Rozdział 2 - Dwa Listy i Kolejni Goście
Totalna ignorancja...
Przez psa Portowej Mafii...
- Ryuu.. - Żyłka na czole świadczyła o moim podirytowanym nerwom, które o dziwo ciągle trzymałam na wodzy. - Słuchasz mnie w ogóle?! - Wykrzyknęłam prosto w jego twarz.
- Nie krzycz, głupia. - Odłożył filiżankę Dwudziestoletni chłopak z Portowej Mafii.
- Ryuunosuke... - Zacisnęłam pięści, jednakże gdy wzrok młodszego mężczyzny padł na moją twarz, jakoś dziwnie się rozluźniłam pod wpływem jego spojrzenia czarnych oczu. - Co wy chcecie ode mnie? - Wyszeptałam na tyle głośno z widoczną złością, aby obydwaj mężczyźni szybko popatrzyli na siebie nawzajem a potem dwie pary oczów spoczęły na moją twarz, przez pierwsze parę minut nawet nie odważyli się odpowiedzieć na moje wcześniejsze pytanie. A zaczęli tylko przedłużać tą jakże irytującą ciszę.
- Liczę do trzech i macie mi odpowiedzieć, bo inaczej się wkurzę, a wtedy Mafia będzie miała o dwóch członków mniej. - Wypowiedziałam dosyć znerwicowana. Po paru sekundach od mojej groźby nikt się nie odezwał ani razu. - No dobra sami tego chcieliście...Raz...Dwa.. i ostatnie moje słowo.... - Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Powoli wstałam na równe nogi aby pójść i zobaczyć kogo diabli niosą do mojego azylu. Gdy byłam już w połowie drogi, poczułam na nadgarstku uścisk męskiej ręki. Obejrzałam się za siebie i zrównałam swój wzrok z ciemnymi jak Rashoumon* oczami Akutagawy.
- Co ty?!... - Wyszeptałam zaskoczona jego gestem.
- Zamknij się i weź to. - Wypowiedział zły i zniecierpliwiony pies mafii. Wpychając mi w dłoń małą brudno-białą kopertę. Patrzyłam z dezorientowana na papier w mej dłoni.
- Co... - Już chciałam dokończyć i zapytać egzekutora jednakże dzwonek do drzwi się nasilał z każdą sekundą.
- Cholera jasna... - Mój głoś obrał zdenerwowany ton, wzięłam głęboki wdech na uspokojenie, jednakże po chwili dzwonek ponownie zabrzmiał po pomieszczeniu. - IDĘ!!! - Wkurwiona, już na granicy cierpliwości wykrzyknęłam, tak głośno aby niechciani goście mogli usłyszeć, kogo wkurzyli swoją obecnością. Zupełnie zapominając o kopercie którą dał mi Akutagawa, jednakże wciąż ją ściskając w dłoni, poszłam otworzyć kogo diabli mi tu niosą. Chwyciłam za klamkę i uchyliłam drzwi. I to był mój błąd. Po drugiej stali dwaj mężczyźni.
- Cześć Sa-chan! Nie przeszkadzamy? - Brązowo-oki mruknął do mnie uwodzicielsko, jak zawsze gdy się spotykamy w takich dziwnych okolicznościach. Spojrzałam na niego zaskoczona, gdy poczułam na sobie intensywny wzrok żółto-fioletowych oczu drugiego gościa.
Biało-włosy chłopak był zaskoczony moją obecnością w tym miejscu. Nawet nie myśląc o konsekwencjach. Ciągnęłam dalej tą rozmowę.
- Co tutaj robisz Dazai? - Spytałam, spoglądając mu w oczy co jakiś czas. Ponieważ bardziej interesował mnie nowo poznany chłopak. - Znów na siebie wpadamy Atsushi-kun. Coś tak przeczuwałam że, ty także jesteś obdarzonym. - Powiedziałam wpatrując się w fioletowo-żółte tęczówki zdziwionego i jednocześnie zmieszanego chłopaka. Natomiast na jego policzkach pojawiły się typowe czerwone rumieńce. Osamu widząc to podskoczył do Nakajimy tuląc go do siebie bardzo mocno.
