21- Plan

- Boże przez ciebie mamy kolejny postój!- Karin zaczęła wrzeszczeć na Mieczyk. 

W sumie mnie postoje nie przeszkadzają, a ona powinna zrozumieć, że Rybcia potrzebuje trochę więcej odpoczynku. Cóż z tego co zauważyłam to ta kobieta jest trochę nadpobudliwa  i jest dość agresywna. Siebie również nie mogę nazwać spokojną osobą, ale ona powinna trochę wyluzować. 

Ja i Kurama postanowiliśmy połączyć siły, ale żeby nasz plan doszedł do skutku to musimy znaleźć klucz do jego klatki. Z tego co się dowiedziałam to klucz posiada jedna z żab. W takim razie muszę udać się na górę Myoboku. 

- O czym myślisz?- usłyszałam zimny głos Sasuke.

- Zastanawiam się nad ucieczką.- zaśmiałam się cicho.- Spokojnie nie patrz tak na mnie. Na razie nigdzie się nie wybieram. 

Chodź w sumie jeśli trochę pokonbinuje to uda mi się może bez pomocy klucza złamać pieczęć. Będzie to trudne, ale z moimi pokładami chakry powinno się udać. Zostaje jeszcze sprawa Naruto. Chciałabym się w jakiś sposób z nim skontaktować, ale Uchiha mi nie pozwala. Jestem skłonna myśleć, że Naruto uważa mnie za zmarłą. 

Po dość długiej chwili ruszyliśmy w dalszą drogę. Chodź Karin cały czas narzekała na zachowanie Mieczyka. Widać, że ta dwójka się nie lubi. Dziwię się, że Sasuke postanowił ich umieścić w swojej drużynie. 

- Mam cię dość Suigetsu! Weź go jakoś oswój Naruko!- czerwonowłosa podeszła do mnie.

- Nie wrzucaj do naszej kłótni księżniczki. 

- Ale to twoja dziewczyna, prawda?!

Zaczęła się kolejna kłótnia, ale tym razem o coś bzdurnego. Karin wrzeszczała, że jestem dziewczyną Mieczyka, a ona krzyczał, że ona się myli. Może ona nie chce przyjąć do wiadomości, że nie jestem jego dziewczyną. W sensie nie chce widzieć we mnie rywalki do względów Sasuke. Tak po za tym to nigdy nie będę lecieć na tego gbura. Nigdy nie rozumiałam tych chłopców lecących na Sasuki, ale najwyraźniej tutaj Sasuke również miał powodzenie. No niby jest przystojny, ale ja nie należę do tego świata. 

- Naprawdę się zastanawiam o czym myślisz?

- Naprawdę nie planuje ucieczki panie Uchiho. 

- Nie mów mojego nazwiska z taką arogancją!- warknął w moją stronę Sasuke. 

- Naprawdę jesteście przewrażliwieni. Oboje! Ty i Sasuki!- przyśpieszyłam lekko kroku, by nie iść na równie z czarnowłosym. 

Mam dość tego, że tak chwalą swoje nazwisko. Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, bo każdy powinien dbać o swoje pochodzenie, ale tak jak oni się zachowują to już przesada. Po za tym wkurza mnie to ich głupie zachowanie. Uważają, że tylko im stała się krzywda na tym świecie. 

- Właśnie w takich momentach moja chakra zaczęłaby buzować.

- Zapomniałeś, że mamy sojusz?

- Właśnie dlatego jeszcze nie straciłaś nad sobą kontroli. Ale plan z użyciem twoich umiejętności nie jest zły. Musimy tylko znaleźć odpowiedni moment. Nie zapominajmy, że ten Danzou upomni się o ciebie.- lekko zadrżałam gdy usłyszałam to imię.- Że też ten upierdliwy człowiek musiał nałożyć na ciebie pieczęcie posłuszeństwa. Musisz być uważna, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się zjawi i przejmie władzę nad twoją wolą. Powinnaś też uważać na Uchihę. Nigdy nie wiadomo kiedy mu się w główce poprzestawia. 

- Będę uważać.


Witajcie

Wybaczcie, że dawno nic nie wstawiałam, ale postanowiłam sobie zrobić krótką przerwę, ale już wracam. Po za tym ten rozdział i tak był bardziej informujący i nie była żadnej. W kolejnych planuje powoli wdrążać plan Naruko w życie, a potem się zobaczy XD

Pozdrawiam Makoto

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top