"Przeszłość rani badziej niż moglibyśmy się tego spodziewać" Rozdział 3
-Mamo daleko jeszcze?- spytała brązowowłosa dziewczynka po czym złapała kobietę za rękę, aby zwrócić na siebie uwagę swojej rodzicielki. Ona widząc jej nieustanne i niezwykle irytujące zmagania tylko się uśmiechnęła i wskazała na uformowaną z piasku górę kilka kilometrów przed nimi. Szarooka popatrzyła na nią uradowana widokiem nowego przystanku i natychmiast przyspieszyła kroku ciągnąć kobietę za sobą.
Wtem dziewczynka usłyszała jakiś szelest nieopodal. Przestraszona i trochę zaniepokojona zatrzymała się i zaczęła rozglądać. Na początku podejrzewała, że to jakieś dzikie zwierze, ale nie opuszczało ją przeczucie, że najlepszym rozwiązaniem byłaby ucieczka w siną dal zanim zdarzy się coś naprawdę strasznego. Jednak zbyt się bała, żeby zrobić choćby najmniejszy gwałtowny ruch.
-Tato tam ktoś jest!- wyszeptała do idącego przed nimi mężczyzny. Ten zaczął się czujnie rozglądać zwracając uwagę na każdy ruch i każdy dźwięk łamanej gałęzi.
Starał się jak najmniejsz poruszać głową, aby ewentualny przeciwnik nie mógł w stanie odczytać, w którą stronę w tamtej chwili patrzy. W pewnym momencie poruszył się gwałtownie, wyjmując przy okazji katanę z pochwy na plecach. To był znak dla kobiety, żeby także stanęła w obronie swojej i swojego dziecka; wyjęła kunaia podchodząc do dziewczynki jak najbliżej szepcząc jej do ucha, że wszystko będzie dobrze. Zleciła jej po prostu, by uważała na siebie i wykonywała ich polecenia. Brunetka tylko kiwnęła głową, ale po rozbieganych tęczówkach można było wyczytać, że kompletnie nie rozumie co się dzieje i najpewniej przy najprostszym zadaniu powieżonym przez rodziców spanikuje i nie będzie w stanie go wykonać.
To nie zmieniało faktu, że rodzice dziewczynki byli dobrymi i szanowanymi shinobi na poziomie chunnina. Kimi próbowała powtarzać sobie ten fakt w głowie, aby się jakoś uspokoić i chociaż trochę zapanować nad swoim ciałem. Przez dłuższy czas nic się nie działo, przez to w główce dziecka pojawiła się myśl, że może w końcu odetchnąć, że jej się tylko wydawało i wszystko będzie dobrze. Dorośli chcieli sprawdzić obecność innych ninja pozornie opuszczając gardę, aby zachęcić ich do wyjścia z kryjówki. Jak widać ich działania okazały się skuteczne, bo po zaledwie paru sekundach z krzaków przed nimi wyskoczyło czterech zamaskowanych ninja. Przestraszona i spanikowana młoda Kirishima zrobiła kilka kroków w tył, wpadając tym samym i trochę dekoncentrując swoją rodzicielkę.
Rodzice wyskoczyli przed Kimi i rozpoczęli walkę z napastnikami. Ojciec zręcznie wymachiwał kataną, śmiertelnie raniąc przeciwników i pozostawiając im rany, po których na pewno zostaną spore blizny na całe ich, jak zakładali krótkie, życie. Matka rzucała shurikenami w punkty witalne wrogów raniąc ich i uniemożliwiając równomierne rozprowadzanie energii poprzez przebijanie kanalików chakry, nadal trzymając w jednej z rąk kunai na potrzebę obrony przed bezpośrednim atakiem. Trzej ninja padli martwi na ziemię, a ostatni, ledwo żywy rzucił kilkoma shurikenami w twoją stronę. Mała dziewczynka przerażeniem w oczach stała w miejscu czując jakby jej stopy dosłownie przyrosły do podłoża. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa nie pozwalając na choćby najmniejszy ruch, a co dopiero ucieczkę, którą wielokrotnie nakazywali jej rodzice podczas walki. Nie wiedząc co ma dalej robić, przestraszona dziewczynka zamknęła oczy.
