Apel: jaskółki i spółki, czyli uważajcie na współprace
EDIT: postanowiłam dodać parę poglądowych screenów, które wytropiła JeszczeNieMamNazwy. Jeśli macie pomysł na komentarz, to zapraszam, bo mnie naprawdę skończyła się skala...
A drugi edit (dokładnie z 30 marca) jest taki, że po kilku dniach od zgłoszenia pojawiła się reakcja Ridero. Szczegóły niżej.
~ * ~
Hej, wiecie co?
Chciałabym dzielić się z Wami tylko pozytywnymi rzeczami. Ale niestety, dzieje się tyle krzywych akcji, tyle głupich i szkodliwych zachowań ma miejsce, że to one wysuwają się na pierwszy plan. I, ponownie, niestety, trzeba o nich mówić, by ostrzec i nie dać się już nigdy zrobić - na przykład na marzeniach.
Ten wpis to, jak głosi tytuł, mały apel. A właściwie apel bardzo wielki i gorący, który chciałabym, by dotarł do jak najszerszego grona. A brzmi on tak: zawsze sprawdzajcie, z kim nawiązujecie współpracę.
Jak wiecie (a może część osób nie wie) jestem jedną z administratorek peopie-. Mamy swoją grupę na fejsie, to jest Złote Pióra, w której dzieje się wiele, a czasem też pojawiają się reklamy. Nie tylko opek, ale również fajnych inicjatyw i akcji, organizowanych czy to przez inne grupy, czy przez osoby prywatne, które chcą zrobić coś dobrego. I chociaż nie jesteśmy w stanie wszystkiego zweryfikować, a za układy zawierane między grupowiczami odpowiadać nie możemy, to chcemy pokazać różne możliwości.
I parę dni temu właśnie na Złotych Piórach pojawiła się reklama zamieszczona pewnego pana, nazwijmy go Adamem, bo czemu nie. Adam, jako pisarz już po debiucie (a debiut ten był na Ridero, ale nie oceniamy; przynajmniej na razie), zbierał ekipę do stworzenia antologii grozy. No i może byłoby wszystko fajnie, nawet przez momencik sama wahałam się nad tym pomysłem, bo do dark fantasy zawsze było mi blisko, ale odpuściłam, nie tylko dlatego, że brakło mi czasu. Zabrało również szczegółów współpracy, na co zgodzić się nie można. Wiecie, to był post na zasadzie: "robimy antologię, mamy już znanego pisarza, wyślijcie swoje opka i potem się pomyśli". I przyznaję, ten post swędział mnie w mózg dosyć mocno, ale zanim ja czy którakolwiek z adminek podjęła jakieś kroki, zdarzyło się coś jeszcze.
Nieoczekiwanie zaczęłyśmy dostawiać wiadomości od innych grupowiczów, którzy ostrzegali nas, że rzeczony Adam jest już znany w środowisku - głównie z tego, że rok temu był bohaterem niechlubnej afery z szeregiem plagiatów. Ekipa zaprzyjaźnionej Wattpadawki zaczęła więc pana sprawdzać i wiecie, co się okazało? No nie uwierzycie.
Adam opublikował na Ridero (a więc życzył sobie piniondz!) książki UKRADZIONE. Ale żeby było go trudniej namierzyć - bo wiecie, hehe, kto to będzie sprawdzał - prace zostały zaiwanione z anglojęzycznego Wattpada. A potem nieudolnie przepuszczone przez tłumacza i tak opublikowane. Jako książki. Za kasę.
Chyba muszę pójść po kolejny żenadometr, bo znów mi wywaliło wskaźnik poza skalę. I naprawdę chciałabym to jakoś skomentować, ale nie potrafię; no nie umiem. Kiepska jestem w to całe pisanie i brak mi słów po prostu.
Nie wiem, trudno powiedzieć; może ta antologia grozy była legitna. Autor nie odpowiedział na moje pytania po dziś dzień i prawdopodobnie już nie odpowie, bo ma inne zmartwienia na głowie. Na przykład może zajmować się rozmowami z takim Ridero wypisującym do niego z pytaniami o plagiat, czy z zagranicznymi autorami, którzy już wiedzą, czego się dopuścił i całkiem słusznie domagają się swoich praw. Ale wiecie co? No może jestem wredna, ale jako nie wydaje mi się, by tu wszystko dobrze grało.
Dlatego, jeszcze raz ponawiam apel: zawsze upewniajcie się, z kim macie zamiar podjąć jakąkolwiek współpracę. Popytajcie ludzi. Pogooglajcie. Sprawdźcie w grupie, czy coś brzydkiego Wam nie wyskoczy. I przede wszystkim: nigdy nie dajcie się wodzić za nos hasłami "nie wiem", "jakoś się ogarnie". Zawsze domagajcie się konkretów, bo macie do tego prawo, a organizator imprezy ma obowiązek dopiąć takie rzeczy. Stawiajcie wymagania i nie pozwólcie sobie wmówić, że jako początkujący autorzy powinniście się cieszyć z szansy, a nie marudzić. Pokora jest ważna, owszem, ale nie może przysłaniać zdrowego rozsądku. A możliwości jest wbrew pozorom więcej, niż myślicie. Tych uczciwych również.
Cyfrowe uściski,
~ Val
PS: jeśli ciekawi Was historia pierwszego i drugiego plagiatu, możecie zerknąć na bloga, gdzie również popełniłam artykuł na ten temat, ale z nieco innej perspektywy. Bonusem jest mały wtręt edukacyjny o plagiacie - oczywiscie z legalnym źródłem. Zapraszam do lektury i podawania dalej, jeśli uznacie materiał za wartościowy. Link w komentarzu.
EDIT: wiecie co? Postanowiłam, że nie będę gołosłowna i pokażę Wam, jak to wygląda. Pierwszy screen zawsze z Ridero (i nie tylko; pierwsze splagiatowane opko pojawiło się również na Empiku, Taniej Książce i masie innych serwisów), drugi z oryginału.
Zwróćcie uwagę na to kulawe tłumaczenie - dosłowny przekład idiomy, który w języku polskim nie występuje, "medyczną społeczność", "sprawy stały się strasznie brzydkie"...
Nawet imiona nie zmienione, nawet godzina... ten człowiek jest bezczelny.
EDIT z 30.03.2021: po interwencji kilku osób, które postanowiły się zaangażować w sprawę, Ridero usunęło wszystkie kradzione prace. Niebawem powinny one zniknąć również z Empiku i Taniej Książki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top