XIX
Veronica's POV:
Minęło już kilka tygodni od zrobienia tatuażu i nadal czasem boli. Ale warto było. Codziennie po kąpieli masowałam to miejsce i wyobrażałam sobie, że to robi mi Zack. Stałam przed domem i czekałam na chłopaka, który tak jak zawsze, miał mnie podwieźć do szkoły. Z założonymi rękami pod piersiami poczułam na dłoni kroplę deszczu. Ten dzień zapowiadał się deszczowo. Ręką powędrowałam w stronę lewego nadgarstka, ale zorientowałam się, że przecież zgubiłam ją. Zgubiłam moją ulubioną bransoletkę trzy dni temu na rajdzie, w którym mój ukochany nie brał udziału, bo ścigali się juniorzy. Pierwszy czerwiec. Dzień dziecka. Matka coś szykowała z tej okazji, co mnie bardzo ucieszyło. Pamiętam, że gdy byłam mała, każda moja koleżanka chwaliła się, co robiła na dzień dziecka lub co dostała. Ja siedziałam z podkulonymi nogami i bujałam w obłokach, że mam normalną rodzinę, że obchodzę dzień dziecka. I będę go obchodzić po raz pierwszy. Krople deszczu coraz częściej spadały na moją nagą skórę, a wiatr, który zaczął wiać, niszczył mi fryzurę. Nerwowo spoglądnęłam na telefon, w którym miałam jedną wiadomość od mojego chłopaka.
Od: Zack Adams
Kochanie, przepraszam, ale będę później. Dopiero co wstałem.
Nadesłane tyle co. Super! Skierowałam się z powrotem do domu, gdzie usiadłam pod drzwiami i zamknęłam oczy. Przed oczami stanął mi obraz, jak pierwszy raz do mnie zagadał. Zabawne. Zaczęło się tak zwyczajnie. Zaśmiałam się pod nosem i usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i ujrzałam w niej Zack'a. Zamiast się cieszyć, posmutniałam. Twarz Zack'a była zmasakrowana. Prawe oko przykryła spuchnięta powieka, na policzku widniał czerwony ślad odciśniętej dłoni. Nos też był lekko opuchnięty.
- Co ty zrobiłeś? - cisnęłam w niego moimi dłońmi i odepchnęłam. - Znowu Jack? Nie dałeś mu spokoju?!
Stał cicho i nie odzywał się. Twarz nie wyrażała żadnych emocji, a i oczy patrzyły się beznamiętnie przed siebie.
- Trzymaj. - rzucił we mnie moją ulubioną bransoletkę.
Złapałam ją tuż nad ziemią i spojrzałam na niego. Jego wzrok był taki smutny, miałam ochotę go przytulić. Znalazł ją.
- Gdzie ją znalazłeś? - zbliżałam się powoli, zakładając mu ręce na szyję i delikatnie całując w policzek.
- Nie ważne. - prychnął i lekko objął i poklepał po plecach. - Gotowa?
- Gotowa! - wzięłam torbę szkolną i zrzuciłam na ramię, wychodząc z domu.
Usadowiłam się na motocyklu Zack'a i czekałam na niego, bo zakładał kask.
- Ja dzisiaj nie idę, także Jack będzie spokojny. - rzucił krótko ze złością.
Ciekawiło mnie jedno. Dlaczego tak wyglądał i dlaczego tak się zachowywał? Prędzej czy później się tego dowiem, a teraz chciałam zostawić go w spokoju. Lepiej nie denerwować bardziej wkurwionego Zack'a. Objęłam go i ruszyliśmy. Przy szkole nie było żadnej osoby, ponieważ pogoda na to nie pozwalała. Było bardzo zimno, a ja nie miałam żadnej narzuty. Gdy zsiadłam i pocałowałam Zack'a, życząc, żeby nie narobił nic głupiego, pocierałam dłońmi o ramiona, w celu ocieplenia ciała. Otworzyłam drzwi główne i akurat zadzwonił dzwonek, a pierwszą moją lekcją był WF, więc udałam się w stronę przebieralni.