Gdy przed sobą widziała tylko ciemność nie mogła stwierdzić co się dzieje, kto wygrywa lub czy obcy, atakujący ich ninja zostali pokonani. Nagle Kimi poczuła, że coś skapuje jej na ręce. Na początku zbyt się bała, żeby chociażby uchylić powiekę i spojrzeć co się stało, gdy stchórzyła, nie mogąc patrzeć na dalszy rozwój zdarzeń. W końcu odważyła się spojrzeć na to co właśnie umoczyło jej dłonie, ale od razu tego pożałowała. Tuż przed nią pochylała się jej matka z wbitymi w plecy shurikenami osłaniając przed nimi swoją córkę. Z jej ust skapywała krew i to właśnie ona splamiła dłonie dziewczynki. Przerażona Kimi rozejrzała się dookoła, bo nie mogła nigdzie znaleźć swojego ojca. Po chwili zauważyła i jego. Z jego własnym mieczem wbitym głęboko w klatkę piersiową w miejsce, gdzie znajdowało się serca. Czerwona ciecz zalała ścieżkę, a jego ciało całkiem zesztywniało.
Kimi...?- spytała matka zduszonym, ledwo słyszalnym głosem. Widać było, że kobieta ledwo trzyma się na nogach i bez odpowiedniej pomocy medycznej po prostu umrze. Ojciec już nie oddychał. Nie żył. Dziewczynka chciała uratować chociaż matkę. Nie miała przecież nikogo innego i kochała ich nad życie. Mimo wszystko cały czas czuła, że to ona do tego doprowadziła, że to przez nią jej rodziców spotkał tak okrutny los. Nie mogła się uwolnić od tej stale dręczącej ją myśli.
Ale teraz musiała chociaż spróbować ocalić swoją ukochaną matkę. Starała się więc nie myśleć o tym wszystkim i skupić się na tym, czego uczyli ją zaledwie rok temu, gdy żyli jeszcze w jednym miejscu i nie podróżowali. Tata bowiem starał się nauczyć ją podstaw ratowania życia, odkażania ran, bandażowania ich lub nawet zszywania. W tamtym momencie żałowała tylko, że na większości jego lekcjach nie słuchała lub uciekała z nich i wolała chodzić puszczać kaczki nad pobliskie jezioro.
Wyrzucając z głowy wszystkie zbędne myśli przejęła inicjatywę. Złapała matkę i wyjęła po kolei wszystkie shurikeny wyrzucając je gdzieś w krzaki. Wyjęła wodę, bo nic innego nie brali w podróż, i polała nią rany starają się je chociaż w jakimś stopniu oczyścić. Wyjęła z plecaka swojej mamy kawałek bandaża, który jednak okazał się zbyt krótki, żeby obwiązać jej ranę, więc wykorzystała tyle, ile się dało.
Zapłakana dziewczynka spojrzała na twarz swojej matki. Była taka spokojna, jakby spała. Nie było widać ani krzty bólu czy cierpienia. Kobieta bowiem wiedziała, że dla swojej córki jest w stanie zrobić absolutnie wszystko i ochroni ją nawet za cenę własnego życia. Nigdy by się nie odwróciła od swojej córki w potrzebie, a gdy tej zagrażało śmiertelne niebezpieczeństwo, bez zastanowienia skończyła, by zasłonić ją własnym ciałem.
W tamtej chwili Kimi zauważyła, że jej matka nie oddycha. Sprawdziła jej puls, ale nie potrafiła go wyczuć. Kobieta zmarła przez zbyt dużą utratę krwi, pomimo pozornego zatamowania krwawienia.
Dziewczynka momentalnie zaniosła się płaczem, padając na kolana. Nie mogła wyrzucić z siebie ciągłych, ściskających jej serce wyrzutów sumienia. Myśl, że to co spotkało jej rodziców to jej wina nie dawała jej spokoju. Zakryła usta dłoni, zza których rozległ się tylko zduszony krzyk. Wtem porywisty wiatr rozwiał jej brązowe kosmyki, które zasłoniły jej pole widzenia. Rozpacz i strach oderwały dziewczynkę od rzeczywistości. Jedyne czego w tamtej chwili pragnęła to, by to wszystko dobiegło końca i, by wrócić do domu razem z rodzicami, śmiejąc się z kolejnego nieudanego żartu taty i uśmiechającej się od ucha do ucha, opiekuńczej mamy. Z przerażenia wyrwał cię kobiecy przerażony głos.
