Cześć 13

Próbowałem wspiąć się na górę lecz mi się nie udało. Potrzebowałem drabiny. Ale nie mogłem jej wziąść  bo Sara pytała by mnie po co mi ta drabina. Nie chciałem im mówić o niczym po dzisiejszej kłótni z piwnica. Postanowiłem wziąść ją dopiero w tedy gdy następnego dnia pojadę do pracy. Pomimo to, że bardzo mnie korciło żeby tam wejść, poszedłem spać. Rano wstałem bardzo wcześnie. Nie mogłem spać, w mojej głowie wędrowało pełno myśli. Gdy wreszcie Sara i Mike pojechali do pracy, odrazu chwyciłem za drabinę i pobiegłem z nią jak najszybciej do pokoju. Ledwo zamieściła się do garderoby. Zanim otchyliłem klapę, miałem poczucie czy dobrze robię. Serce mówiło mi żebym tam wszedł a rozum przeciwnie. Postanowiłem kierować się sercem. Gdy otworzyłem klapę moim ocza ukazało się koń na biegunach. Wdrapałem się do środka. W tedy okazało się, że strych wyglądał ja pokój dziecięcy. Zastanawiałem się kto normalny robi dziecku pokój na strychu. Podszedłem do okna, okazało się, że widok jest na dom Marianny. Postanowiłem się trochę rozejrzeć lecz było zbyt ciemno,więc poszedłem znaleźć włącznik do światła. Gdy zapaliłem światło przeraziłem się. Ściana na przeciwko okna była cała pochlapana w zeschnietej krwi. Po niżej w kręcone w ścianę łańcuchy. A co najgorsze po lewej stronie w roku lażały kości małych dzieci. W tym momencie miałem mieszane uczucie i to samo wrażenie, że ktoś za mną stoi. Kolejny raz się odwróciła ale jak zwykle nikogo tam nie było. Gdy się odwróciłem moja uwagę przykulo dziwne deski wbite w ścianę , nie pasujące do reszty. Poprzedlem do sciany i próbowałem oderwać jedna z desek lecz były tak mocna przybite, że trzeba było by użyć łomu. A więc postanowiłem po niego pójść. Zeszłem na dół a moim ocza ukazała się.....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top