-13-

— Nie wiem gdzie oni są — powiedział Kise, wchodząc do swojego pokoju. Nie miał pojęcia, gdzie poszli jego rodzice i szczerze mówiąc, miał to gdzieś. Nie potrzebował ich obecnie do szczęścia. Wystarczyła mu tylko brunetka, siedząca na łóżku.

— No to jesteśmy sami — powiedziała, rozkładają się na pościeli. Kise podszedł do niej i zawisł nad nią z zalotnym uśmieszkiem.

— No cześć, skarbie — szepnął, przybliżając twarz do szyi dziewczyny.

— Zboczeniec — prychnęła, przekręcając głowę. Kise delikatnie pocałował ją w obojczyk. Z każdym kolejnym pocałunkiem szedł wyżej, mocniej zasysając skórę. Dziewczyna zamruczała cicho.

— Bez malinek mi tu proszę — szepnęła, przekręcając się na bok i uniemożliwiając blondynowi kontynuowanie czułości. Chłopak prychnął z irytacją, po czym ułożył się obok dziewczyny i przyciągnął ją do siebie, wtulając twarz w jej włosy i rozkoszując się jaśminowym zapachem jej szamponu.

— Mógłbym tak leżeć cały dzień — mruknął cicho, a ciemne włosy dziewczyny połaskotały go w nos.

— Ja też — szepnęła. — Ale jestem głodna.

Kise podniósł się na łokciu i spojrzał z góry na dziewczynę. Brunetka otworzyła jedno oko i uśmiechnęła się, widząc zdziwione spojrzenie chłopaka.

— Dopiero co jedliśmy obiad — zaśmiał się.

— Zrobimy jakieś ciasto? — zapytała. — Znam kilka przepisów. Twoi rodzice się ucieszą.

— Okay — uśmiechnął się blondyn i z jękiem podniósł się z łóżka. — Masz całą kuchnię dla siebie — dodał, podając jej dłoń i pomagając wstać.

— Potrzebuje twojej pomocy, Ryōta — powiedziała, ziewając i po chwili poczuła jak blondyn przyciska ją do siebie.

— Uwielbiam jak mówisz do mnie po imieniu — wyszeptał i pocałował ją w czoło. — Mei...

Dziewczyna zachichotała cicho, jednak po chwili odsunęła się od chłopaka z chłodnym wyrazem twarzy.

— Koniec tego dobrego. Odkąd jesteśmy razem, jestem dla ciebie za dobra.

— Już nie musisz udawać niedostępnej — westchnął Kise. — Już zdobyłem twoje serce.

— Wolne żarty — prychnęła i ruszyła w stronę kuchni.

— Mei! — jęknął chłopak, załamując ręce. — No weź!

— Chodź! — odkrzyknęła, a blondyn ruszył za nią ze śmiechem. Dziewczyna siedziała na kuchennym blacie i patrzyła na niego wyczekująco.

— Co robimy? — zapytał blondyn, podchodząc do niej i obejmując w talii.

— Ciasteczka — odparła. Kise przytulił ją delikatnie.

— Przez żołądek do serca — mruknął, po czym parsknął śmiechem, gdy dziewczyna zdzieliła go po głowie.

***

— Cześć wam — zawołał Kise, przerzucając kanały w telewizorze. Lewym ramieniem obejmował brunetkę, ubraną aktualnie w jedną z bluz chłopaka.

— Dzień dobry, państwu — powiedziała, delikatnie odrywając się od chłopaka, gdy jego rodzice weszli do pokoju.

— Witaj, skarbie — odparła z uśmiechem kobieta.

— Znowu zaprosiłeś koleżankę? — zapytał mężczyzna wymownym tonem.

— Dziewczynę — odparł Kise niby obojętnie, jednak w jego głosie można było usłyszeć nutkę dumy. Brunetka dźgnęła go palcem w żebra.

— Nie traktuj mnie jak nagrodę — warknęła cicho. Kise prychnął i przyciągnął ją do siebie.