- Kimi obudź się! Dziecko, co ty zrobiłaś! Kimi zostaw to! - Przed zapłakaną dziewczynką momentalnie utworzył się obraz jej pokoju. Przetarła wierzchem dłoni zaspane, spuchnięte oczy, przy okazji ścierając z nich wszystkie łzy.
- Więc to był tylko sen? - pomyślała ze spuszczoną głową. Łzy ponowne zaczęły przeciskać się przez jej powieki, ponieważ dawno tak potwornie się nie bała i tak strasznie tęskniła za rodzicami...
Po ścianach pomieszczenia odbijały się echem czyjeś zduszone jęki. Kimi podniosła wzrok i pierwsze co rzuciło jej się w oczy to pół żywe ciało jej opiekunki, która po śmierci rodziców podjęła się pieczy nad nią. Tuż obok leżał nóż, z którego ciurkiem spływała dobrze znana Kirishimie czerwona ciecz.
- Dlaczego Ki...- niestety konająca nie zdołała dokończyć zdania. Wydała ostatnie tchnienie, leżąc w bezruchu.
- N-nie żyje- Na twarz dziecka na nowo zawitało dobrze jej znane sprzed chwili przerażenie. Spojrzała na swoje malutkie dłonie. Zauważyła na nich dosłownie kilka zaschniętych kropli krwi. Od razu domyśliła się, że czerwona ciecz nie może należeć do niej, a do martwej od paru chwil opiekunki. Nieumyślnie zaczęła się cofać, do momentu, w którym jej plecy natrafiły na przeszkodę nie do pokonania, którą była chropowata ściana z piaskowca. Dziewczynka próbowała jeszcze przez chwile połączyć w głowie wszystkie kropki i wymyślić cokolwiek, by nikt nie dowiedział się o śmierci kobiety, a ona mogła uciec niezauważona. Po chwili wpadła na pomysł, który na pierwszy rzut oka nie wydawał się najgorszy. Jak najszybciej mogła umyła ręce, ubrała sandały i chustą owinęła twarz. Wszystkie te czynności starała się robić nie spoglądając na leżące bezwładnie na podłodze ciało, niestety martwe, puste tęczówki opiekunki przeszywały ją na wskroś potęgując poczucie winy, które zalewało od dłuższego czasu umysł brunetki. Otworzyła drzwi starając się zachować pozory normalności przed przechodniami mijającymi akurat w tamtej chwili jej były dom. Nie myśląc zbyt wiele dziewczynka ruszyła biegiem przed siebie, przez wiecznie skąpaną w słońcu Sunagakure.
* * *
Kimi wybiegłaś z wioski najciszej jak tylko mogła. Monitorowała teren wokół siebie, aby nie natrafić na żadnego strażnika czy kogokolwiek innego, kto wybrał się na nocną przechadzkę. Była już nieco zmęczona, ale ostatkiem sił udało jej się wspiąć na jedno z piaskowych wzniesień otaczające wioskę. Z tego miejsca było widać ją w całej jej okazałości. Dziewczynka uśmiechnęła się w duchu. Spędziła tu mnóstwo wspaniałych i niezapomnianych chwil, o których przypominało jej teraz padające z wielu okien światło. Doskonale znała wszystkie te budynki, gdyż bardzo często odwiedzała tam swoich licznych przyjaciół. Był nawet okres, w którym traktowała ich dosłownie jak drugą rodzinę. Kochała ich i zawsze będzie o nich pamiętać.
- H-hej K-kimi, tak? - brunetka usłyszała nieśmiały głos tuż za swoimi plecami. Odwróciła się i zobaczyła jego. Krwistoczerwone, rozczochrane włosy, miętowe oczka lśniące w świetle księżyca i słodki, nieśmiały, niewinny uśmiech.
- O, cześć! Tak mam na imię, Kimi. Ty jesteś Gaara, prawda? - zapytała ocierając policzki z kilku pojedynczych łez, które spłynęły po jej policzku pod wpływem paru szczęśliwych wspomnień i uśmiechnęła się delikatnie.
- Kimi, pobawisz się ze mną? - zapytał po chwili. Dziewczynka wiedziała jak chłopiec jest traktowany przez wioskę. Jak wszyscy nim gardzą i się go boją. Nie chciała, aby spotkał go podobny zawód przy spotkaniu z nią. Ostatnim czego chciała to pozbawić go, rzadko widzianego na jego twarzy, uśmiechu. Pokiwała więc głową na znak zgody.
