30
Obudził mnie ten sam brunet co proponował drzemką. Normalnie śpię jak kobieta w ciąży, ale jestem wyspany. Otwiera mi drzwi i kiwa głową, uśmiech nie zachodzi mu z twarzy.
-Aż szkoda było budzić, tak słodko Pan spał.
-Czuję się podrywany. -To ze mnie obydzono nie znaczy, że kontaktuje. Jestem w połowie ocknięty. Na lotnisku powietrze było ciężkie i ciepłe, tu jednak orzeźwiający. Przede mną stoi ogromna budowla. Wielki ogród i wielki basen.
-Zapraszamy do środka. -drzwi wejściowe otworzyła niska Ruda zadbana kobieta w fartuszku.
-oj.. dobry wieczór Pani Klark. -Z wielkim uśmiechem odzywa się Gospodarz. Wokoło nas zebrało się paru mężczyzn i zabrali wszystkie bagarze. Wchodzimy do willi. Dekorator miał wielkie wyczucie stylu bo jest dużo złota ale nie przesadził.
-Synku twoja dziewczyna pewnie jest ciekawa czy odleciałeś na miejsce, zadzwoń do niej. -Uśmiechnęła się mamapRzypomniało mi się, że przed wylotem obiecałem Alexowi napisać jak będę na miejscu. Wyciągam telefon. Wystukuje na ekranie :
Ja:
"Doleciałem na miejsce z małymi problemami, ale żyje. "-Po dwóch minutach otrzymałem odpowiedź.
"Jakimi PROBLEMAMI? "
Ja:
"Samolot się rozbił i musieliśmy skakać z spadochronami do morza pełnego rekinów, jeden dziabnął mi walizkę, ale ja byłem silniejszy i dostał z pół obrotu no było mu mało więc dostał jeszcze kolanem i zwiewał w stronę zachodzącego słońca a ja ocaliłem cały samolot"
Alex:
"Mój ty bohaterze.... A tak serio co się stało?"
Ja:
"Przespalem prawie cały lot i nie wiem jak wyglądają chmury :(("
Alex:
"Och..... "
Ja:
"Byłem podrywany" -chytry uśmieszek.
Alex:
"Ż. E. C. O. P. R. O. S. Z. Ę.?! JEŚLI TEN GNOJEK CIĘ TKNIE TO PRZYLECE I POZBAWIE GO MOŻLIWOŚCI POWIEKSZENIA NARODU!!! "
Ja:
"MILUSI JAK ZAWSZE..... IDE Z NIM WLASNIE DO POKOJU... MOZE MNIE PRZELECI PAPA, NAPISZE CI PÓŹNIEJ CZY JEST W ŁÓŻKU LEPSZY NIZ TY :*"
Alex:
"Tylko sproboj rozłożyć przed nim nogi, a cie znienawidzę. Będzie czekać Cię karą taka jak tego faceta.... Z. R. O. Z. U. M. I. A. Ł. E. Ś?? "
Ja:
" :c A zapowiadał się fajny wieczór"
Alex:
".... "
Ja:
"Kocham gdy jesteś o mnie zazdrosny, gdy się martwisz.... A teraz mam do poznania przyszłego "brata"... "
Alex:
"Ja nie jestem zazdrosny.... po prostu nogi masz rozkładać tylko przede mną i kocham Cię "
Ja:
"WIEM, że tego chcesz..." -Ja też Cię Kocham Alexie-Dodaje sobie w myślach.
- Och... Już jesteście. -Uśmiech znikł razem z chowanym telefonem do kieszeni. Przede mną stał ten sam mężczyzna co w klinice, ten elegancki niebieskowłosy chłopak. Krystian stał w mokrych bokserskich z ręcznikiem przewieszonym przez szyję.Z włosów kapała woda. Jego biodra zdobił tatuaż.
-Oto mój syn Krystian.-Wskazał reką na chłopaka.
-My się już znamy. -Wpatruje się w moją twarz tymi swoimi zimnymi oczami.
-Tak znamy się. -Opuszczam wzrok na buty.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top