Kate's POV :
Przeprowadziłam się niedawno z matką do sąsiedniego miasteczka, który słynie z przemysłu włókienniczego. Gdy wędrowałam po mieście, zauważyłam boczną uliczkę, w którą weszłam. Wciąż nie potrafiłam zapomnieć o chłopaku, który trzy lata temu mnie zostawił. Kochałam go. W końcu za szkołę średnią każdy z nas obrał sobie inny cel, więc się rozstaliśmy i od trzech lat o nim nie słyszałam. Wędrowałam, zrywając długie źdźbła trawy wystającej na łące, aż zauważyłam coś mieniącego się i szumiącego. To było jezioro. Usiadłam na brzegu i myślami odpływałam daleko, tak jak te jezioro wpływające do rzeki. Z rozmyślań wyrwały mnie czyjeś kroki, więc z zaciekawieniem odwróciłam się, aby zobaczyć kto to. Wysoki, bardzo dobrze zbudowany brunet o krótko ściętych włosach szedł w moją stronę. Znałam go. Mimo tylu lat, poznałam go. Serce zaczęło mi szybciej bić i ręce zaczęły drżeć.
- Zack? - spytałam, nie dowierzając, że wielka miłość przede mną stoi.
- Kate? - spytał tak samo z niedowierzaniem. Wtuliłam się w niego, po tylu latach snów o nim.
Następnego dnia przyszłam w to samo miejsce, mając nadzieję, że znów go spotkam. Prosiłam, żeby o mnie nie zapomniał, ale to właśnie ja tak zrobię, że o mnie nie zapomni. Dowiedziałam się, że niejaka Veronica Larsson to jego dziewczyna. Kierując się w stronę wody zauważyłam wychodzącego chłopaka z wody, o czarującym spojrzeniu. Uśmiechnął się na mój widok.
- Jak się nazywasz, ślicznotko? - poczochrał się po mokrych włosach, śląc mi uśmiech.
- Kate, była dziewczyna Zack'a Adamsa. Podobno tu chodzi do szkoły. - przedstawiłam się.
- A, Zack... Mój były kumpel. - zakłopotał się. - Jego dziewczyna...
- Czemu były? - zaciekawilam się, podchodząc bliżej. - A tak w ogóle nie powiedziałeś mi swojego imienia.
- Jack Yancey. - wystawił rękę, którą potrząsnęłam i zaczęliśmy się śmiać. - Były? Długa historia.
- Mam czas. - uśmiechnęłam się, siadając na brzegu. Chciałam. Jak najwięcej się o nim dowiedzieć.
Jack zaczął opowiadać, jak to Zack'owi podobała się Veronica, jak dał jej kurtkę, jak przełamał wszelkie swoje uczucia, zmienił się, zakochał, a później z nią był. Jak pobił go, gdy całował jego dziewczynę, jak rozbił sobie rękę, wkurwiając się na Yancey'a. Z wielką uwagą słuchałam tych wszystkich historii, wyobrażając sobie w myślach te sceny.
- A to wszystko za to, że przyznałem się, że podoba mi się jego dziewczyna. - zakończył.
- Podoba ci się Veronica?! - niemalże krzyknęłam, chwytając się od razu za usta.
- Tak. - spuścił głowę i zaczął bawić się frędzlami zwisającymi z jego spodni.
- A ja nadal kocham Zack'a. - przyznałam i w tej chwili do głowy wpadł mi pomysł.
- Powiedziałem mu, że będę walczył. Mam ją w garści prawie. Jedno upokorzenie albo błąd Adamsa i ona jest już moja! - powiedział.
- Wydaję mi się, że powinniśmy wykonać pewien plan. - podsunęłam pomysł i w skrócie mu go przedstawiłam, na co przystanął z wielką radością.
Kilka dni później bawiliśmy się razem w jeziorze, gdy Zack i Veronica przyszli w to samo miejsce. Chłopak stanął i widziałam, że się zdenerwował. Jack w tym czasie pocałował mnie, co jeszcze bardziej go zdenerwowało.
- Co wy tu, kurwa, odpierdalacie? - podszedł do nas i cisnął w Jack'a jego koszulką. - To moje miejsce! Wynocha.
