Historia małżeńska
Austria i Węgry były ściśle połączone gospodarczo, kulturalnie i terytorialnie. W tysiąc osiemset sześćdziesiątym szóstym roku przegrałem z tobą wojnę o dominację w Niemczech... tak przynajmniej mówią historycy. Wiesz, jak wyglądało to naprawdę. Urodził się Ludwig i obaj chcieliśmy go wychowywać. Teraz, patrząc w przeszłość, cieszę się, że tak wyszło. Ludwig był dla ciebie pierwszą prawdziwą rodziną. Potrzebowałeś go.
Wtedy nie myślałem o tym tak wielkodusznie. Liczyło się to, że przegrałem wojnę, pokłóciłem się z przyjacielem i groziła mi utrata przyjaciółki i sojuszniczki. Elizabeta bardzo wspierała mnie w tej walce. Nigdy cię nie lubiła, a nawet gorzej. Chciała cię upokorzyć. Wyszło odwrotnie, ona była wściekła i zamierzała odegrać się na mnie. Tak, kochała mnie. Ale chęć zemsty była silniejsza.
Chciała mnie zostawić. A musisz wiedzieć, że byłem wtedy w wyjątkowo żałosnym stanie, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Zrobiłbym wszystko, by uzyskać jakąkolwiek pomoc.
I zrobiłem. Elizabeta postawiła mi warunek. Pomoc za małżeństwo.
Zgodziłem się, jak zresztą wszyscy wiedzą. Od samego początku mówiłem, że nie kocham jej w sposób, jakiego pragnie. Możliwe, że mi nie wierzyła. Albo miała nadzieję, że z biegiem czasu się w niej zauroczę.
Tak wyglądało to z zewnątrz. Jeśli chodzi o to, co wtedy czułem...
Moje zakochanie sięga do dawnych czasów, Gilbercie. Wtedy także trwało. Wiedziałem, że spełnienie jest niemożliwe. Miałem nadzieję, że może pokocham Elizabetę... że pomoże mi zapomnieć o tamtym... że okaże się, iż wcale nie jestem... gejem.
Chciałem tego, lecz tylko niewielką cząstką jaźni. Potem zrozumiałem, że to nie ma sensu... Kochałem. Nie Elizabetę, a magiczną osobę, której tożsamość tak się interesuje. Uprzedzę pytanie: nie, Gilbercie, nie powiem, kto to. Tak się nie robi.
Oficjalnie Austro-Węgry przestały istnieć w tysiąc dziewięćset osiemnastym roku, ale moje małżeństwo z Elizabetą trwało nadal. O ile z początku dogadywaliśmy się w miarę dobrze, o tyle pod koniec naszego związku Elizabeta była bliska zabicia mnie.
To było... smutne. Oddaliliśmy się od siebie. Bolało mnie, że tracę przyjaciółkę, ale dla niej było to jeszcze gorsze. Kochała mnie.
A potem zachorowała. Jakoś w dwudziestoleciu międzywojennym straciła rozum. Po prostu oszalała, Gilbercie. Z bólu odrzucenia.
Bo wiedziała, dlaczego jej nie kocham. Bardzo szybko zorientowała się, że nie interesują mnie kobiety. Niewiele później... dowiedziała się, kogo kocham. Znała i nadal zna jego imię. Jest jedną z trzech osób, które mogłyby mnie pogrążyć. Gdyby On się dowiedział... Spaliłbym się ze wstydu. Myślę, że wtedy nawet ty nie umiałbyś mnie powstrzymać od zabicia się.
Zanim Elizabeta odeszła, poprzysięgła zemścić się na człowieku, którego kocham. Obiecała go zabić. Nie martwię się zbytnio, bo mowa o osobie silnej, uważnej i doświadczonej, więc raczej nie da się łatwo podejść. Zwłaszcza gdybym go wcześniej ostrzegł...
Nie umiem zapomnieć o Elizabecie. Skrzywdziłem ją... Nie zasłużyła... nie zasłużyła na swój los... Z drugiej strony... co ja mogłem? Miałem własne problemy... cierpiałem... a ona nie potrafiła tego zrozumieć...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top