-3-

— Coś ty się tak zaczął o nią wypytywać? — fotograf spojrzał na niego wymownie, opuszczając aparat. Chłopak siedzący na krześle zrezygnował z obecnej, dość niewygodnej pozy i wyprostował się z westchnieniem.

— Oj, po prostu… — zaczął, ale przerwał mu cichy śmiech fotografa. Kise przewrócił oczami z uśmiechem.

— Już wszystko jasne — powiedział mężczyzna i podniósł aparat. Kise ponownie przybrał wcześniejszą pozycję. — Następną sesję ma w sobotę — dodał, po czym spojrzał na zrobione zdjęcie, na którym twarz modela rozjaśniał szeroki uśmiech.

***

Kise był wdzięczny swojemu zaufanemu fotografowi za informacje. Co prawda sobotę miał poświęcić całkowicie nauce, ale godzina w te czy wewte go nie zbawi. Umówił się z panem Orinosuke, że spóźni się on kilkanaście minut, tak żeby Kise miał okazję na dłuższą rozmowę z Iwaizumi. Może dowie się o niej czegoś więcej. A może nawet wybłaga numer telefonu czy spotkanie poza agencją.

Chłopak uśmiechnął się do siebie. Przecież musi się udać. On, Kise Ryōta, miałby nie podołać? Nie ma opcji.

***


— Hej — uśmiechnął się, siadając obok dziewczyny. Brunetka szybkim ruchem zamknęła notatnik i spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem.

— Nie masz dzisiaj wolnego? — zapytała. Blondyn zaśmiał się cicho.

— Mnie też miło cię widzieć — powiedział. Dziewczyna przewróciła oczami. — Wpadłem po kilka rzeczy — uśmiechnął się. Iwaizumi zmarszczyła brwi, patrząc na niego z powątpiewaniem.

— Mnie też miło — mruknęła, unikając wzroku chłopaka. Kise cmoknął z dezaprobatą.

— Po co od razu ten sarkazm? — westchnął. Dziewczyna wlepiła wzrok w zamknięty zeszyt i prychnęła cicho.

— To nie był sarkazm — powiedziała, a twarz Kise rozjaśnił szczery uśmiech. Dziewczyna jeszcze bardziej naciągnęła na dłonie rękawy męskiej bluzy.

— Chodzisz do liceum, prawda? — zapytał, rozkładają się na kanapie w recepcji. Chciał jakoś zawiązać nić porozumienia z dziewczyną i zacząć od przyziemnych tematów. Poza tym kto wie? Może chodzili do tej samej szkoły i nawet o tym nie wiedzieli?

— Pierwszy rok, Shūtoku — powiedziała. “Pudło, Kise”.

— Ah, pewnie znasz mojego przyjaciela, Midorimacchiego? — uśmiechnął się.

— Kogo? — zapytała, marszcząc brwi. Kise wygiął usta w podkówkę.

— Midorima Shintarō — powiedział.

— Uh, tak — mruknęła. — Jesteśmy w jednej klasie. Skąd ta dziwna końcówka? — zapytała z nieodgadnionym uśmieszkiem.

— Emm… oznaka szacunku — Kise podrapał się w tył głowy. — Jestem dziwny — oznajmił z dumą, uśmiechając się szeroko. — Mogę ci mówić Iwaizumicchi.

— Nie — prychnęła. — Tragicznie to brzmi.

— Mei?

— Nie.

— Kimi?

— Nie.

— Meikimi? — spróbował znowu chłopak.

— Iwaizumi — powiedziała, patrząc na niego stanowczo, ale łagodnie.

— To może chociaż Iwaicchi?

Dziewczyna parsknęła.

— No to Iwa-chan? — rzucił blondyn ostatecznie. Powoli kończyły mu się pomysły. Delikatny uśmiech dziewczyny zbladł nagle i brunetka spuściła wzrok na swoje kolana.

