Fejsbuk, czyli idźcie mi z tym g...
Kolejny trigger? A czemuż by nie. Przecież moje życie obfituje w spokojne chwile, więc dlaczego by nie podpalić się z jakiegoś durnego powodu.
Tym razem powodem będzie działanie Fejsbuka - bo o tym chyba jeszcze nie było.
Wiecie, biorę pod uwagę to, że może to ze mną jest coś nie tak. Chociaż pracowałam jako specjalista od social media (krótko, bo krótko, ale zawsze), nigdy jakoś szczególnie nie jarałam się Facebookiem i tak w sumie to trochę nie istnieję w social media.
Teraz wyobraźcie sobie ból moich koleżanek z pracy. Chciały mnie "obczaić" nim się pojawiłam, jakoś mnie sklasyfikować, a tu odwłok. Null. Laska nie istnieje. Jak żyć?!
To znaczy no, wtedy nie istniałam. Teraz istnieję trochę bardziej, bo raz, że siedzę na Messengerze, snując niecne plany z resztą administracji Peopie-, a dwa, że prowadzę autorski fanpage. Z tego względu trudno, żeby ominęła mnie niedawna wielka aktualizacja layoutu, która trochę wywróciła ogólny look do góry nogami, zbliżając Facebook do Twittera. Przynajmniej takie mam wrażenie.
Przyznam szczerze: ten nowy wygląd bardzo mi się podoba. Jest nowocześniejszy, trafia w moje gusta, a fakt, że istnieje coś takiego jak tryb ciemny, totalnie mnie uskrzydla. Mam w trybie ciemnym wszystko, co tylko mogę. Tak, Wattpada też.
Ale na tym moje zachwyty się kończą, a zaczyna się wkuropatwienie. Drugą rzeczą, którą zauważyłam po zmienionym layoucie, jest bowiem NIEPRAWDOPODOBNA ilość błędów. Nie wiem, czy to tylko ja mam pecha, czy to jakaś ogólna tendencja, ale fejs po tej aktualizacji w ilości systemowych wpadek zaczyna dorównywać Wattpadowi. Naprawdę. Nie mogę dołączać do grup. Nie mogę dodawać treści do grup. Nie mogę dodawać postów na fanpejdżu - a za to niektóre wyświetlają się podwójnie, ot, dla równowagi. Komunikat w stylu "coś poszło nie tak, przepraszamy", widzę niemal za każdym razem, gdy próbuję co zrobić i zaczynam powoli ziać ogniem.
Ale wiecie, co mnie wkuropatwia najbardziej? Jakieś chore ustawienia powiadomień. Tutaj ewidentnie było coś robione, ale chyba po pijaku i z deadlinem na czole. To na pewno nie jest dobra zmiana. Więcej, jest to zmiana godna ogromnego karnego członka.
Dostaję spam informacji o tym, że znajomi biorą udział w jakimś wydarzeniu. Albo, że lubią to, że ja biorę udział w jakimś wydarzeniu. Ok, wiem, to już było, ale nie w takiej ilości. Dostaję też spam informacji, że jakaś strona organizuje wydarzenie, które może mnie zainteresować. Że inny fanpage niebawem organizuje live'a. Że ten live będzie za godzinę. Że ten live już się zaczyna. Że ten live przed chwilą się skończył. Że jakaś grupa zmieniła coś w ustawieniach. I tak dalej, i tak dalej...
Jest tylko jedna rzecz, której nie dostaję. Wiecie, jaka? Powiadomienia o tym, że ktoś skomentował mój post na fanpejdżu. Albo, że znajoma autorka odpisała na mój komentarz. Czyli dostaję cały spam, który tak średnio mnie obchodzi, a za to rzeczy, które są dla mnie naprawdę ważne, jak na przykład wiadomości od czytelników, sobie gdzieś znikają. Bo po co mi to, nieprawdaż? Ja nie wiem, czy to jakaś sugestia, że zamiast mówić do ludzi i rozmawiać z nimi powinnam po prostu wygłaszać mowy w eter, a to, co świat na powie, nie powinno mnie interesować?
Już wcześniej z prowadzeniem fanpejdża było ciężko, bo Facebook tak ciśnie na monetyzowanie absolutnie wszystkiego, że funkcjonowanie bez płatnych kampanii to właściwie działalność dla porządku. No i dla satysfakcji, bo treści wyświetlają się, przy dobrych wiatrach, jakiemuś niewielkiemu procentowi obserwujących stronę. Jeśli teraz dodatkowo nie mogę nawet swobodnie kontaktować się z czytelnikami, bo ciągle coś mi umyka przez głupi algorytm, mam coraz większą ochotę zostawić ten cały syf i trzymać się tylko komunikacji na Wattpadzie. Tak, dotarliśmy do takiego poziomu socialmediapojechania, że uważam wysoce wadliwy Wattpad za lepszą platformę do komunikacji z czytelnikami niż Facebooka.
Więc jeśli napiszecie coś do mnie i, powiedzmy, do dwóch godzin nie dostaniecie odpowiedzi, nie martwcie się. To nie tak, że kogokolwiek olewam. Wiecie, że ja prędzej zagadam i zagłaskam na śmierć, niż zignoruję, znacie to z Wattpada, a ja w social media działam dokładnie tak samo. Komentarz, który wisi sobie bez słowa ode mnie, prawdopodobnie zniknął z powiadomień i po prostu o nim nie wiem. Tylko i aż.
(Zrezygnowane) uściski,
~Val
PS zastanawiam się nad opublikowaniem "poradnika", w którym opowiem Wam dokładnie, jak wygląda proces wydawniczy, od przygotowania książki do wysłania przez negocjowanie umowy wydawniczej, aż po korektę, skład i oczekiwanie na premierę. Czytalibyście?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top