55. malinkowy potwór

Mówi się, że to co dobre zawsze szybko ma swój koniec.Do pomieszczenia wparowała Menager i zaczęła krzyczeć widząc nas w takiej prozie.
-Aaaaaa! ZŁAŹ Z NIEGO ON JEST CIĘŻARNY.... -Zpycha go z łóżka. -Może mu się coś stać! -Warczy oburzona. Zaczynam się śmiać, aż rozbolał mnie brzuch.
-ała, ała, ała! -Chwytam się za niego i zamykam usta by nie wydobyć z siebie żadnych dźwięków. Oboje momentalnie podbiegają.
-Co jest? -Pyta Alex.
-Nic... za bardzo się śmiałem. -Głaszczę go reką po policzku.
-Na pewno nic? -Zadaje kolejne pytanie.
-Na pewno. -Chwytam go za szyję i przyciągam.Chłopak mroczy.
-A mnie kto pocałuje?! -Kobieta się garbi. Zza drzwi wyłania się jakiś mężczyzna.
-Ja! -Unosi rękę do góry.
-Kaspian idioto... ktoś przystojny! -
-A ja nie jestem przystojny?! -Unosi brew. Zaczynam chichotac z sytuacji i kiedy oni się wyklucają ja mówię bezgłośnie do Alexa "Więcej, puki nie patrzy". Uśmiecha się i zaczyna całować moją klatkę piersiową a ja mruczę. Wplątuję ręce w jego włosy a on je chwyta. Całuje po knykciach, na widok pierscionka na palcu serdecznym usmiecha sie, kladzie je na swoje miejsce. Kontynuuje mokrymi sladami ścieżkę do pępka.Wkłada do niego język. Otwieram szerzej oczy i jęczę przygryzajac wargę. Zatacza kółko wokół niego, unoszę biodra. On chwyta je przyciskajac do materaca. Przewracam nas tak, że to ja mam dostęp do niego. Przygryzam płatek jego ucha. Zrobię mu ciekawą niespodziankę jak spojrzy w lustro. Niech wiedzą, że on jest MÓJ... lolz będę mógł nazywać ho "Naznaczony" XD. Zasysam skórę na szyi i zostawiam malinkę. Centymetr dalej robię kolejną, kolejną i jeszcze jedną tak do obojczyków. Liżę po ich długościach i chucham. Wiem doskonale, że ma tam łaskotki.
-Nii.. -zaczyna protestować, ale ja mam to gdzieś i znowu liżę. Zaczyna się wiercić. Przygważdżam jego klatkę piersiową.
-Proszę się. -Zaczyna się śmiać.
-O co?-Uśmiecham się.
-Niżej...
-A co za to dostanę?
-Buziaka.
-Mało zachęcające, ale dobrze. -Chwytak jego włosy i odchyleń do tyłu jego głowę. Od szpary między kościami szybko przejerzdzam po całej długości przez jabłko Adama do brody. Alex warczy.Zsuwam swe ciało niżej tak by się bardzo nie garbić, przejeżdżając kroczem o jego erekcje. Jęczy. Lekko podgryzam prawy sutek i go ssę. Zabieram się za lewy i po lini umiesnionego brzucha zjeżdżam do niesamowitego "V". Momentalnie robi mi się gorąco. Uwielbiam to miejsce.. I oczywiście to co jest niżej, ale no sory za każdym razem kiedy widzę te idealne linie cieknie mi ślinka. Robię do kolekcji następną malinkę nad pięknym "v". Odwracam glowe i widze pustość ..... musieli sie ulotnić. Powracam do droczenia z NARZECZONYM. Szybkim ruchem pozbywam sie jego bokserek i chwytam w dłonie stojącą męskość. Moje zimne ręce spotykają się z gorącą skórą partnera przez co jęczy...głośno.
-Lodowateee.... -Sapie. Kładzie swoje wielkie ręce na materiale moich majtek i ciągnie. Poruszam ręką w górę i w doł a on piszczy... haha Alex piszczy!! Uśmiecham się.
-Pamiętasz szkolny prysznic? -Pytam. -Oczywiście.-Podnosi się na łokciach nie rozumiejąc do czego dążę. Nachylam się i zabieram go do ust porządnie śliniąc.Wyciągam a chłopak wypuszcza wstrzymywane powietrze. Podnoszę tyłek z jego ud i przenoszę się na biodra.Celuję, przytulam go i powolutku opuszczam zaciskajac oczy.
-Mmmmm... -Zaciskam się.... ałłł.
-Nie musisz Jack, jeśli nie chcesz.
-Chcę. -Mówię spokojnie. Dostaję buziaka.
-JESTEŚ. TAK. CHOLERNIE. CIASNY! -Uśmiecham się.
-Podoba się?-Unoszę się delikatnie i kręcę biodrami. Obaj jęczymy, przyciskam sie do niego jeszcze bardziej. Zaczynam się poruszać góra, doł, kółeczko za każdym razem wyginałem się normalnie jak jakaś czirliderka. Łączyłem nasze usta i znów góra, dół... nie trwało to długo bo złapał mnie za plecy i oparł się o mnie a ja przegibałem się na plecy. Alex zaczął poruszać się trochę szybciej za każdym razem uderzając w prostatę. Dyszeliśmy, jęczeliśmy, mruczeliśmy i co tam jeszcze możliwe. Stanęło na tym , że on skończył we mnie a ja na jego brzuchu.
//////////
JA SIE NIE NADAJĘ DO SCEN ŁÓŻKOWYCH XD.... przepraszam, nie mam nikogo kto opowiedział by mi jak to wygląda (ze szczegułam)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top