"Powrót do domu"
Kimi
Do Suny dotarliśmy w ciągu dwóch dni. W tym czasie niosłam nieprzytomnego, czerwonowłosego, na zmianę z jego rodzeństwem. Podczas podróży Kankuro powiedział mi, że Gaara przez cały czas, gdy byłam nieprzytomna, siedział ze mną w szpitalu. Zaskoczyła mnie ta informacja. Nie spodziewałam się tego z jego strony. W końcu jego dotychczasowe zachowanie nie wskazywało na "miłego i troskliwego Gaarę". Postanowiłam składać mu częste wizyty, nawet jeśli jest nieprzytomny. W końcu on cię odwiedzał, nawet gdy nie byłaś tego świadoma. W międzyczasie postanowiłam trenować nad panowaniem nad czakrą dwuogoniastego, co z pewnością nie było łatwym zadaniem. Miałam to w planach już od dawna, ale w Konosze nie było czasu, ze względu na częste misje, na które byłam wysyłana jako wsparcie dla innych drużyn.
Z daleka było już widać Sunę. Zdjęłam ochraniacz i schowałam go głęboko do torebki na sprzęt, aby nie dowiedzieli się z jakiej wielkiej nacji pochodzę.
Magia czasu
Stanęliśmy przed główną bramą stolicy kraju wiatru. Przed nami pojawiło się kilku tamtejszych ninja. Patrzyli na mnie podejrzliwym wzrokiem. Przywitali się z Temari i Kankuro skinieniem głowy i zniknęli nam z oczu. Wstąpiłam w dawno nieodwiedzane progi wioski. Zmieniło się prawie wszystko. Mieszkańcy wioski, którzy jeszcze kilka late temu chodzili uśmiechnięci, radośni, teraz patrzą na wszystkich wokoło nieufnie. Domy, w których, w moim dzieciństwie, słychać było dźwięki imprez i ożywionych rozmów, teraz stały opustoszałe. Jedyne co się nie zmieniło to strach i nienawiść do jinchūriki. Napotkałam ich przepełnione przerażeniem spojrzenia. Były one nie tylko skierowane w stronę Gaary, ale też w... moją?! Wszystko jasne rozpoznali mnie. Dla nich też jestem tylko pojemnikiem na dwuogoniastą bestie- Matatabi. Rozejrzałam się. Jednak gdziekolwiek spojrzałam o sekundę za długo, wzrok ludzi piasku lądował na czubkach ich butów. Zaniosłam czerwonowłosego do tamtejszego szpitala, gdzie przyjęli go z równą, jak cywili, niechęcią. Musiałam narazie zostawić niebieskookiego, aby można mu było zrobić w spokoju badania. Ostatni raz spojrzałam na nieprzytomne ciało Gaary po czym wyszłam z sali. Postanowiłam od razu rozpocząć trening. Ruszyłam w stronę, gdzie kiedy byłam tu ostatnio, bawiłam się z moimi przyjaciółmi. Usiadłam po turecku, składając otwarte dłonie. Zamknęłam oczy, aby móc się skupić. Już po chwili znajdowałam się przed wielką klatką. Kraty ciągnęły się dalej w mroku, jakby nie mały końca. Jedyne co oświetlało przestrzeń, to niebieski ogień po drugiej stronie metalowych prętów. Zorientowałam się, że ów płomienie to nic innego, jak futro dwuogoniastej. Rozległo się ciche warknięciem, które rozniosło się echem po pomieszczeniu. Spojrzałam w górę prosto w czyjeś żółte ślepia. Zmarszczyłam brwi i rozpoczęłam rozmowę.
-Witaj. Ty jesteś dwuogoniastym Bijuu?- spytałam niepewnie. Odpowiedziała ci tylko głucha cisza.
-Odpowiedz.- powiedziałam już pewniej.
-Owszem jestem dwuogoniastym Bijuu. Na imię mi Matatabi. Ty zapewne jesteś moim jinchūriki.- Odpowiedziała w końcu. Przytaknęłam.
-Mam na imię Kimi. Kirishima Kimi. Jestem tutaj, aby opanować twoją czakrę i stać się silniejsza. Chce chronić osoby, na których mi zależy.- przerwałam na chwilę. -Z moją obecną siłą nie jestem w stanie... Nie chcę być bezużyteczna.- pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją wytarłam i spojrzałam zdeterminowana. Na stojącego w klatce, płąnącego niebieskim ogniem, tygrysa.
-Nasza współpraca może okazać się bardzo interesującym doświadczeniem. Zerwij pieczęć trzymającą mnie w tej klatce, a dzięki mnie staniesz się wspaniałym jinchūriki.- powiedziała Matatabi uroczystym tonem.- Będę mogła wtedy swobodnie przekazywać ci swoją czakrę i dzięki mnie będziesz w stanie bronić swoich przyjaciół. Obiecuje ci to.- wyraz mojej twarzy nie zmienił wyrazu, nadal byłam zdeterminowana i gotowa do działania. Powolnym, ale zdecydowanym krokiem podeszłam przyklejonej do krat pieczęci i jednym płynnym ruchem zerwałam kartkę. Dwuogoniasta stanął przede mną.
-Dziękuje.- wyszeptała mi do ucha.- wezwij mnie gdy będziesz potrzebowała mojej czakry, dobrej rady lub po prost, gdy będziesz chciała porozmawiać.- powiedziała. Dałabym głowę, że się uśmiechnęła.
-Dobrze. A teraz jeśli pozwolisz udam się do świata żywych.- zaśmiałam się przymykając oczy.
