#3 Nić porozumienia

Nad ranem wszyscy, poza Bilbem, wyszli wcześnie z domu. Gandalf powiedział, że włamywacz wkrótce do nich dołączy, jednak krasnoludy nie były co do tego pewne. Zaczęły się zakłady o to, czy Baggins się pojawi, czy jednak nie. Tak rozprawiając wyszli z norki z pakunkami pełnymi sprzętu i broni. Keira zdenerwowana co mogą zrobić krasnoludy na widok Assire szła z przodu, tuż za Thorinem, Kilim i Filim. Okazało się to słuszną decyzją. Gdy tylko przekroczyli próg zielonych drzwi, szara wilczyca wybiegła na przywitanie właścicielki. Kili szybko wyciągnął łuk i naciągnął strzałę, a Thorin i Fili chwycili za swoje miecze. Wilkor zatrzymał się, obnażył żeby, pokazując gotowość do samoobrony i z opuszczonym łbem zaczął posuwać się w tył.

- Co na Durina robi tutaj warg! - wykrzyczał Thorin.

Keira wyskoczyła przed nich i w ostatniej chwili złapała za strzałę, którą Kili miał właśnie puścić.

- To nie jest warg - powiedziała spokojnie, jednak Fili dojrzał w jej niebieskich oczach płomienie złości. - To wilkor. Na dodatek mój wilkor - wysyczała kładąc nacisk na słowo "mój".

Assire podeszło do Keiry i stanęła za nią, jakby chciała potwierdzić słowa dziewczyny.

- Jeźdźcami wargów są orki i inne plugastwa. Nigdy nie zaufam nikomu kto takiego dosiada - powiedział chłodnym głosem Thorin, minął dziewczynę i zwierzę, nie omieszkując nadepnąć tej drugiej na łapę.

Keira zmrużyła oczy, jednak była gotowa na taką reakcję towarzyszy. Poczekała aż reszta krasnoludów również ją minie. Większość podzielała pogardę, ukazując ją do najczęściej w oczach, jednak Dwalin postanowił pójść za przykładem Thorina i nadepnął na ogon Assire. Wilkor warknął w jego stronę, jednak Keira przytrzymała ją za łeb, żeby nic nie robiła. Nie chciała dawać krasnoludom powodów do nieufności wobec niej i wilczycy. Wręcz przeciwnie, dążyła do tego by zaczęli jej ufać. Westchnęła i już chciała wsiąść na wilka, gdy zobaczyła, że Kili, Fili i, co ją najbardziej zdziwiło, Balin stali dalej i patrzyli na nią i wilkora. Jednak jako jedyni nie wyglądali jakby nienawidzili Assire za samo jej istnienie. Bracia patrzyli na nią i jej towarzyszkę ze szczerym zainteresowanie i zachwytem. Natomiast Balin miał w oczach iskry zainteresowania. Assire zobaczyła to co właścicielka. Podeszła do trójki krasnoludów i schyliła lekko łeb. Dziewczyna pamiętała, jak zawsze to robiła gdy chciała się z kimś przywitać. Były to rzadkie przypadki, bądź co bądź była istotą przyzwyczajoną do samotności oraz nieufną wobec innych. Jednak wiedziała, że może ufać Keirze w kontaktach ludzkich. Dziewczyna zaśmiała się, gdy zobaczyła osłupiałe miny młodych krasnoludów. Ewidentnie nie spodziewali się takiego zachowania ze strony wilczycy. 

- Musimy już iść, bo zgubimy kompanię - powiedziała uśmiechnięta. Troje krasnoludów spojrzeli na siebie i ruszyli. Assire podeszła do Keiry, a tamta przerzuciła nogę nad jej plecami i pozwoliła, by wilkor poszedł swoim tempem do przodu.