- Dziękuje! - podszedł do niej uradowany i objął ją delikatnie, jakby się bał, że może zrobić jej krzywdę. Trochę zaskoczona jego zachowaniem odwzajemniła gest chichocząc pod nosem.
- To chodźmy! - powiedziała brunetka i z wielkim entuzjazmem i bananem na twarzy pociągnęła Gaare za sobą.
Pobiegliście razem do pobliskiej piaskownicy. Jednak, gdy zobaczyliście jak mieszkańcy wioski się wam przyglądają, wyglądając przez okna i krzycząc coś o godzinie nocnej, postanowiliście zmienić miejsce pobytu. Dziewczynce przypomniało się także, że przecież już dawno powinno jej tu nie być, ale nie mogła tak po prostu zostawić Gaarę. Chciała spędzić z nim jeszcze trochę czasu przed ucieczką. Zaczynali łapać kontakt, którego nie miała z żadnym przyjacielem dotychczas i postanowiła zostać i bawić się z nim jeszcze przez jakiś czas.
- Chodź, znam fajne miejsce! Tylko ja o nim wiem. To jest moja tajna kryjówka, ale na pewno razem będzie raźniej! - powiedział uśmiechając się szeroko.
Zaledwie kilka minut później uradowane dzieci dotarły na miejsce. Było to małe, ledwo widoczne wgłębienie w murze otaczającym wioskę. Na początku Kimi nie wiedziała jakim cudem oboje mają się tam zmieścić, ale gdy zobaczyła co kryje się głębiej, momentalnie zmieniła zdanie. Oniemiała z zachwytu, przez chwilę pozostawając wpatrzona w bezruchu we wnętrze czegoś na wzór małej jaskini. Gaara wszedł pierwszy i podał jej rękę, wyrywając ją z zamyślenia, aby nie potknęła się o wystające kamienie. Unosząc kąciki ust nieco w górę przyjęła dłoń przyjaciela i weszła do jego kryjówki. Czas spędzili tam głównie na rozmowie na mnóstwo najróżniejszych tematów. Dziewczynka dowiedziała się, że w Gaarze zapieczętowany został jednoogoniasty Bijuu o imieniu Shukaku i dlatego mieszkańcy wioski uważają go za zagrożenie i wiecznie go odpychają. On zaś wiedział już, że w Kimi zapieczętowany jest dwuogoniasty Bijuu demon o imieniu Matatabi, przez którego poprzednia wioska zniknęła całkowicie z map krajów. Dostrzegając ile ich łączy, coraz bardziej się otwierali i rozmawiali już o dosłownie wszystkim, kompletnie tracąc poczucie czasu i nie zauważając, że księżyc chyli się już ku horyzontowi.
- Ej! Tu jeszcze nie sprawdzaliśmy! - dzieci usłyszały czyjś męski głos zaledwie parę metrów od wejścia do jaskini. Oboje zerwali się na równe nogi jak oparzeni. Gaara, mimo tego, że był minimalnie niższy, zdecydowanie stanął przed brunetką osłaniając ją swoim ciałem. Po chwili do "jaskini" wczołgało się dwóch zamaskowanych ninja piasku. Spojrzeli na stojące w gotowości bojowej dzieci z przerażeniem i determinacją w oczach.
- Proszę, proszę, proszę. Czy to nie pustynny Gaara? Kogo tam chowasz za plecami potworze?! - powiedział jeden z nich uśmiechając się zadziornie pod jasno brązową chustą. Mimo wszechobecnego strachu i napiętej atmosfery próbował nie dać po sobie poznać obaw przed atakiem chłopca, co niezbyt dobrze mu wychodziło.
- Nie chcemy więcej potworów i morderców w tej wiosce. Ona - wskazał na Kimi - musi odejść i to natychmiast! Kto wie jak skończy się przetrzymywanie dwóch szalonych dzieci w naszej wiosce. - dokończył.
- Czyli już wiedzą. No nie! - pomyślała zrozpaczona. Spojrzała na przybyłych przestraszonym wzrokiem. Gaara stał w miejscu z wbitym w nowoprzybyłych wściekłym spojrzeniem.
