Cześć 7

Czas mijał nie ubkaganie szybko.Tak szybko,nawed nie zauważyliśmy, że do domu przyjechała Sara i Mike. Starsza pani musiała już iść, więc postanowiłem ją odprowadzić. Chciałem zobaczyć gdzie dokładnie mieszka. Gdy doszliśmy na miejsce, zobaczyłem mała zniszczona chatka, a wokół niej widziałem bardzo dużo dziwne przedmioty. Dreszcze przeszły mi po plecach. Na drzewie były namalowane dziwne znaki. Staruszka zaprosi mnie do środka, lecz musiałem jej  odmówić. Zaniepokojony poszedłem jak najszybciej do domu.
- Dylan, coś się stało? - zapytał Mike
- Nic, nic
- Przecież widzę, masz strach w oczach.
- Wystraszyłem się...
- Czego? Dylan czego się wystraszyłeś?
- Coś w krzakach siedziało. -
Musiałem skłamać, nie chciałem żeby ktoś uważal mnie za dziwaka.
-Chodźcie na obiad!- Zawołała nas Sara
-Idziemy już!
Sara zapytał się mnie co dzisiaj robiłem. Okłamałem ja, że robiłem poprawki w pokoju. To nie była prawda. Nie chciałem mówić, co znalazłem w piwnicy. Poszedłem na górę, położyłem się na łóżko i rozmyślalem co wydarzyło się dzisiejszego dnia. Rano zeszłem na dół i pomachalem rodzicą na pożegnanie. Zjadłem śniadanie i poszedłem do piwnicy. Postanowiłem, że przesune kartony żeby zobaczyć co to takiego jest . Na podłodze był bardzo dziwny znak , który wcześniej już gdzieś widziałem. Na ścianie zauważyłem wypalone znaki , wyglądały jak starodawne pismo. Poszedłem na górę i wziąłem coś do pisania oraz kartkę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top