7.
Stałem właśnie na pustym korytarzu. Oparty rękoma o ścianę chowając w nich twarz jak największy tchórz. Miałem ochotę pójść do jakiegoś baru i upić się na tyle by stracić, chociaż część wspomnień. Jednak bałem się stąd wyjść, bałem się opuścić korytarz. Czułem, że zrobiłbym coś głupiego.
-Jestem nieobliczalny.
Jestem tchórzem.
Jestem... Eh.. Jestem idiotą- powiedziałem i uderzyłem pięściami w ścianę.
- Na cholerę ja tu zostałem? - Zapytałem a moje pytanie roznosiło sie po pustym korytarzu. Dawno powinienem siedzieć w domu i coś nagrać. Od miesiąca nie było żadnego odcinka.
Czemu ja myślę o jebanym odcinku i kanale, kiedy zrobiłem z siebie kompletnego debila?
- Nie chce poczuć tego samego, co czułem przez ostatni tydzień. Nie chce widzieć tego samego..- Słowa te wyszły wtedy z mojego gardła samoistnie. Nie mogłem ich powstrzymać. W głowie miałem tylko Ją. Widziałem jak odchodzi. Peron Gdynia Główna. Dziewczyna. Śliczna brunetka o zielonych oczach. I on. Stoją naprzeciwko siebie. Z uśmiechem na ustach. I ja. Stoję kawałek dalej. Patrzę na nich.
- Jaka słodka para prawda?- Słyszę obok siebie obcy mi głos. - Pewno świeżo po ślubie.
Czułem jak serce mi pęka na milion kawałków. Nawet obcy ludzie uważają, że wyglądają pięknie, Że ich życie jest piękne.
- Wyglądają jakby jechali w podróż poślubną. Prawda?- Za cisnąłem dłonie w pięść chcąc jak najszybciej sie stąd wydostać. Czułem przypływ adrenaliny. Czułem, że jeszcze chwila i zdarzy sie coś strasznego. I wtedy to zrobił.
Złość, jaka mną targała. Ja.. Nie kontrolowałem tego.
Dziewczyna odchrząknęła i okryła się szczelniej kołdrą.
- Przy niosę ci coś do picia. - Powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Po Tłumie ciekawskich osób nie było już nikogo. Woda to był pretekst. Dziewczyna miała nadzieje, że przyjdę a ja.. Ja nie wiem czy chce tam wchodzić.
- Nie chce.. Nie chce sie zakochać się. - Moje własne słowa rozbrzmiewały mi w uszach jak odbicia dzwonu. Każde coraz głośnej i mocniej.
- Nie chce zrobić tego, co zrobiłem wtedy. Nie chce czuć tego, co wtedy. Boje sie, że miłość zaślepi mnie tak samo jak wtedy... Ale ciężko jest mi odejść teraz od tej dziewczyny. Przychodziłem do niej zawsze o tej samej godzinie. Zawsze z czymś, żeby mieć pretekst, że jestem kurierem. Patrzyłem na jej twarz na jej ręce, plecy. Na jej siniaki. Czułem gniew. Ją też bił. Pamiętam jak dziś, kiedy do mnie przyszła.
Robiłem wtedy przemeblowanie. Chciałem zrobić trochę miejsca. W końcu kupiłem nowe pianki i chciałem coś zmienić w wystroju pokoju. Była dwudziesta druga może później. Byłem głodny, więc kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi od razu pomyślałem o dostawcy pizzy, którą zamówiłem. Bez chwytania za słuchawkę wcisnąłem guzik, który otwierał drzwi na dole. Wytarłem brudne od kurzy ręce i poszedłem po portfel.
Otwierając drzwi spotkała mnie fala wspomnień. Fala bólu. Portfel, który miałem w dłoni wypadł mi na podłogę z głośnym trzaskiem. Stałem Nieruchomo patrząc tępo w nią. Była we krwi i łzach. Po jej twarzy spływał wodospad wymieszany z tych dwóch rzeczy. Ręce były pełne siniaków i krwawych zadrapań. Ubrania były potargane i podarte. Cała się trzęsła. Otwierałem i zamykałem buzie. Chciałem zrobić tyle rzeczy naraz, ale bałem się.
