Cześć 1

Co rano jak zwykle budziłem się o tej samej godzinie, lecz tym razem tak nie było. Tej nocy nie mogłem zasnąć. Całą noc chodziły mi po głowie złe myśli, cały czas myślałem o matce, która miała wrócić o drugiej w nocy. Mijały minuty a mama nie przychodziła. Zaniepokojony wydzwaniałem do niej lecz nie odbierała. Mijały godziny, zdenerwowany zadzwoniłem na policję. Na komendzie przyjęli moje zgłoszenie i kazali mi czekać. Niestety nie mogłem nic zrobić tylko pozostało mi oczekiwanie na telefon. Po godzinie czasu dostałem wiadomość, którą mnie zszokowała. Dowiedziałem się że najbliższą mi osoba czyli moja mama zginęła wypadku samochodowym. Był to dla mnie wielki szok. Załamany nie chciałem w to uwierzyć. Zanim uświadomiłem sobie, że to jednak prawda. Minęło trochę czasu. Nawet nie pamiętam kiedy wybiegłem z domu i próbowałem popełnić samobójstwo. Obudziłem się w szpitalu z myślą, że może jednak był to sen. Ale gdy tylko lekko się podniosłem zobaczyłem moją babcie. Była ubrana na czarno i płakała. I właśnie wtedy zrozumiałem, że jednak to nie był sen. Kilka dni później odbył się pogrzeb. Na pogrzebie nie było dużo ludzi, byłem tylko ja babcia i paru kolegów z pracy mamy.
Babcia po śmierci córki się załamała i z czasem zaczęła chorować az któregoś razu zmarła i zostałem całkiem sam. Nie miałem już żadnej rodziny.

Trafiłem do domu dziecka. Miesiąc później  okazało się że jest para która chce zaadaptować chłopca w moim wieku. Czułem że los chciał mi dac szansę i że to właśnie ja mogę zostać wybranym. Na następny dzień okazało się że przeczucia mnie nie myliły . Chcieli się że mną spotkać. Wgłębi duszy nie do końca wiedziałem co mam o tym myśleć i o nich .  Małżeństwo było w średnim wieku. Kobieta szczupła i wysoka wydawała się bardzo miła. Jej mąż wyglądał na srogiego mężczyznę wysokiego dobrze zbudowanego. Podszedł do mnie i powiedział :

- Cześć mam na imię Mike a to jest moja żona Sara ,a ty jak masz na imię?
- Miło mi, nazywam się Dylan.
- Ładne imię, chcielibyśmy cię bliżej poznać. Jak chcesz to przyjedziemy jutro po ciebie i zabierzemy cie na lody, dobrze?
Kiwnąłem głową na zgodę.
- My już musimy jechać, do zobaczenia.
- Do widzenia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top