-Oczywiście.- skłoniła się lekko. -Do zobaczenia Kimi.- Leniwie otworzyłam oczy. Rozejrzałam się nieprzytomnym wzrokiem. Dopiero po kilku sekundach zorientowałam się, że nie jestem już na tamtym placu zabaw, gdzie przeniosłam się głęboko do swojego umysłu. Byłam w przytulnym pokoiku z jasno brązowymi ścianami, podłogą i sufitem. Leżałam w małym łóżku obitym w żółto-czarny materac, kołdrę i pościel. Zobaczyłam zarys czyjejś, siedzącej na krześle, sylwetki. Zmrużyłam oczy wbijając wzrok w ów postać.
-Czerwone, krótkie włosy, czarna, nieco przezroczysta, bluzka na długi rękaw, przez którą prześwitywały liczne bandaże oraz szwy i leżąca obok gliniana gruda... Gaara?- przeszło mi przez myśl. Ale przecież czerwonowłosy powinien leżeć nieprzytomny w szpitalu! Podniosłam się do pozycji siedzącej zbliżając się do siedzącego tak, że nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry.
-Tak, to Gaara. Tylko jak on się tutaj ze mną znalazł?!- wyszeptałaś.
Magia czasu (kilka godzin wcześniej)
Gaara
Otworzyłem niepewnie oczy, lecz pod wpływem oślepiającego światła, byłem zmuszony je zaraz zamknąć. Próbowałem przysłonić oczy ręką, ale nie mogłem jej podnieść.
-O co tu chodzi?!- zapytałem wysuszonym, ledwie słyszalnym szeptem.
-Gaara! W końcu się obudziłeś!- powiedział ktoś będący na sali. Rozpoznałem go... to był głos Temari.
-Chce stąd wyjść! Nie będziecie mnie tu przetrzymywać!- krzyknąłem próbując zerwać się z łóżka. Powstrzymywały mnie grube liny, którymi byłem przywiązany do szpitalnego łóżka. W końcu otworzyłem oczy. Wokół mnie stało trzech medycznych ninja, Temari i Kankuro. Spojrzałem na siebie. Całe moje ciało było zabandażowane białym płótnem, a do mojej prawej ręki, po wewnętrznej stronie łokcia, była wbita igła. Przez nią wprowadzano jakiś płyn do mojego organizmu. Nie przejąłem się zbytnio swoim stanem. Użyłem piasku, aby przeciąć wiążące mnie liny i powolnym krokiem opuściłem salę.
Na niebie zawitał księżyc. Szedłem przez, opustoszałe już, ulice Suny. Kilka świateł było jeszcze zapalonych, ale gdy przeszedłem obok nich, lub byłem w ich pobliżu, natychmiastowo gasły. Nie przejmowałem się tym jednak. Chciałem odwiedzić płac zabaw, na którym poznałem Kimi. To była moja pierwsza przyjaźń. No właśnie była. Nie wiem jak jest teraz, ale coś mi podpowiada, że nie powinienem jej teraz odtrącać.
-A No właśnie o wilku mowa, a wilk tu.- wyszeptałem po nosem, widząc znajomą mi już sylwetkę, siedzącej po turecku, Kirishimy. Nie byłem zaskoczony, że ją tu widzę. W czasie drogi do Suny obudziłem się i zobaczyłem ją, ale nie byłem w stanie nic powiedzieć, ponieważ po chwili znowu straciłem przytomność. Podeszłem do niej bliżej i zobaczyłem, że ma zamknięte oczy. Postanowiłem ją zabrać do siebie bo, znając ją, nie załatwiła sobie żadnego noclegu. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem w mojego mieszkania.
Magia czasu
Gaara
-Kuso zasnąłem!- powiedziałem, ale jedyne co wydobyło się z mojego gardła to niezrozumiały, cichy pomruk. Uchyliłem lekko powieki i zobaczyłem twarz Kimi kilka centymetrów przed moją.
-Możesz się odsunąć?- wyszeptałem, a dziewczyna odskoczyła jak poparzona.
-Prze-przepraszam! Ja chciałam się tylko upewnić kto mnie tutaj przyniósł.- zaczęła się tłumaczyć wymachując przy tym rękami.
-Dobra, a teraz nie przeszkadzaj. Jest trzecia nad ranem, a ja mam rano misję. Albo teraz idziesz spać tutaj w łóżku i będziesz cicho, albo idziesz do salonu na kanapę i... i tak będziesz cicho bo tutaj i tak wszystko słychać. Wiec twoje decyzja?- powiedziałem z lekkim uśmiechem, chociaż sam nie wiem jak ów się tam znalazł.
-Mogę zostać tutaj?- spytała nieśmiało.
-Jak chcesz. Ja się prześpij na fotelu.
-Ale będzie ci niewygodnie!- skarżyła się.
-No to dziś twoim zdaniem mam spać?!
-Ymm- cała czerwona posunęła się lekko, robiąc mi miejsce. Poczułem, że pieką mnie policzki. Rumieńce?! Kuso o co tu chodzi?! Z twarzą bez emocji położyłem się na, pozostawionym mi, skrawku łóżka.
-Dobranoc.- powiedziała niepewnie.
-Dobranoc.- odpowiedziałem głosem wypranym z emocji. Nie minęła minuta a zmorzył nas sen.
Hejka! Jak się wam podobał następny rozdział? Mam nadzieje, że w ogóle się podobał! Przepraszam za ewentualne błędy!
Pozdrawiam!
Anonimek!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top