Czuła się o wiele lepiej w obecnych ubraniach, niż w szatach, które miała nałożone wczorajszego wieczoru. Nie była do nich przyzwyczajona. Zwykłe spodnie i bluzka. Srebrzysty kaptur i buty zwykle przez nią noszone na dalekie podróże. Uśmiechnęła się, gdy dołączyła do kompani i zobaczyła na twarzach krasnoludów oznaki zdumienia.

Niedługo potem wszyscy otrzymali wierzchowce i i obładowane konie ruszyły w drogę. Zakłady o to, czy Bilbo do nich dołączy zaczęły powoli być uznawane za zamknięte, jednak niedługo potem usłyszeli nawoływanie hobbita, który podbiegł do nich zdyszany i podał dokument Balinowi. Thorin zmrużył oczy, niezadowolony, że niziołek dołączył, ale po chwili hobbit niepewnie jechał na kucu. Keira zachichotała na widok jego niewyraźnej miny. Sakiewki latały w powietrzu i trafiały w nowe ręce. Zobaczyła lecącą w jej stronę sakiewkę. Rozejrzała się, szukając właściciela. Zobaczyła machającego w jej stronę Filiego. Dała znak Assire, aby podbiegła do konia blondyna. Podała mu sakiewkę.

- Niecodzienny widok. Osoba na wilku. - zagadnął ją.

- Jak dla kogo - odpowiedziała i oboje się zaśmiali.

- To naprawdę nie jest warg? - zapytał Kili, który podjechał do nich i włączył się do rozmowy.

- Tak. To jest wilkor. Choć w sumie nie do końca się mylić, mówiąc na nią warg. Wilkor to odmiana warga. Główną różnicą jest ich Fëa. Wargi mają ją złą, a wilkory - dobrą. Ponadto różnią się budową. Wilkory są chudsze i bardziej wysmukłe. Mają o wiele dłuższe łapy, inny kształt głowy i większe uszy. Często są słabsze od wargów, ale za to są szybsze i zwinniejsze. Assire jednak jest trenowana od małej i podejrzewam, że pokonałaby w walce przeciętnego warga.

Jechali przez jakiś czas w milczeniu. 

- Wujek chyba nie za bardzo się cieszy z twojego towarzystwa - zauważył Kili.

Jego brat szturchnął go w bok łokciem i zmierzył surowym spojrzeniem. Dziewczyna natomiast się roześmiała na widok oburzonej miny bruneta.

- Zakładałam, że tak będzie. Jednak chcę was przekonać, że nie macie co się martwić. Myślę, że będę przydatna podczas drogi. - Nagle coś sobie uświadomiła. - Zaraz, nazwałeś Thorina "wujkiem".

Tym razem to bracia się roześmiali, widząc minę dziewczyny. 

-  Jak najbardziej - powiedział Kili, parodiując dostojny głos. - Masz zaszczyt rozmawiać z siostrzeńcami samego Thorina Dębowej Tarczy. Ponad to ten krasnolud tutaj. - Szturchnął brata. - Jest następcą tronu.

- Dopóki Thorin nie będzie mieć swoich dzieci. - Sprostował blondyn.

- W takim razie niech wasze wysokości wybaczą mi mój brak kultury, spowodowany niedoinformowaniem. - Dziewczyna powiedziała to pełnym powagi głosem, jednak w duchu śmiała się z braci, którzy wymienili się zdezorientowanymi spojrzeniami.

- Miła Pani, jak najbardziej rozumiem twe usprawiedliwienie. - Fili mrugnął do niej.

- Błagam was, mówcie normalnie - jęknął Kili.

Pozostała dwójka parsknęła głośnym śmiechem.

- Jak stałaś się uczennicą Gandalfa? - zapytał Kili. - I czemu nie masz różdżki?

- Nie potrzebuję różdżki. Moja magia jej nie wymaga. Mam nietypowe uzdolnienia - powiedział, specjalnie pomijając pierwsze pytanie. - Czy Thorin się z kimś kłóci? 

- Tak, to zdecydowanie on - stwierdził Fili. - Ciekawe o co chodzi.

