-18-
— Tak się cieszę, że się zgodziłaś — chłopak objął dziewczynę ramieniem, wchodząc do szklanego budynku.
— Powtarzasz się, skarbie — westchnęła, wsuwając dłoń w kieszeń granatowej bluzy chłopaka. Tachibana, menadżer blondyna, idący obok nastolatków cmoknął z niezadowoleniem.
— Za pięć minut mamy być na spotkaniu w pokoju trzysta trzy na szóstym piętrze — powiedział. — Musimy się pospieszyć, gołąbki.
Kise pocałował dziewczynę w czubek głowy i ruszył w stronę windy. Cieszył się, że Mei zgodziła się zostać jego partnerką w sesji dla magazynu "Teen Love". To mogło bardzo pomóc w karierze ich obojga.
— Pan Sasabe chce nas widzieć u siebie za minutę — jęknął menadżer, wpatrując się w ekran telefonu. — Szybciutko!
Kise i Mei posłusznie przyspieszyli kroku i już po chwili stali przed drzwiami biura niejakiego "Dyrektora Sasabe". Tachibana zapukał delikatnie, a gdy usłyszał ciepły głos zza drzwi, nacisnął klamkę i wszedł do środka.
Za biurkiem stał średniego wzrostu mężczyzna o szarych, farbowanych włosach, wpatrywał się w wielkie okno, splatając dłonie za plecami. Odwrócił się do gości i uśmiechnął za widok Kise, obejmującego brunetkę w talii.
— Dzień dobry — przywitał się. Miał ciepły i przyjemny dla ucha głos. Kise ocenił jego wiek ma maksymalnie czterdzieści lat. — Pan Kise Ryōta i panienka Iwaizumi. Bardzo mi miło poznać wschodzące gwiazdy świata modelingu.
Kise uśmiechnął się i uścisnął wyciągniętą dłoń pana Sasaby.
— Nie mogę się doczekać współpracy z panem — powiedział blondyn. — Występowanie w pańskim magazynie to prawdziwy zaszczyt.
Mężczyzna uśmiechnął się i wskazał fotele przed biurkiem.
— Usiądźcie proszę — powiedział i zajął swoje miejsce za blatem. — Moja sekretarka zaraz przyniesie umowę, a my w tym czasie ustalimy warunki współpracy. Jednak na początku mam do was jedno pytanie. Jesteście razem?
Kise i Meikimi spojrzeli na siebie z uśmiechem i pokiwali głowami.
— Jesteśmy — powiedział blondyn. Mężczyzna przytaknął ze zrozumieniem.
— To coś poważnego?
— Owszem — odpowiedzieli jednocześnie i wymienili się uśmiechami.
— Excellent — mruknął cicho mężczyzna, splatając dłonie.
***
— Macie już całkiem sporą liczbę fanów — powiedział Orinosuke, odkładając aparat. Mei usiadła wygodniej na kolanach blondyna i wyjęła trzymaną w ustach różę. Czego się nie robi na potrzeby zdjęć?
— Naprawdę? — zapytała. Mężczyzna skinął głową.
— Śledzę was chyba wszędzie, gdzie się da — zaśmiał się. — Naprawdę. Niedługo będziecie musieli się przebierać, żeby wyjść na ulicę.
— Zawsze chciałem chodzić w masce, kapturze i okularach przeciwsłonecznych po mieście — zaśmiał się Kise. — To będzie dobra okazja.
— Nie prosiłam się o sławę — westchnęła Mei. — Chciałam trochę pieniędzy i spokoju — mruknęła, a blondyn pocałował ją w policzek.
— Wpadasz dzisiaj do mnie? — zapytał szeptem. Dziewczyna uśmiechnęła się.
— Jasne — odszepnęła.
— Macie nawet swój fanklub, wiecie?
— Co? — zapytała tępo brunetka, patrząc na mężczyznę szeroko otwartymi oczami.
— RyoMei Lovers — powiedział mężczyzna, próbując powstrzymać śmiech. Kise się nie hamował. Parsknął wesoło, uderzając brunetkę w udo. Dziewczyna wpatrywała się w fotografa w totalnym osłupieniu.
— Cholera, Mei — blondyn wytarł oczy mokre od łez. — Jesteśmy sławni.
— Nie wierzę — dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem. — Nikt mi nie wmówi, że mamy swój fandom.