- Idźcie stąd! Wynocha! - krzyknął na całe gardło.- To jedyna osoba, która nie ma mnie za potwora. Jedyna osoba, która mnie rozumie. Nie pozwolę wam jej skrzywdzić! - wyszeptał tak, że tylko stojąca tuż za nim brunetka mogła go usłyszeć. Wtem jaskinia zatrzęsła się. Piasek z sufitu zaczął się powoli rozkruszać i garściami spadał wszystkim na głowy. Kimi spojrzała zdezorientowana na Gaare. Widząc w jego spuchniętych, małych oczkach łzy, jedyne czego chciała w tamtej chwili to przytulić chłopca, szepcząc do ucha, że wszystko będzie dobrze i nigdzie z nimi nie pójdzie. To było niestety niemożliwe.
Za nic nie chciała go doprowadzić do takiego stanu. Nie chciała, aby znowu cierpiał. To przez sen o bolesnej przeszłości, emocje, których nie mogła kontrolować wzięły górę i zawładnęły jej ciałem. Przez to wszystko życie straciła niewinna kobieta, która dała jej przez te lata tyle ile było jej trzeba. Miała gdzie spać, co jeść i w co się ubrać, a i tak spotkał ją taki los. To przez to od tej pory będą ją nazywać monstrum, potworem, mordercą. Nie chcą mieć w wiosce dwóch niebezpiecznych Jinchuuriki. Nie chcieli mieć pewnie nawet jednego, ale przejęcie go przez inny kraj wydaje się być gorszym rozwiązaniem niż pozostawienie go tutaj. Nie chcieli tak ryzykować.
- Gaara proszę, uspokój się. - powiedziała szarooka, łapiąc go za ramię. Wstrząśnięty chłopiec natychmiast się odwrócił i spojrzał na dziewczynkę smutnymi, spuchniętymi od płaczu, miętowymi oczami. Domyślał się co chciała zrobić. Ani myślał jej na to pozwolić, więc gdy tylko próbowała go wyminąć na nowo zastąpił jej drogę, spoglądając na nią błagalnie.
- Gaara... ja nie mogę tu zostać. Nie chcą mnie tu.- zaśmiała się chcąc trochę rozluźnić atmosferę. Chociaż w środku serce pękało jej na miliony kawałeczków, nie chciała więcej widzieć łez na jego uroczej, dziecięcej twarzy. Nie chciała go zostawiać, ale nie miała wyboru. Wiedziała, że z całą wioską przeciw niemu pewnie będzie mu niezwykle ciężko, ale jedynie mogła wyczekiwać ich następnego spotkania, na które liczyła z całego serca. Postanowiła, że nawet jeśli ma się to stać za kilka lub nawet kilkadziesiąt lat, ich ścieżki znowu się przetną i wtedy nic ich nie rozłączy.
- Proszę dbaj o siebie. Nie pozwól by wytrącili cię z równowagi. Nie możesz stracić kontroli nad sobą. Rozumiesz?! - powiedziała troskliwie patrząc mu prosto w błyszczące, miętowe oczka. Chłopiec przytaknął i przetarł poczerwieniałe oczy wierzchem dłoni.
- Nigdy o tobie nie zapomnę. - wyszeptał i dosłownie rzucił się na szyję brunetki zamykając ją w mocnym i ciepłym uścisku.
- Ja tez o tobie nie zapomnę, Gaara. - odparła przeczesując delikatnie jego czerwone włosy, aby trochę go uspokoić. Dzieci oderwały się od siebie dopiero gdy ninja stojący przy wejściu zwrócili na siebie uwagi znacząco kaszląc.- Pamiętaj, że jeszcze kiedyś się spotkamy, obiecuję.
Kimi wyszła z kryjówki Gaary więcej nie oglądając się za siebie, bo wiedziała co tam zobaczy. Zrozpaczonego, małego chłopca przeklinanego, wyzywanego przez wszystkich wokół. Chłopca, który musiał się pożegnać z jedyną osobą, która go zrozumiała, która nie oceniała go przez łatkę, którą przypięło mu społeczeństwo otępiałe przez strach. Z jedyną osobą, która wiedziała doskonale przez co przechodzi... która została jego przyjacielem.
No przyznam, że się trochę rozpisałem xD. Dobra nie będę przedłużać. Dziękuje wszystkim, którzy mnie obserwują i dziękuje za ponad 30 wyświetleń! Mam nadzieje, że rozdział się podobał! Mobilizuje do komentowania!
Pozdrawiam!
Anonimek!
Tak, ten rozdział jest już po korekcie, ale jeśli pojawił się jeszcze jakikolwiek błąd proszę mnie powiadomić!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top