32
Jack ¤. ¤
-No więc tu jest NASZ pokój. -Wskazał palcem na drzwi. Drewno z których zostały zrobione były jasne. Nacisnąłem klamkę. Moim oczom ukazało się duże, pasujące do reszty pomieszczenie. Ściany w odcieniu berzu, idealnie ułożona drewnianą podłoga, na ścianach obrazy w złotych ramkach. Dwa królewskie łóżka, no trochę za blisko siebie jak na moją przestrzeń osobistą.... O MATKO ON MA AKWARIUMMMMMM!!!! Z rybkami... dużych rozmiarów. Arcydzieło wkute było w ścianę na całej długości pomieszczenia.
-Jak są karmione?
-Wyżej -Wskazał na sufit. -Żyją więźniowie, którzy są zabijani i żyć ani moim piranią. -Mówił z bardzo poważnym wyrazem twarzy. Świetnie mam pokój z psychopatą. Normalnie stan w porty. Bardzo wolno przysowam się do ściany gdzie są drzwi i jak włamywacz chce się zwinąć z tego pomieszczenia. Parska śmiechem.
-Żartowałem boi-dupo. -przełykam ślinę i podchodze do walizek. Siegam po nie, próbuje wstać lecz coś ułożyło ta samą pozę co ja.
-Kusisz los Jaccck. -Syczy mi do ucha Krystian. Psychopata i zboczeniec w jednym. Wsówa dłonie do kiesZeni moich obcisłych rurek.
-P. U. Ś. Ć. M. N. I. Ę! -Mówię tak by zrozumiał.
-Stawiasz się?? -Mruczy i zdrowa ręce z pośladków na krocze.
-Łapy precz. -Wyrywam mu się i zanoszę walizki do pokoju.
-------
Wieczorem dodam jeszcze jeden bo teraz idę na Orlika :333 ⚽
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top