Niefrasobliwy risercz, czyli historia pewnego faila

Mam dzisiaj dla Was historię - smutną dla pewnego pana, bardzo śmieszną dla świata, a w dodatku z morałem, czyli najlepiej. Zapnijcie pasy, literacki lolcontent najeżdża.

W skrócie, jest to historia o tym, że risercz się robi, a nie tylko... odbębnia.

Kojarzycie książkę "Chłopiec w pasiastej piżamie"? Wydana w 2006 roku, stała się międzynarodowym fenomenem i zyskała na tyle dużą sławę, że zdecydowano się ją zekranizować. Opowiada ona o losach Bruna, chłopca, który podczas pobytu na wsi poznaje Szmula, więźnia obozu zagłady. Między bohaterami wywiązuje się niezwykła więź, wolna od uprzedzeń, podziałów i wojny. 

Fabułę książki przytaczam z dwóch powodów - po pierwsze dlatego, że o książkach zawsze warto mówić, a po drugie - by nakreślić kontekst. Bo wiecie, autor "Chłopca w pasiastej piżamie", irlandzki pisarz John Boyne, niedawno wydał kolejną (osiemnastą) powieść. Póki co jeszcze nie ukazała się ona w Polsce, ale za granicą można kupić ją bez problemu. Nosi tytuł "A Traveller at the Gates of Wisdom". Gdy tylko się ukazała, pojawili się czytelnicy - zwykli i tacy bardziej... dociekliwi. I ci dociekliwi ujawnili na Reddicie pewien fakt, który rozłożył dwa środowiska na łoptaki. Jakie? Ano oczywiście miłośników książek oraz... gier.

W książce pojawia się opis farbowania ubrań na kolor czerwony, podobno dość dokładny. Pan autor chciał być autorem a nie aŁtorem (szanujemy!) i zagłębił się w temat, szukając informacji o tym, jak właściwie przebiega ten proces. Super?

No... tak średnio.

Bo pan Boyne, kierowany, jak przypuszczam, ufnością w moc internetu, skorzystał z pierwszej informacji, na jaką natrafił. A ponieważ Google czasem is a bitch, wiadomości pochodziły z...

... solucji do gry "The Legend of Zelda: Breath of The Wild". 

Nawet tu słyszę kwik środowiska gamingowego, które przy okazji serdecznie pozdrawiam, jako że na newsa trafiłam na serwisie gry online.

W każdym razie w nowej książce pojawiają się składniki, które nie istnieją w naszym świecie, za to istnieją w świecie Zeldy, ale kto by się tym przejmował, prawda? Risercz odbębniony, lecimy dalej. Ok, tu jestem złośliwa, bo trzeba przyznać, że John Boyne podszedł do tematu z dystansem, choć nie można mu również odmówić dawki... hm, no wyje-sami-wiecie-czego. Użytkownicy Reddtia nie byliby bowiem sobą, gdyby nie podjęli jakiś kroków i za pomocą Twittera poinformowali pisarza o pomyłce. On natomiast stwierdził, że ups, no musiał zajść błąd przy googlaniu, hehe ale nie zmieni tego, bo w sumie to śmieszne.

No istotnie, jest, ale szczerze - modlę się, bym nie miała takiego epizodu w swojej karierze. Bo trochę jednak... no nie wiem, przypał?

Moi drodzy, Apel do Ludzkości Jako Takiej: skoro wiemy już, jak ważny jest risercz, czas na kolejną lekcję - tym razem na temat tego, że źródło ma znaczenie. No, chyba że ktoś chce dostarczyć ludziom literackiego lolcontentu, to śmiało. Można się nawet do mnie odezwać, zainfluencuję temat i rozpuszczę wici, gdzie tylko mogę. Stawkę ugadamy na priv.

Cyfrowe uściski,

~ Val


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top