- Zack, znowu ty. - uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej niego, aby wywołać zazdrość u jego dziewczyny. Palcem przejechałam po widocznych mięśniach pod koszulką. - Nie zapomnisz o mnie. - oblizałam palec i się zaśmiałam.
- Już zapomniałem. - odepchnął mnie i podszedł do Jack'a. Z zaciśniętą pięściami kierował się prosto na niego. - Ile razy, kurwa, mam powtarzać, żebyś stąd wypierdalał? To moje miejsce!
Jack chamsko mu odpowiedział i zaczęła się bójka, w której bałam się o zdrowie i jednego i drugiego. Gdy to wszystko się skończyło i wygrał Jack, chociaż miał więcej obrażeń, rzucił coś do niego o jego dziewczynie, nie słyszałam dokładnie. Widziałam tą złość w jego oczach. Wzrokiem szukałam dziewczyny, która uciekła, zamiast go bronić. Lepiej bym się w tej roli sprawdziła. Spojrzałam na Zack'a, który zabijał mnie spojrzeniem i odszedł.
Veronica's POV:
Na podwórku rozpadało się na dobre. Siedziałam na ziemi na korytarzu i zobaczyłam zbliżającego się Jack'a. Od razu się uśmiechnęłam i zamknęłam książkę, z której się uczyłam. Lubiłam chłopaka i nie rozumiem, co złego w tym, że tylko rozmawiamy. Jakoś nigdy nie byłam zazdrosna o inne dziewczyny, z którymi wymieniał się słowami mój chłopak. No, może troszkę. A on wpada w wielką złość, gdy nas widzi. Traktuję Jack'a jako przyjaciela, to on i Diana zawsze przy mnie są, gdy Zack'owi się coś upierdoli i przystawia się do największej suki w tej szkole.
- Cześć. - przytulił mnie na przywitanie i usiadł obok mnie. - Widzę, że ci zimno. - rękoma dotknął moich ramion, pokrytych gęsią skórką.
- Bardzo zimno. Głupia ja. - uderzyłam się ręką o czoło.
- Ej, ej, nie mów tak. - zaśmiał się Jack. - Ja jestem głupi.
- Nie jesteś. - zaprzeczyłam i obserwowałam, co robi.
Jak się mogłam domyślić, ściągał swoją szarą bluzę i mi ją podał, zostając w krótkiej, oliwkowej koszulce.
- Trzymaj. Co z tego, że się w niej utopisz. - zaśmiał się. - Będzie ci ciepło.
Wzięłam i założyłam na siebie. Nie wyglądałam stylowo, bo bluza na mnie wisiała oraz sięgała do kolan. Po kilku sekundach zrobiło mi się ciepło.
- I mam prośbę. - zaczął niepewnie Jack. - Nie wspominaj o tym Zack'owi, błagam.
Wzdychnęłam głośno i wyrzuciłam z siebie krótkie "okej". Zadzwonił dzwonek i wstaliśmy z podłogi, kierując się do klasy. Wychodziła z niej Emma, naciągając krótką spódniczkę i poprawiając włosy. Wraz z Jack'iem popatrzyliśmy się po sobie i wybuchliśmy śmiechem. Kochana Emma zaliczyła profesora, myśląc, że tym samym zaliczy semestr. Śmieszne. Poczułam jakąś urazę do nauczyciela. Do mojej ławki dosiadł się Jack, który nie mógł opanować śmiechu. Akurat rozpakowywałam rzeczy na stolik, gdy do klasy wpadł Alex. Zatrzymał się przy naszym stoliku i coś szepnął chłopakowi do ucha, ale ten zbył go ręką. Alex jeszcze ostrzegawczo na niego spojrzał i usiadł za nami, cały czas przeszkadzając.
- Patrz na niego. - szepnął Jack, wskazując palcem profesora. - Nie zapiął paska od spodni dokładnie. - zaczął się głośno śmiać, aż profesor wrócił na niego uwagę. Ja w tym momencie spojrzałam na jego pasek od spodni i rzeczywiście! Nie zapiął go. Wturowałam Jack'owi w śmianiu, przez co dostaliśmy uwagę.
- Może i ma usterki, ale chłopie, gdzie ty się patrzysz. - złapałam się teatralnie za głowę i się zaśmiałam.