- Kamil...- Wyszeptała tak cicho, że gdyby nie to, że dzieliły nas centymetry nie usłyszałbym tego.
- Co.. - Również wyszpetałem jednak przez suchość w gardle mój głos zabrzmiał chrapliwie i groźnie. Odchrząknąłem i dodałem:- co sie stało?
Patrzyła mi w oczy. Nie mogła sie odezwać się.
- Rozumiem.. Zaraz mi powiesz. Dasz rade sama wejść?- Czułem, że każdy ruch sprawia jej ból.- Poczekaj - Wziąłem ją pod ramię ostrożnie i zaprowadziłem do salonu. Położyła sie na sofie z cichym jękiem. - Chcesz coś do picia? Boli cie coś? Cholera.. Przecież wiedzę, że boli...- Mamrotałem nerwowo.
- Nie!- Krzyknąłem uderzając pięściami w ścianę. - Nie, nie! - Zacząłem płakać. Byłem bezsilny. Wspomnienia wróciły, choć chciałem je ukryć. Chciałem zapomnieć. Wracały.. Zalewały moje myśli. Niszczyły to, co chciałem ukryć, odkopywały to, co chciałem zakopać.
Krzyczałem, płakałem i waliłem pięściami w ścianę. Pokazałem to, czego nikt nie powinien zobaczyć.
Pobiegłem do łazienki o wyjąłem z szafki, apteczke. Przebiegłem przez hol i wpadłem do salonu.
-Woda!- Krzyknąłem sam do siebie i wrociłem sie do kuchni. Wziąłem butelkę jakiejkolwiek wody i pobiegłem spowrotem do salonu.
Upadłem na kolana przed sofą, na której leżała ona.
Otworzyłem nieużywaną nigdy apteczke i chwyciłem za wodę utlenioną i jakiś gazik.
- Sandra.. To może boleć.- Powiedziałem ii zacząłem odkażać rany. Dziewczyna była cała od błota. Niewiedziałem, co się stało. Była słaba.
Nie wiedziałem nawet, co robi w Gdyni, ale to był najmniejszy problem.
- Cholera .. Źle to wygląda... - Wymamrotałem. Chwyciłem leżący obok telefon.
- Za późno! Rozumiesz?! Za późno! - Zjechałem plecami po Ścianie. Upadłem na podłogę. Czułem ból w kolanie jednak nic z tym nie zrobiłem. Krzyczałem dalej. Miałem zdarte gardło. Czułem ból jednak ten był niczym w porównaniu do tego, co czułem w sercu.
Nerwowo chodziłem wokół sofy. Czekałem na karetkę. Miała być za chwilę, ale czułem jakby mijały wieki.
Usłyszałem je jednak. Byli pod blokiem. Obydwie pary drzwi były otwarte, więc po prostu wyszedłem na klatkę. Nerwowo zaciskałem ręce. Były praktycznie sine.
Ratownicy wbiegali po schodach na górę słyszałem ich kroki.
Kiedy zza zakrętu pojawiła się sie sylwetka jednego z nich szybko pokazałem na mieszkanie.
Facet wszedł do środka i kierowany mną trafił do salonu.
-Przestań! Nie chce tego pamiętać. Nie chce tego widzieć! - Skuliłem sie na podłodze i nerwowo kołysałem. Ręce zaciskałem na moich włosach.
Każdy, kto by mnie teraz widział stwierdziłby, że jestem chory psychicznie. Ludzie tylko to potrafią. Oceniać bezpodstawnie. Niepytali by nawet, co sie stało. Uciekliby i zawołali ochronę. Tylko tyle.
Ból i strach innych ludzi jest im obojętny. Ważne jest tylko ich własne dobro.
- Pójdę po tą wodę... - Wyszeptałem po chwili ciszy. Uspokoiłem się. Czułem, że teraz jest dobrze.
Powoli zacząłem wstawać.
Witam :D jak na razie rozdziały będą się pojawiać tylko tutaj bo na Skejterke nie mam pomysłów znaczy mam ale ta historia mnie bardziej wkręca więc tak..
trochę zmyślonego życia Kamila xD naprawdę nie wiem dlaczego każdy mój rozdział ostatnio jest pesymistyczny. Jak mam coś poprawić to mi piszcie jestem ostatnio nieogarnięta więc .. tak no.. xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top