Cześć 26
Każda miala tragiczne zdarzenie. Za każdym razem robiła się komuś poważna krzywda albo ktoś umierał:
- Widzisz Dylanie jeszcze mnie nie było na świecie miasteczko nie było aż tak rozbudowane. Nasza wioska liczyła około 500 mieszkańców. W tedy wierzono, że w lesie są złe moce stworzone przez diabła. Nikt o zdrowym rozumie do niego nie wchodził. Podobno w lasku byl jakieś ruiny ale zostały zrównane z ziemią. W latach XIX z wioseczki liczącej 500 mieszkańców zrobiło się miasteczko. Ludzie zaczęli wycinać drzewa z lasu i budować się tam. Pierwszy dom który tam powstał to właśnie jest dom w którym mieszkasz.
- A w którym miejscu były te ruiny? - zapytałem bo byłem ciekawy czy one nie mają czegoś wspólnego z moim domem.
- Dylanie nie mam pojęcia, jako mały chłopiec nie wchodziłem do lasu nie miałem tyle odwagi. Potem gdy rozwinęła się chrześcijaństwo poczułem powołanie i gdy już zostałem księdzem nie zawracalem sobie głowy pogańskimi wierzeniami. Do momentu gdy zaczęły się te dziwne wypadki.
- Czyli ksiądz coś wie? - ksiądz spuścił głowę na dół, wyciągnął coś z kieszeni i powiedział:
- Oj, jak późno. Dylan muszę już iść. Przepraszam, może przyjdź kiedy indziej. Do widzenia
-Pochwalony - nie zbyt podobało mi się to że ksiądz mnie zlekcewarzyl.No trudno muszę się czegoś od kogoś innego dowiedzieć. Wyszedłem z kościoła i udałem się w stronę pracy Sary. Gdy byłem już w połowie drogi, moja uwagę przykuł stary napis nad sklepem "antykwariat". Coś mi mówiło że mogę tam znaleźć coś czego szukam. Podszedłem do drzwi chwyciłem za klamkę. Drzwi przy otwieraniu uderzyły o dzwonek. Gdy zrobiłem pierwszy krok moim oczom ukazała się młodą kobieta a za nią stała wielka półka z różnymi księgami.
- Witam, w naszym antykwariacie- powiedziała młodą kobieta a jej oczy przykuwały wzrok.
- Dzień dobry - nie śmiało odpowiedziałem patrząc jej prosto w oczy. Zacząłem rozglądać się po sklepie. Antykwariat nie był duży ale bardzo przytulny. Najpierw udawałam, że oglądam meble. Ale chyba było po mnie widać, że nie tego szukam bo po chwili usłyszałem :
- Chłopcze mogę Ci w czymś pomóc? Widzę przecież , że meble nie są punktem twoich poszukiwań.
- Ma pani rację, tak naprawdę szukam informacji o tym mieście.
- Jak się nazywasz i po co szukasz tych informacji?
- Nazywam się Dylan, mieszkam w tym mieście od niedawna i chciał bym się dowiedzieć czegoś.
- Miło mi Dylanie, ja mam na imię Kate. Podejdź do lady zaraz ci podam księgi- Kate wyłożył 10 księga na lade, lecz gdy sięgała po kolejna zawachala się i sięgnęła za inną. Zdziwiłem się dlaczego tak zrobiła, gdy się przyblizylem zauważyłem że ta księga jest najstarsza że wszystkich innych ksiąg.
- Dziękuję za pomoc. Mam prośbę czy mógł bym pożyczyć te książki na kilka dni, obiecuję że oddam i ich nie zniszcze.
- Dobrze, wydajesz się godny zaufania.
- A jeszcze jedno, czy to napewno już wszystkie książki które są związane z tym miejscem?
- Kobieta odwróciła się spojrzała na tą książkę co miałem na myśli i powiedziała :
- Tak, to już wszystkie książki.- obruciła się w moją stronę i powiedziała
-Dasz sobie radę z tymi księgami? Czy może Ci pomóc?
- Właśnie tak sobie myślałem że chyba wezmę sobie je na dwie raty, bo nie daleko pracuje moja mama.
- To może pójdziemy razem i tak nie mam zbyt dużego ruchu.
- Nie chce pani fatygowac.
- Mów mi Kate i dla mnie to nie problem, poczekaj chwile wezmę tylko klucze.- wyszliśmy razem z antykwariatu w stronę pracy Sary. Tak się zagadalismy że zanim się zorientowałem byliśmy już na miejscu. Podziękowałem kobiecie. Kate pożegnała się a ja widziałem tylko jak znika pomiędzy budynkami. Wchodząc do budynku usłyszałem że Sara kuci się z kimś przez telefon. Nie była to zbyt miła rozmowa. Lecz nie chciałem podsłuchiwać. Więc postanowiłem wyjść z budynku . Stałem na dworze dobre 20 minut. Gdy nagle podjechał Mike i podszedl do mnie :
- Cześć Dylan, co ty tu tak sterczysz?
- Hej czekam na Sare .
- To dlaczego nie wejdziesz do środka? - Sara rozmawiała przez telefon, nie chciałem jej przeszkadzać.
- No okej, a po co ci te książki do czego są ci potrzebne?
- Chciałem się czegoś dowiedzieć o tym mieście i pożyczyłem książki z antykwariatu, niedaleko z stąd.
- To miłe że chcesz się dowiedzieć czegoś o naszym mieście. A teraz weź kluczyki schowaj książki i zaraz się spotykamy u Sary.
- Dobrze zaraz przyjdę...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top