- Dazai-san! Dusisz! - Wykrzyknął Biało-włosy, ledwo łapiąc oddech.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś Atsushi-kun że widziałeś Anioła? – Zapytał z podniesionym głosem Osamu do młodszego kompana ze Zbrojnej Agencji Detektywistycznej.
- Anioła? - Zapytał biało-włosy obdarzony chłopak.
- Tak! Sa-chan jest jak anioł. - Powiedział zadowolony brunet, patrząc na mnie rozmarzonym szczeniackim wzrokiem.
- Dazai po co tutaj przyszliście? - Spytałam poddenerwowana na myśl tego co zrobi Ryuu jak zobaczy Osamu.
- Cóż przyszliśmy do ciebie w pewnej sprawie. - Odpowiedział poważnie. Ale jego humor natychmiastowo się zmienił, a na jego twarzy pojawił się dla niego typowy uśmieszek. - To jak możemy wejść? - Spytał niedoszły samobójca. Już się do mnie zbliżał, chociaż jeszcze nie wydałam swej zgody. Gdy był tuż naprzeciwko mnie, zbliżył swoją twarz do mojej, przez jego bliskość poczułam jak na moje blade policzki wstępuje krwisty rumieniec.
- Jesteś za blisko. - Wysyczałam do niego, zawstydzona że, ktoś zobaczył mnie w takiej sytuacji jak się rumienię i jednocześnie onieśmielona faktem że, Osamu jest na tyle blisko mnie. A trzeba przyznać że jest przystojny. Diabelnie przystojny, a ja jestem jedynie kobietą, więc nic dziwnego że akurat tak reaguje moje ciało na jakąś bliskość z płcią przeciwną.
- A ty jesteś słodka gdy się rumienisz na mój widok Sandra. - Wypowiedział uwodzicielskim tonem do mego ucha.
Westchnęłam ociężale, uświadamiając sobie jedno. Że z Dazai'em Osamu nie wygram tej bitwy.
- Będę tego żałować. - Wypowiedziałam z typowym zmęczonym głosem, a rękę przyłożyłam do czoła imitując gest załamania. Odsunęłam się od wejścia, robiąc dwóch członkom agencji przejście do środka mojego małego skromnego domku. Gdy obydwoje weszli, od razu ruszyłam za nimi, zamykając drzwi za sobą od domu.
- Dazai... - Usłyszałam cichy syk dobiegający z ust kapelusznika.
- Akutagawa! - Wykrzyknął zaskoczony biało-włosy chłopak od Agencji.
- Wy... - Wypowiedział to jedno słowo Pies Mafii z typową wrogością dla siebie.
- Ohh... Chuuya! Akutagawa! Co tutaj robicie? - Spytał z beztroskim tonem Osamu.
- To samo co wy. - Ruszyłam w kierunku swego ukochanego fotela, ale zamiast w nim usiąść. Oparłam się swoim zgrabnym tyłkiem o podłokietnik. Czując uważnie latające spojrzenia czwórki mężczyzn po pomieszczeniu. A ich aura zgęstniała i stała się ciężka. Ale nie dla mnie.
- Jeżeli coś mi zniszczycie albo chociaż uszkodzicie, to przysięgam... - Wypowiedziałam z groźnym mrożącym krew w żyłach tonem. - Ukręcę wam te puste łby, wyrwę serca i sprawię że, nawet nikt nie rozpozna waszych ciał. - Dokończyłam. A następnie usłyszałam jak każdy z osobna w pomieszczeniu przełyka z głośnym dźwiękiem ślinę.
■■■■
Nwm kiedy będzie rozdział.
😣😣😣😢😢😢 przepraszam.
Postaram się coś napisać w wolnym czasie ☺
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top