- Nie mówiłem, że jestem gejem? - pomachał brwiami, a ja wlepiłam w niego zaskoczona wzrok.
- O matko. - złapałam się za głowę i otworzyłam szerzej oczy.
- Żartowałem. - uderzył mnie lekko w ramię i się zaśmiał. - Ale masz bicki w tej bluzie, daj dotknąć. - wystawiłam rękę przed siebie, a on zaczął ściskać moje ramię, co mnie w niektórych miejscach łaskotało.
- Zazdrościsz mi? - przedrzeźniałam się z nim.
- Zazdroszczę jemu. - rzekł cicho i posmutniał, a ja chciałam się dowiedzieć, o co chodzi. Czy chodzi o Zack'a?
- Komu?
- Jemu. - ruchem głowy wskazał na profesora i krzywo się uśmiechnął. - Ten to wszystkich z pewnością zalicza.
- A, okej. - usiadłam już tak, jak powinnam i zajęłam się lekcją.
Co prawda, miałam pewne podejrzenia, co do Jack'a, że mógłby we mnie się zakochać, ale to przecież przyjaciel mój, więc nie istnieje takie ryzyko. Cały czas czułam jego wzrok na sobie i żeby rozluźnić atmosferę, zwlekałam na niego kątem oka i śmiałam się. Jednak cały czas myślałam o Zack'u. Co on zrobił? Dlaczego ktoś go pobił? Musiałam się z nim skontaktować. Podniosłam rękę i czekałam, aż profesor zwróci na mnie uwagę.
- Mogę wyjść do toalety? - spytałam grzecznie i zrobiłam maślane oczka.
- Idź. - zbył mnie machnięciem dłoni i kontynuował lekcję.
Gdy wstawałam od stolika, cały czas czułam na sobie jego wzrok.
- Jestem brudna albo mam coś na twarzy? - spytałam i się zaśmiałam.
- Po prostu pasuje ci moja bluza. - postukał długopisem o ławkę, a ja pokręciłam głową i wyszłam z klasy.
Skręciłam w stronę toalety i wyciągnęłam telefon z kieszeni, wybierając jego numer. Oparłam się o ścianę, zsuwając na podłogę. W myślach powtarzałam "odbierz, proszę".
- Halo? - usłyszałam po drugiej stronie. Odetchnęłam z ulgą, nic głupiego nie zrobił.
- To tylko ja, chciałam wiedzieć, co z tobą. Jak się czujesz? - spytałam z troską, a Zack zaśmiał się ironicznie.
- To aż ty. Jak się czuję? A jak mam się czuć? Tęsknię. - cmoknął do słuchawki.
- Ja też tęsknię. Wpadnij do mnie od razu po szkole. - zaproponowałam.
- Wpadnę do ciebie pod szkołę, a potem do ciebie. - zaśmiał się. - Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłem, gdy zadzwoniłaś.
Ciepło mi się na sercu zrobiło i uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Muszę kończyć, kocham cię. - rozłączyłam się, nie czekający na odpowiedź.
Wstałam i wróciłam do klasy, gdzie zapadło milczenie. Po cichu skierowałam się w stronę ławki i uśmiechnęłam się do Jack'a. Miałam w sobie taką pozytywną energię, że chciałam się nią ze wszystkimi podzielić.
- Jack. - zaczęłam wesoło.
- Co? - poderwał się chłopak i zaczął stukać linijką o blat.
- Lubię cię. - zaśmiałam się i ukryłam twarz w dłoniach.
~~~~~~~~~~
Hej, kochani. Jest Was coraz więcej, dziękuję. Dwa tysiące to dla mnie coś, wow. Kocham Was <3 Jak myślicie, jaki plan ma Kate? Czy Jack odważy się powiedzieć Ver co do niej czuje, czy ktoś go w tym wyprzedzi? Komentujecie, bo to zachęca do pisania. W piątek na trzy dni wyjeżdżam na SAMP do Ustrzyk, może kogoś z Was spotkam? I nie będzie wtedy rozdziałów, ale jeszcze w czwartek postaram się dodać.
Kocham Was i dziękuję!!! Książka jest #113 w kategorii dla nastolatków. ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top