53. sprzeczka samic

Jack ¤. ¤

-Hej malutki, wszystko dobrze-?. -Przebiega w samych bokserkach i chwyta włosy tak by nie wpadaly mi w oczy. Mizia mnie po plecach uspokajając.
-Jest, jest ok-Wyduszam między wymiotami.
-Widzę, że nie. -Całuje moje włosy. Opadam i zaczynam myśleć o śnie.... powiedzieć mu? Powiedzieć, że to może nie być jego dziecko? NIEE.... On się załamie! NIE MOGĘ!
-Co jest kochanie? -Przyklęka i czochra moją spoconą grzywę.
-Nic. -Mówię słabo.-Idz... niedługo po nas przyjdą muszę się ogarnąć..... -Wstaje i opieram się o umywalkę, biorę szczoteczkę, nabieram pastę i szoruje by pozbyć się tego nie miłego zapachu.

Alex ¤. ¤
Zadzwonił mój telefon.
-Tak?
-Hej to ja .... byłam u ginekologa i z dzieckiem wszystko w porządku. -Mówi zadowolona.
-Jak się czujesz. -Pytam bez emocji i oschle.
-Wspaniale.. nie mogę się już doczekać kiedy wezmę maluszka na ręce... A u was... pozowanko?
-Idealnie... -Do pokoju wchodzi Jack.
-Przez naszego dzidziusia zaczynam tyć..... -Podbiega do mnie nie zauważa, że z kimś rozmawiam i kontynuuje głośniej. -Nie przestaniesz nas kochać prawda!!! -chwyta za moje ramię.
-Głupek z Ciebie oczywiście, że nie!!!
-Odsuwa głowę i dopiero wtedy zauważa przyrząd.Robi wielkie oczy i zabiera mi telefon.
-Halo... witaj..... dlaczego rozmawiasz z moim chłopakiem? -Mówi z pustym wzrokiem. Uśmiecha się złosliwie na słowa Ali:
"To, że wsadził ci w dupe nie oznacza, że masz do niego większe prawa."
-Phi nie obchodzi mnie twoje zdanie..
... I owszem mam do niego większe prawa szmato a co do dupy... wiesz ile razy?! . -Warczy a mi na myśl przyszło "Jack zachowuje się jak zazdrosna dziewczyna" i się uśmiecham. Chociaż na to wsadził w dupe zgrymasowiałem. (wiem nie ma takiego słowa.... xD)
"On będzie ojcem MOJEGO dziecka"
-Hahahaha nie bądź śmieszna oboje wiemy, że on zostanie ze mną i MOIM dzieckiem! -Przesuwa czerwoną słuchawkę i w taki sposób nie słychać mojej byłej. Parskam śmiechem.
-Co się śmiejesz..... Kurwa jedna śmie mówić, ze ci daje... -Patrzy na mnie. Po raz pierwszy widzę go w tym stanie. Jego oczy wpatrywaly się we mnie złowrogo a usta zacisnął w prostą linię. Nagle jego oczy zaszły łzami i podbródek zadrżał. Szybko go przytuliłem.
-Nie mogę uwierzyć, że jej dziecko też będzie twoje.. -Mały szepcze.
-Uwierz ja też nie.... -Zaczynam nim kołysać i uspokajać.
-Ale jednego jestem pewien...
-Czego..
-Że cię kocham.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top