- Kłóci się o postój, na posiłek. Nie chce się zatrzymywać, ale Gandalf przekonuje, że i tak niedługo musimy się zatrzymać na noc i że nie zatrzymywaliśmy się wcześniej i możemy to zrobić teraz - powiedziała Keira.

- Wow, jak ci się udało ich usłyszeć? - Kili spojrzał na nią z podziwem. Jedziemy dosyć w tyle i ja ledwo co słyszę ich wymianę zdań.

Dziewczyna przygryzła wargę. 

- "Głupia, głupia, głupia" - powtarzała w myślach. - "Stoimy za daleko, żeby słuch normalnego człowieka mógł wyłapać takie rzeczy."

Od odpowiedzi uratował ją Thorin. Ogłosił postój na noc i przydzielił zadania każdemu krasnoludowi. Mimo, że nie dostała żadnego przydziału, Keira podeszła do Oina i Gloina, żeby pomóc im zbierać drewno na ognisko. Sama chęć bezinteresownej pomocy ze strony dziewczyny wywołała u krasnoludów lekki uśmiech, a gdy razem porozmawiali, Keira mogła stwierdzić, że zyskała sobie ich sympatię. Kiedy ognisko było już rozpalone, Bombur przysiadł i zaczął szykować posiłek dla kompanii. Dopiero gdy dotarł do niej zapach strawy poczuła jak bardzo głodna jest. Jednak był ktoś bardziej głodny. Assire wepchnęła pysk pod ramię krasnoluda, chcąc chwycić kłami kawałek mięsa w rękach kucharza. Początkowy wrzask i Bombura i kompania, podrywająca się, żeby zaatakować wilkora, zostały zagłuszone przez głośny śmiech Keiry. Bombur szybko na nią spojrzał, wściekły na jej reakcje, gdy bestia chciała zrobić mu krzywdę, jednak w momencie, w którym spojrzał z powrotem na zwierzę, napotkał nie morderczy wzrok i obnażone kły, a dwoje wielkich, niebieskich oczu wpatrującymi się w niego, jakby Assire była zwykłym pieskiem salonowym proszącym o przekąskę. W tym momencie krasnolud dołączył do śmiejącej się Keiry. Wilkor, zdający się być urażonym, wyjął łeb spod ramienia Bombura i usiadł tyłem do całej kompani. W tej chwili powagę zachował tylko Dwalin i Thorin, jednak i im kąciki ust lekko się podniosły. Bombur oderwał kawałek mięsa królika, które miał w ręku i rzucił je wilczycy. Tamta zjadła go z wdzięcznością, a następnie podeszła do Keiry i położyła się za nią w pozycji jakby otaczała ją swoim ciałem. 

Niedługo potem słońce zachodziło już za horyzontem, a kompania zajadała się ciepłym posiłkiem Bombura. 

- Keiro - odezwał się Thorin, zaskakując dziewczynę. To był chyba pierwszy raz, gdy sam z własnej woli się do nie odezwał. - Z tego co wiemy jesteś czarodziejką. Jednak w odróżnieniu od Gandalfa nie posiadasz żadnej laski. Chciałbym się dowiedzieć w jaki sposób uprawiasz magię.

Dziewczyna spojrzała w bok. Wiedziała, że prędzej, czy później będzie musiała to pokazać. Nie chodziło nawet o to, że nie chciała pokazywać magii, nie miała z tym problemu. Jednak nietypowy rodzaj uzdolnień mógł wzbudzić podejrzenia kompanii. 

- W porządku.

Wstała i spojrzała przed siebie myśląc jak pokazać swoje zdolności. Przez odruch, jej szpiczaste uszy lekko się uniosły.

//////////

1399 słów

Przepraszam, że rozdział długo się nie pokazywał, ale dwukrotnie nie zapisał mi się postęp ;-;

Assire
Na drugim rysunku wygląda chyba trochę za bardzo jak lis ale ciii...

Do następnego

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top