— Jesteś moją nagrodą za całe cierpienie jakiego doświadczyłem — powiedział najbardziej poetyckim tonem na jaki było go stać.

— Nie wnerwiaj mnie — odparła z lekkim uśmiechem.

— Bawcie się, dzieciaki — westchnął ojciec Kise i wyszedł z pomieszczenia. — Upiekliście ciasteczka?! — zawołał z kuchni. Nastolatkowie parsknęli śmiechem.

— Proszę się częstować! — krzyknęła Meikimi, uśmiechając się lekko.

— Taki mam zamiar! — odparł mężczyzna. Dziewczyna spojrzała na swojego chłopaka i zmierzwiła mu włosy.

— Wykapany tatuś — prychnęła i ponownie wtuliła się w jego bok.

***

— Coś się stało? — zapytał Kise, podnosząc się do pozycji siedzącej. Brunetka przestała udawać, że śpi i także lekko się uniosła. Spojrzała na chłopaka nieprzytomnymi oczami i pokręciła głową.

— Nic... Po prostu... To tylko sen — westchnęła. — Nic mi nie będzie.

Kise przyciągnął ją do siebie i szczelnie okrył kocem. Dziewczyna zrzuciła z siebie nakrycie i usiadła chłopakowi na kolanach.

— Gorąco mi — wyznała i oparła głowę o tors blondyna. Chłopak luźno splótł dłonie za plecami dziewczyny i oparł podbródek o czubek jej głowy.

— Co ci się śniło? — zapytał cicho. Dziewczyna milczała przed chwilę, a Kise lekko głaskał ją po włosach. Zastanawiał się, czy często zdarza jej się budzić w środku nocy. Czy często dręczą ją koszmary?

— Krwawiłam — szepnęła. — Znowu, z własnej winy. Znowu to sobie zrobiłam, tylko tym razem...

Kise delikatnie ujął nadgarstek dziewczyny i przyjrzałam się dokładnie nieregularnym nacięciom, już dawno zabliźnionym, jednak wciąż niezapomnianym. Ale czy o czymś takim da się zapomnieć?
Blondyn przejechał palcem po bliznach i zerknął na dziewczynę. Płakała. Nie. Starała się nie płakać. Widział zaciśnięte usta i łzy w ciemnych oczach, wpatrujących się w nadgarstek. Chłopak musnął wargami jedną z blizn. Dziewczyna zerknęła na niego pytająco. Kise całował po kolei każdą z linii na jednej i drugiej ręce. Łzy spływały powoli po policzkach dziewczyny, a ona sama nie wiedziała co jest tego przyczyną. Koszmar? Tęsknota za przeszłością? Kise?

— Ryōta... — szepnęła. Chłopak po raz ostatni delikatnie pocałował nadgarstek dziewczyny i spojrzał jej prosto w oczy.

— Kocham każdą z nich. Każdą z osobna. Każdą cząstkę ciebie, każdy centymetr kwadratowy twojej skóry, Mei. I może uważasz, że to za wcześnie, ale, jasna cholera, tak bardzo cię kocham — wyszeptał spokojnym głosem. — I nie mogę patrzeć na twoje cierpienie.

Dziewczyna zacisnęła powieki i położyła dłonie na nagim torsie chłopaka.

— Przepraszam... — wyszeptała, pomiędzy atakami szlochu, targającego jej ciałem. — Przepraszam, że nie mogę ci tego powiedzieć...

— Ciiii... Wiem, Mei — wyszeptał z bólem, przytulając ją mocniej. — Nigdzie mi się nie spieszy. Będę na ciebie czekał, choćby do końca świata.

Jestem bardzo niezadowolona z tego rozdziału, ale moja wena wyparowała. Wybaczcie, że kazałam wam tyle czekać, mam nadzieję, że mi wybaczycie >.<

Na swoje usprawiedliwienie: miałam bal gimnazjalny i rekrutacje na głowie, więc nie byłam w stanie myśleć o niczym innym.

Postaram się teraz wstawiać rozdziały w miarę regularnie.

Dziękuję, że jesteście <3
~Beth

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top