60

Jack ¤. ¤

O szitem miałem TAKI sen.... Jak ze Schreka jak ta jego panną powiedziała mu, że jest w ciąży i mu to się śniło... Miałem to samo.
-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Dziennikarze pytali się o to jak się czuję, czy wszystko dobrze z dzieckiem, jak sobie radzimy. Nie było wywiadu bez tych pytań. Na premierach robiono nam zdjęcia, w gazetach zaznaczono mój gruby brzuch i pisano "A jednak to nie jest żart!". Zachcialem wracać do szkoły... tam gdzie kiedyś byłem kujonem, gdzie nikt mnie nie rozpoznawał zanim się zmieniłem.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-
Płeć malucha już znamy... jesteśmy tacy szczęśliwi, że to będzie CHŁOPCZYK!! W gazetach piszą "A więc synek! "Im większy mam brzuch tym bardziej Alex zachowuje się jakbym był jajkiem. Śmieszy mnie to i nawet Roger, który chcę być lepszy od Alexa mówi, że przesądza z nadopiekunczoscią a mój kochaś milczy i odwraca się do niego tyłem, ja robię się wtedy zazdrosny, że on może popatrzeć się na moją wlasnosc od tyłka strony. Zakrywam małymi dłońmi pośladki Alexa i on zaczyna się śmiać z mojego zachowania. Dostałem urlop macierzyński i odpoczywam u rodziny w Canadzie... myślałem, że tu będę miał spokój. Tak bardzo się myliłem.Codziennie ktoś inny czeka pod ich domem i chcę ze mną zdjęcia... lub z brzuchem... Leżę w łóżku i myślę jak tam u Alexa, który został na jeszcze jednej sesji w..... jak to się nazywało...T-Tomina, Tubarana?? Nieee Tuminabaranana czy jakoś tak, ale wiem, że w Brazylii. Stesknilem się i nie mam komu marudzić jak mi nie dobrze. Dzidziuś jest bez niego niespokojny i bardzo mnie kopie zostawiając sininiaki.
-Jak się czujesz gwiazdeczko? -Na łóżku siada moja kuzynka. Podnoszę koszulkę, która dał mi Alex.
-Uuuu.. Jak mały się urodzi pamiętaj żeby zapisać go na kick-boxing.-Zabiera maść na siniaki i rozsmarowywuje.
-Sssss... to boliii-Jęczę.
-Przepraszam. -Starą się jak najdelikatniej wysmarować fioletowe ślady.

Krystian ¤. ¤

-Nie obchodzi mnie to on ma być mój Ty sobie tamtego weź.
-Ale.. on nie chcę być mój i nawet TO na niego nie działa.
-Kto powiedział, że będzie łatwo?! -Wybucham. -Dałem ci tyle ile chciałaś a Ty nie umiesz zrobić czegoś tak prostego?!
-Pokomplikowalo się.... nie win mnie za to i pamiętaj, że to twoje dziecko! - Unosi się i wbija mi palec w klatkę piersiową. Kręcę głową.

Alex ¤. ¤

-O! Pięknie... bardziej zamyślony! -Pstryka tym ustrojstwem już chyba od trzech godzin.
-Wiesz co... juz dawno temu złożyłem propozycję Jack'owi. -spinam się i poważnieję.
-Jaką.
-Jeśli Ty mu nie wystarczy dz znajdzie ukojenie w moich ramionach.
-Czego Ty od niego chcesz?!! -Przestaje mnie obchodzić, ze ciągle pstryka.
-Jego. -Prostuje się.
-On. -Podchodzę do niego. -Jest mój!! -Na jego twarzy odciskuje się moja pięść. -I nie waż się go dotykać. -Warczę.
-Oj no spójrz prawdzie w oczy! TO CIĘ PRZEROŚNIE.. - Każde słowo wypowiadał wolno i wyraźnie. -On jest chłopcem, który się tak naprawdę boi tego co się z nim dzieje... -Uspokaja się. -Nie masz tyle siły by zapewnić mu 100% bezpieczeństwo i przyszłość. Pomyśl... ja jestem już po studiach, mam pracę, pieniądze, wiem co to życie a Ty jesteś w liceum... będziesz chciał się kształcić a dziecko ci tylko w tym przeszkodzi i ich zostawisz.... czy nie lepiej będzie jeśli oddasz go mi niż zostawić bez niczego??
- Dlaczego wszyscy mówią, ze go zostawię! Skąd wiesz, że ja niezapewnie mu dobrego startu w życiu?Mam więcej pieniędzy niż w popierdolonym "50 twarzy Grey'a".Nie idę na studia.. Nie musi pracować... I zrobi to tylko jeśli będzie chciał... więc nie wmawiaj mi, że nie damy rady. Ubzduraleś sobie, że on Cię będzie chciał... żałosne Roger, po prostu żałosne. On kocha M. N. I. E. Zgodził się zostać moim mężem, gnido. -Syczę i wychodzę z pomieszczenia. Idzie za mną Pani menago.
-Spieszymy się chcę jak najszybciej zanieść się koło Jack'a.
-Samolot za pół godziny.
-Okey. -Wchodze do windy i już mnie nie ma.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top