Specjał - Wielkanoc
~Dom i pokój autorki~
Rozgardiasz. To właśnie panowało w małym, pomalowanym na różowo pokoiku. Większą część pomieszczenia zajmował narożnik, który nocą zajmował więcej miejsca niż za dnia. Lili podniosła wzrok znad komputera i spojrzała na Amirę, która kłóciła się z Lią o JEDEN, DURNY KOLEC.
-Zamknijcie się wreszcie!- krzyknęła, a na jej skroni pojawiła się pulsująca żyłka.
-Ale igła mi się złamała...- jęknęła Cnotliwość.
-W kuchni. Szafka najbliżej pieca. Druga szuflada od dołu- Lili przetarła zmęczone oczy i powróciła do pisania.
-Głodny jestem. Jemy już?- powiedział World's End siadając do stołu.
-Zostaw! Czekamy na parę Lenistwa, parę Zazdrości i parę Chciwości- Wendy pacnęła "bliźniaka" w rękę. W tej samej chwili pojawili się spóźnieni. Lawless został dosłownie wkopany do pomieszczenia, Mikuni rzucił się na Misono z okrzykiem "kawaii~", a Kuro wszedł szurając nogami i stwierdził, że "takie zgromadzenia są upierdliwe". Natomiast Licht, Jeje i Mahiru po prostu weszli, po czym zaczęli rozdzielać braci Alicein, którzy się kłócili (tzn. Misono wydzierał się na starszego brata używając wielu epitetów pod jego adresem).
-Jemy już?- spytał ponownie World's End z nadzieją w głosie, a autorka westchnęła i odeszła od komputera.
-SPOKÓJ MA BYĆ, BO JAK NIE TO WYWALĘ WSZYSTKICH W KOSMOS!!!- wrzasnęła przekrzykując towarzystwo.
-"Kosmiczny jeż"?- spytał jej młodszy brat wbiegając do pokoju starszej siostry.
-"Kosmiczny jeż" i nie tylko, a teraz wypad, młody- dziewczyna złapała brata za ramię, skierowała w stronę drzwi i wysłała do kuchni. -Tak, jemy. Tylko jeszcze życzenia dla czytelników. Ktoś chce zacząć? Ana? Kuro? Może wy?
-Upierdliwe...- wymamrotał Kuro, a Ana uderzyła go łokciem w żebro.
-Ja życzę wszystkim, żeby nigdy nie byli takimi leniami jak Sleepy Ash- powiedziała.
-A ja, żeby mogli spędzać święta i nie tylko w gronie najbliższych- dołączył Mahiru.
-Ja to bym życzyła, żeby nie musieli się użerać z nadpobudliwymi wampirami, jak ja... Ale to niepotrzebne, więc życzę po prostu zdrowia i radości- odezwała się Mei.
-Tak. Radość w życiu potrzebna- Tilia podniosła na chwilę głowę znad książki.
-I zdrowie- dodał Tsubaki.
-I rodzina- Mikuni objął Misono ramieniem.
-I mnóstwo jedzenia- World's End "ukradkiem" zjadł kawałek kiełbasy.
-I zapas igieł...- mruknęła nieśmiało Amira.
-Na co komu zapas igieł?- zdziwiła się Lia.
-Do szycia ubrań.
-Głupota...
-Oszczędność!
-Ciekawe...
-Chc...
Dobra! Bo te życzenia to się zaraz w kłótnię przerodzą...
Życzę wszystkim, oklepanych, wesołych świąt, smacznego jajka, mokrego dyngusa, itd.
Niech Zmartwychwstanie Pańskie będzie dla wszystkich radosnym świętem. Wszystkiego dobrego kochani! (Nie jestem dobra w składaniu życzeń XD)
-Żeby autorka ruszyła tyłek i zaczęła wreszcie pisać kolejny rozdział...
-ANA!!!
-Co? Przecież prawdę powiedziałam...
-Tak, tak... Wmawiaj sobie...
-Ty sobie wmawiaj...
-JESTEM GŁODNY!
-Dobra, World's End. Już idziemy.
Tak, więc... Do zobaczenia w następnym rozdziale kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top