1
Przepraszam za to ,że prawie na samym początku są wyrazy nie koniecznie miłe :)
Alex ¤.¤
-Czemu mi to robisz?!- Wydarła się na całe gardło.
- To nie ma sensu ,świecisz tylko dupą i cyckami przed każdym gościem!- Jezu ta kobieta jest denerwująca.
- Ah tak? Znajdę sobie lepszego od Ciebie dziwkarzu!- Ona właśnie się obraziła??
- Nazwałaś się właśnie dziwką...-Przeczesałem włosy rozładowując swoją frustracje.-Znajdź Boga w swoim życiu dziewczyno. -Walnąłem ręka o szafkę tak by się zatrzasnęła i ruszyłem w kierunku sali. Nienawidzę takich akcji.Laski robią taki szum przy każdym zerwaniu, ale przynajmniej jej koleżanki wiedzą,że jestem wolny i przychodzą pobzykać. "Bardzo mi przykro z powodu zerwania. ....Masz ochotę na pocieszenie?" Przewracam poirytowany oczami i chowam sie jak najszybciej w rejonie przeznaczonym dla samców.Rozbieram się i wciagam klubowy strój sportowy.Wygładzam lekko pomięty napis "Hall 1" i ruszam na halę sportową.Od razu atakuje mnie piłka,rzucił nią jakiś przyjeb z drugiej klasy.Przyjrzałem się drużynie,zlokalizowałem kosz przeciwnika i ruszyłem do celu.
Jack ¤.¤
Nie rozumiem tego całego podawania sobie piłki.Przecież nic z tego nie będą mieć..zamiast pouczyć się matematyki to oni napierdzielają w TO. Z zamyślenia wyrywa mnie głośny krzyk z drugiego końca sali.
-Ej leszczu piłka leci ! - Przerażony spojrzałem na piłkę i zamiast uciekać stałem jak wryty.Przedmiot trafił centralnie w moje okulary. Piłka mnie kocha a ja jej nie.Ta miłość jest toksyczna.Zakręciło mi się w głowie jednak szybko pozbierałem rozbite szkło.Czas w końcu zainwestować w soczewki..przynajmniej ich nie da się zbić.Wstałem za szybko i wszystko wokół mnie zaczęło wirować.Upuściłem notatki,które jeszcze chwilę temu trzymałem kurczowo przy klatce piersiowej.Już miałem iść w ślady kartek kiedy ktoś przytrzymał mnie w pionie.Był to wysoki i szczupły blondyn.Jego twarz wydawała się znajoma,mówił coś do mnie ale nie rozumiałem,posadził mnie na ławce obok i zaczął zbierać porozrzucane kartki.Przyglądałem się mu,był skupiony ,próbował pozbierać je według kolejności.Cały czas przyglądałem sie nieprzytomnie jego przystojnej twarzy."Scena jak z filmu"pomyślałem i złapałem się na otwieraniu buzi z wrażenia.Odchrząknąłem i zamknąłem usta.Chłopak obrócił się w moją stronę,podał mi ułożone notatki i unisząc brew zapytał.
-Wszystko ok?-Czułem ,że się rumienię więc złapałem swoje materiały naukowe i wybiegłem szybko z pomieszczenia.Zziajany jak po maratonie oparłem się o ścianę i zrozumiałem z kim stałem twarzą w twarz.Przecież to był ten cały Alex ,o którym jest głośno w całej szkole.Jak mogłem nie rozpoznać tej "Sportowej Gwiazdy".Osunąłem się po ścianie na zimne kafelki i zatuptałem zażenowany nogami.
Alex ¤.¤
Patrzyłem zdezorientowany za zawstydzonym chłopakiem.Widziałem już wcześniej tego emo kujona.Zawieszałem na nim wzrok,wyglądał jak dziewczyna.Miał duże czarne oczy ,zawsze zasłonięte okularami i kolczyk w pełnych ,kształtnych wargach.Kto by pomyślał,że facet zwraca uwage na szczegóły.Nareszcie miałem okazję przyjrzeć się tym hipnotyzujacym ślepiom bez szkiełek.
-Stary ruchy,czekamy na piłkę! - Trener zagwizdał swym gwizduniem , którego dostał od...kogoś tam,nieważne,ale chwalił się nim przez cały rok.
-kto wygrywa?
-My trenerze ! - odpowiedziałem na pytanie i wróciłem do gry.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top