12- Góra Myoboku

Siedziałam na swoim łóżku i przeglądałam stare księgi klanu Uzumaki. Na początku musiałam jednak odszyfrować co pisze w tych księgach. Spędzałam całe dnie w bibliotece, aż w końcu zaczęłam powoli rozumieć co jest napisane w księgach. 

Były w nich opisane różne pieczęcie. Tajemnicy klanu i ich charakterystyczne zdolności. Klan odznaczał się tym, że jego członkowie żyli strasznie długo i uporczywie trzymali się życia. Łatwo można było rozpoznać członka klany gdyż posiadali oni charakterystyczne czerwone włosy. Skoro sama pochodzę z tego klanu to pewnie, któreś z moich rodziców miało ten odcień włosów. 

Uśmiechnęłam się lekko. Zawsze w dzieciństwie wyobrażałam sobie wygląd moich rodziców. Często byli oni bardzo podobni do niektórych mieszkańców. Czasami opierałam się też na swoim wyglądzie, ale teraz łatwiej mi jest ich sobie wyobrazić. 

- Onee-chan Tsunade-obbachan nas wzywa.- z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Naruto.

- Już idę.

Odłożyłam książki delikatnie na łóżko, bo i tak było one w złym stanie. Wstałam z łóżka i poszłam w kierunku drzwi wyjściowych. Za nimi stał ubrany Naruto. Szybko ubrałam swoje buty i przekroczyłam próg domu. Zamknęłam drzwi na klucz i powolnym krokiem razem z Naruto poszliśmy do gabinetu Hokage. 

Na niebo świeciło ogromne złote słońce i nie było widać najmniejszej chmurki. Mimo tak ładnej pogody wiał lekko chłodnawy wiatr. Ciekawe czy w moim świecie też jest taka pogoda. Sama nie wiem, czy historia będzie się tam dobrze toczyć. W końcu jak na to nie spojrzę to Naruto pokonał Kakuzu. W takim razie kto pokonał go u mnie, albo ją bo jest w końcu wszystko na odwrót. 

- Onee-chan wszystko w porządku?- usłyszałam lekko zmartwiony głos Naruto.

- Tak. 

- Mnie nie oszukasz dattebayo!- krzyknął na głos.- Jak na to nie spojrzę to widzę cię zmartwioną. Ja dobrze wiem jak wyglądam, kiedy jestem zmartwiony!

- Przesadzasz dattebayo!

Zaczęliśmy się na siebie wydzierać na środku ulicy. Ludzie rzucali nam ukradkiem trochę przestraszone spojrzenia i szeptali między sobą. Jakoś nie zwracaliśmy na to uwagi i cały czas się ze sobą kłóciliśmy. 

- Naruto, Naruko!- usłyszeliśmy nagle wściekły krzyk.

Poczułam uderzenie w głowę i odwróciłam ją w stronę winowajczyni. Była nią Sakura, która teraz na nas wrzeszczała. Rozmasowałam bolące miejsce na głowie. Wtedy sobie przypomniałam, że musimy iść do Hokage. Złapałam Naruto za rękę i zaczęliśmy uciekać do gabinetu Hokage przed wściekłą na nas Sakurą.

Do gabinetu wpadliśmy jak dwie strzały. Otarłam pot z czoła i się wyprostowałam. Tsunade patrzyła na nas lekko zdenerwowana. Przełknęłam głośno ślinę i uderzyłam lekko Naruto aby się wyprostował. 

Gdy zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, które defakto było zawalone papierami w oczy od razu rzuciły mi się portrety Hokage. Nigdy nie zwracałam na nie większej uwagi. Cóż pilną uczennicą to ja nie byłam i interesowałam się tylko przyszłymi Hokage, a nie którzy kiedyś sprawowali pieczę nad wioską. Mój wzrok zatrzymał się na Czwartym Hokage Wioski Ukrytej w Liściach Minato Namikaze. Złote włosy niczym pszenica i wielkie niebieskie oczy. Przeskoczyłam wzrokiem na Naruto. Może z twarzy nie był podobny do Czwartego, ale inne aspekty od razu nasuwały pokrewieństwo. 

- Naruto-chan, Naruko-chan chcielibyście się nauczyć Trybu Mędrca?- zdania wyszły z ust żaby.

Tryb Mędrca. Dzięki niemu możliwe, że będę mogła znaleźć przejście do mojego świata. Z pewnością muszę się niego nauczyć.


Witajcie

Taki rozdziałek wam dziś prezentuje. Mogę wam obiecać, że już za niedługo będzie Pan Wielki Sasuke. Gdzieś tak po walce z Painem. Taki mały spoiler XD

Pozdrawiam Makoto

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top