— Zobaczymy — fotograf uśmiechnął się szelmowsko. — Właśnie dałem znać fanom na stronie, że tu jesteście. Za chwilę przy wejściu zaroi się od waszych wielbicieli.
— Że co?! — zawołała dziewczyna, a Kise ponownie wybuchnął śmiechem.
— Zobaczysz jak to jest być mną!
— To nie jest śmieszne, Ryōta! — krzyknęła, podnosząc się z kolan chłopaka. — Przestań się śmiać!
Blondyn zgiął się wpół, próbując opanować atak śmiechu. Fotograf także rechotał w najlepsze. Dziewczyna załamała ręce.
— Rzucam tę robotę.
***
Meikimi już po kilku minutach przestała czuć się niezręcznie. Pod agencją czekała zaledwie kilkunastuosobowa grupka fanów, którzy okazali się bardzo mili i kulturalni, co dziewczyna przyjęła z ulgą. Rozmawiali, śmiali się, dawali autografy, robili zdjęcia... Iwaizumi cały czas się uśmiechała, ale nie był to sztuczny uśmiech. Był jak najbardziej szczery i prawdziwy.
— Naprawdę jesteście cudowną parą! — powiedziała jedna z fanek, ściskając w dłoniach, dopiero co podpisany przez modeli, magazyn. — Nie słuchajcie tego co mówią te zazdrośnice! Pasujecie do siebie idealnie!
— Dziękujemy — uśmiechnęła się brunetka i odnalazła dłoń blondyna.
— Znajdzie się też kilku facetów, którzy chcieliby się umówić z Iwaizumi-kun. Nie daj się, dziewczyno! — dodała inna, wojowniczo zaciskając dłoń w pięść. Kise uśmiechnął się z wyższością.
— Nie pozwolę, by ktoś tknął moją ukochaną — powiedział poważnym tonem, ku uciesze fanek. Dziewczęta wydały z siebie pisk, a Mei uśmiechnęła się grzecznie i złapała chłopaka za rękę.
— Musimy się już zbierać, wybaczcie — powiedziała dziewczyna, próbując zignorować pełne zawodu westchnięcie grupki nastolatków.
— Do zobaczenia — rzucił ktoś.
— Trzymajcie się ciepło!
— Kochamy was!
— Zorganizujcie czasem spotkanie dla fanów!
— Jasne — uśmiechnął się Kise. — Cześć wszystkim!
Oboje pożegnali się z fanami i ruszyli w stronę mieszkania blondyna.
***
— Wychodzicie? — zapytał chłopak, patrząc na rodziców. Kobieta zarzuciła torebkę na ramię i poprawiła fryzurę.
— Idziemy na imprezę — powiedziała. — Macie cały dom dla siebie.
Mei uśmiechnęła się grzecznie i skinęła głową. Ojciec Kise zerknął porozumiewawczo na żonę, po czym z westchnieniem sięgnął do kieszeni spodni.
— Łap, synu — powiedział i rzucił chłopakowi małe pudełeczko. — Prezent od ojca.
— Co to... Tato! — zawołał i schował rzecz za plecami, starając się ukryć ją przed wzrokiem Meikimi.
— Bawcie się dobrze, dzieciaki! — rzuciła kobieta i razem z mężem wyszła z mieszkania. Mei spojrzała na blondyna i uniosła brew. Chłopak zaśmiał się nerwowo i wsunął paczkę do tylnej kieszeni spodni.
— To na co masz ochotę? — zapytał. Dziewczyna uśmiechnęła się szelmowsko i przysunęła do blodnyna, kładąc mu dłonie na klatce piersiowej. Uniosła głowę i spojrzała na niego błyszczącymi brązowymi oczami. Sięgnęła dłonią do kieszeni chłopaka i wyjęła z niej niewielkie pudełko prezerwatyw. Uśmiechnęła się wymownie i pomachała nim przed zarumienioną twarzą chłopaka.
— Myślę, że możemy zrobić z nich użytek — szepnęła zalotnie. Blondyn uniósł brwi.
— Od tej strony cię nie znałem — powiedział. — Dziewczyna zachichotała.
— Wchodzisz w to czy nie?
— Oj wejdę. I to z przyjemnością — odparł i wpił się w wargi dziewczyny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top