Śmierć wyrzucona

Roderich usnął w ramionach Gilberta. Słońce jeszcze nie zaszło, ale zdążyło schować się za drzewami.

Prusak wziął przyjaciela na ręce i zaniósł go do sypialni.

Do swojej sypialni, jak obiecał.

Położył Austriaka na łóżku i otulił go kołdrą. Potem wrócił się po jego bluzę, żeby Roderich nie musiał się wstydzić po przebudzeniu.

Gilbert wyszedł z pokoju, zostawiwszy otwarte drzwi. Udał się do sypialni Austriaka. Wywrócił jego pościel na drugą stronę, zdjął materac z łóżka, wytrząsnął poduszki.

Znalazł żyletkę między szczeblami ramy. Przetestował ją na paznokciu. Była już tępa.

Bardzo ostrożnie wyniósł ją do kuchni i wrzucił do śmietnika. Nie bał się jej jako ostrego przedmiotu, lecz czuł niechęć do rzeczy, która zraniła Rodericha.

Jego Rodericha.

Jego Rodericha, który w tajemnicy podcinał sobie żyły...


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top