— Powiedziałem coś nie tak? — zapytał z troską. A tak dobrze mu szło!

— Iwaizumi — powtórzyła stanowczym, smutnym tonem.

— Przepraszam… — powiedział, kładąc jej dłoń na kolanie. Dziewczyna wstała, nie patrząc na chłopaka.

— Będę się zbierać — mruknęła. — Zaraz przyjdzie fotograf — dodała i ruszyła w stronę garderoby.

— Hej! — zawołał za nią, podnosząc się z miejsca. Brunetka spojrzała na niego przez ramię. — Naprawdę przepraszam — spróbował jeszcze raz. Nastolatka pokręciła głową.

— Nie szkodzi — odparła. — Do zobaczenia, Kise.

Blondyn poczekał aż dziewczyna zniknie za drzwiami, po czym opadł na kanapę z głośnym westchnieniem. Było tak dobrze! O co jej chodziło? Co zrobił nie tak?

Kise przetarł twarz dłonią i dostrzegł współczujące spojrzenie recepcjonistki. Uśmiechnął się do niej smutno i wstał. Skierował się do wyjścia, rzucając przez ramię ciche “Do widzenia” i ruszył do domu najmniej uczęszczaną trasą. Nie miał ochoty na spotkania z fanami.

Dlaczego tak ciężko mu się z nią dogadać? Dlaczego tak opiera się jego urokowi? Dlaczego nie jest taka jak inne dziewczyny? I dlaczego tak bardzo mu się podoba?

Kise zatrzymał się na środku chodnika i spojrzał w pochmurne niebo.

Właśnie dlatego.

***

— Dawno się nie widzieliśmy — powiedział wesoło Kise, wchodząc do garderoby. Stylistka właśnie pokrywała cieniem powieki dziewczyny siedzącej na fotelu przed lustrem.

— No rzeczywiście — prychnęła, nawet nie otwierając oczu. — Jakieś pięć dni.

Kise próbował odgadnąć czy brunetka nadal gniewa się po ostatnim ich spotkaniu. Na razie nic na to nie wskazywało.

— Pięć dni to szmat czasu — upierał się blondyn, ignorując wymowne spojrzenie stylistki.

— Zależy dla kogo — mruknęła, krzywiąc się lekko. Kobieta syknęła na nią i dziewczyna rozluźniła mięśnie twarzy.

— Czyli mówisz, że za mną nie tęskniłaś, hmm? — zapytał zalotnie.

— Ani trochę — odparła, unosząc lekko kącik ust.

— Cios prosto w serce — jęknął teatralnie Kise.

— Aleś ty dramatyczny — parsknęła, a Kise pogratulował sobie w duchu, bo najwyraźniej zaczynał ją do siebie przekonywać.

— Taki już jestem — wzruszył ramionami.

— Mogę się wtrącić? — zapytała stylistka. Kise spojrzał na nią zdziwiony, jakby nagle przypomniał sobie o jej obecności. — Przeszkadzacie mi w pracy — warknęła, ale po jej ustach błąkał się cień uśmiechu.

— Uhh... Przepraszamy — westchnął chłopak, a stylistka parsknęła śmiechem.

— Jeśli nie możecie się sobą nacieszyć, idźcie na kawę i nie nękajcie uczciwie pracujących ludzi — zaśmiała się kobieta i ponownie spojrzała na Iwaizumi. — Widzę, że róż nie będzie już potrzebny.

Brunetka prychnęła cicho. Kise uśmiechnął się lekko, ale nie zauważył na twarzy modelki choćby cienia rumieńca.

— Iwaizumi-kun — zaczął. Dziewczyna zerknęła na niego kątem oka. — Pójdziesz ze mną na kawę?

Brunetka przygryzła wargę.

— Wiesz...

— No proszę — uśmiechnął się zawadiacko. — Tylko godzinka.

Dziewczyna przewróciła oczami.

— No niech będzie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top