8
Jack ¤.¤
Pik,pik
Wszystko mnie bolało włącznie z dupą.
Pik,pik,pik
Gdzie ja jestem?Otworzyłem oczy i wszystko było rozważane. Nie byłem w stanie stwierdzić gdzie jestem.Widziałem biel,piekły mnie od niej oczy.Próbowałem przyzwyczaić się do tego rażącego światła.
-Czy ja jestem w niebie???
-Nie idioto jesteś w mojej prywatnej klinice.-Musiałem powiedzieć to na głos. Zawstydziłem się.Ostatnio często mówię i robię to o czym myślę.Głupi Jack.Usłyszałem męski głos.Trudno było zrozumieć co do mnie mówił.Cały czas dzwoniło mi w uszach.Nagle przed moimi oczami ukazała się wielka rozmyta plama.Próbowałem wytężyć wzrok i na moment obraz stał się wyraźniejszy.
-Mocno się uderzyłeś.-Poczułem jak materac się ugina.Mężczyzna usiadł na skraju łóżka, na którym leżałem.
-K-kim jesteś?-Moje oczy robiły mnie w jajo,zacisnąłem je mocno i otworzyłem po raz kolejny.Wszystko wracało do normy. Moim oczom ukazuje się anioł,teraz mam pewność,że jestem w niebie.Mężczyzna siedzacy przy mnie miał na głowie burze niebieskich fal,bacznie mu się przyglądałem zapamiętując każdy szczegół.Zapamiętałem równe brwi,niebieskie oczy i długie rzęsy,którymi trzepotał jak skrzydłami,prosty nos i piegi na nim,usta..były ani duże ani małe wydawały się idealne.Uśmiechał sie do mnie,wyglądał naprawdę przyjaźnie.
-Jestem Krystian .Tyle Ci wystarczy.-Próbowałem wstać ,ale chwycił mnie za ramie i z powrotem przyszpilił do poduszki.Zasyczałem.Zabolało mnie to.Szarpnięcie przypomniało mi o wydarzeniach z rana. Nadal byłem ubrany w jego bluzkę.Pobrudzona była ona zaschniętą krwią.Chcialem dotknąć swoich włosów jednak poczułem coś innego ,był to bandaż ciasno owinięty dookoła mojej głowy.Myślałem o blondynie,ciekawiło mnie czy już wstał i czy zdaje sobie sprawę z tego do czego się posuneliśmy,czy ma wyrzuty sumienia ,czy szuka mnie teraz..Straciłem apetyt na życie,nie chce go nigdy więcej widzieć.Mam nadzieję ,że ktoś mu chuja utnie..
Krystian ¤.¤
Nagle śmieszny uśmieszek znikł z twarzy chlopaczka.Jego oczy zaświeciły a żuchwa zacisnęła się kurczowo.Zastanawiałem się o czym myśli ten dzieciak. Wyglądał na zranionego.Zacisnął dłonie na pościeli a jego serce zaczęło wariować.Nie wiedziałem na co patrzeć na zdenerwowanego chłopca czy na wykres bicia jego serca. Wariat. Zacząłem zastanawiać się co było powodem tego ataku. Powinienem kogoś zawołać. Co jeśli chłopak ma padaczkę?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top