"Demon przejmuje kontrole, czyli drugie oblicze Gaary"

Gaara

Siedziałem przy niej cały dzień. To przecież z mojego powodu się tu znalazła. Białe ściany jednej z sal w szpitalu Konchy zaczynały działać mi na nerwy, ale nie mogę stracić kontroli. Nie po tym co zrobiłem. Kimi zapadła wczoraj w śpiączkę. Do tej pory nie okazała żadnego znaku życia.

-Kuso! Jak mogłem do tego dopuścić!- krzyknąłem, uderzając pięścią w jedną ze ścian. Zdmuchnąłem pył pozostały na mojej pięści i spojrzałem na pozostawione przeze mnie, dosyć głębokie, wgniecenie.

-Siedzisz tutaj od kilku godzin. Chodź chociaż coś zjeść.- powiedział Kankuro, przez otwarte wcześniej drzwi. Nie odpowiedziałem. Patrzyłem na jej zamknięte oczy. Ponownie zacisnąłem pieści. Odwróciłem się do brata, wlepiając w niego moje najsurowsze spojrzenie. Na ten widok wzdrygnął się i poszedł zamykając za sobą drzwi. Po raz kolejny spojrzałem na nią.

Niedługo miały się rozpocząć finały i nie mogłem tutaj zostać. Z powodu zbyt poważnych obrażeń Kimi została zdyskwalifikowana. Nie bierze już udziału w egzaminie. Posmutniałem. Chciałem zobaczyć ją w akcji. Wiem, że nie pokazała wszystkich swoich umiejętności na eliminacjach. Nie chciała, żeby przyszły przeciwnik dowiedział się o niej zbyt wiele.

Wstałem z krzesła, stojącego obok niej i podeszłem do drzwi. Po raz ostatni zerknąłem na Kimi. Nacisnąłem klamkę i wyszedłem ze spuszczoną głową.

Magia czasu

Właśnie nadeszła moja kolej. Walczę z nikim innym, jak z Sasuke Uchihą. Nie wiem czemu, ale wzbiera się we mnie złość. Muszę się na kimś wyżyć i musiało akurat paść na tego czarnowłosego gbura. No mówi si trudno. Nie będę wybrzydzać. Z rozmyśleń wyrwało mnie głośne "Start".

Magia czasu

Sasuke przy pomocy czakry stał pionowo na murze otaczającym, z wszystkich stron, pole walki. Wykonał technikę jakiej jeszcze u niego nie widziałem. Coś nowego. Skumulował czakrę w prawej ręce i zmienił jej formę w otaczający ów cześć ciała piorun. Jutsu wydawało przy tym odgłos mnóstwa śpiewających ptaków.

-Chidori!- krzyknął i ruszył w moim kierunku. Nie zorientowałem się jak przebił moją, jak dotąd niepokonaną, piaskową tarczę. Poczułem, że piecze mnie lewe ramie. Przestraszony doszedłem do wniosku, że zostałem zraniony.

-To krew! To moja krew!- wykrzyczałem na całe gardło. Cienkie stróżki krwi spływały po moim ubraniu. Tego było już zbyt wiele! Moja psychika w tamtym momencie nie wytrzymała. Nie kontrolowałem własnych poczynań.

Skorzystałem z okazji, że nie wyciągnął jeszcze ręki z, przedziurawionej wcześniej, piaskowej tarczy i chwyciłem ją. Jednak coś poszło nie po mojej myśli. Zamiast mojej chuderlawej ręki, czarnowłosego złapała wielka piaskowa łapa... Shukaku! Byłem wściekły! Nie panowałem nad sobą. Jedyne co w tamtym momencie chciałem zrobić to go po prostu chcieć zabić! Sasuke powtórzył poprzednią technikę, uwalniając się z mojego uścisku. Zanim się spostrzegłem zawładnęła mną żądza krwi. Żądza śmierci! Zacząłem się niespokojnie kręcić i wiercić wewnątrz piaskowej tarczy. Po chwili i po ów skorupie nie było już śladu. Chwyciłem się za zranione miejsce i szybko oddychałem. Nie umiałem uspokoić oddechu. Przyglądałem się, swoim szaleńczym wzrokiem, kucającemu kilka metrów przede mną Sasuke.

Magia czasu

Temari wraz z Kankuro zabrali mnie jak najdalej od wioski, abym mógł zregenerować czakrę i opatrzyć, zadaną mi przez Uchihe, ranę. Napotkaliśmy jednego z ninja Konochy. Lalkarz powiedział, że się nim zajmie, więc ruszyliśmy dalej już we dwójkę. Na chwilę straciłem przytomność. Gdy oprzytomniałem moja siostra chciała opatrzyć mi ranę, ale nie pozwolił jej na to Shukaku. Moją głowę ogarnęła fala bólu.

Pod wpływem niekontrolowanej złości odepchnąłem Temari tak, że uderzyła w pobliskie drzewo zostawiając w nim wgłębienie. Przed sobą zobaczyłem Sasuke. Ponownie złapałem się za głowę. Czułem jak jednoogoniasty napierana moje ciało od środka, żeby wyjść. Moja piaskowa zbroja na twarzy zaczęła pękać. Krzyczałem jak jeszcze nigdy dotąd. Zacząłem się zmieniać.

Magia czasu

Kimi
Powoli i mozolnie otworzyłam oczy. Próbowałam się podnieść do pozycji siedzącej, ale towarzyszył temu zbyt duży ból głowy, wiec w końcu odpuściłam. Spojrzałam na kalendarz wiszący na przeciwległej ścianie i zamarłam.

-Dzisiaj finały egzaminów na chunnina! A ja co?! Leżę w szpitalu.- złapałam się za głowę. Do sali zawitała brązowowłosa pielęgniarka. Ale coś się nie zgadzało. Była wystraszona, a jej ubrania były ubrudzone czerwoną, zaschniętą cieczą. Krew.

-Co się stało?- spytałam.

-Wioska została zaatakowana.- odpowiedziała cienkim głosem asystentka lekarza.

-Co?! Konocha atakowana! Nie łaskaw mnie obudzić!- krzyknęłam i poderwałam się z łóżka. Momentalnie moje ciało zalała fala bólu. Musiałam z powrotem usiąść. Syknęłam cicho, ale się nie poddawałam. Ponownie wstałam i opierając się o ścianę wyszłam z sali zostawiając wystraszoną pielęgniarkę samej sobie. Kuśtykając wyszłaś ze szpitala. Ruszyłam w stronę głównej bramy.

Magia czasu

Usłyszałam od jednego z shinobi, że Naruto, Sakura i Sasuke ruszyli w pogoń za Gaarą, Temari i Kankuro. Podobno piasek spiskował z dźwiękiem przeciwko liściowi. Nie mogłam w to uwierzyć. Mój własny naród. Miejsce gdzie się urodziłam spiskuje przeciwko wiosce, do której tak się przywiązałam. Nie mogę na to pozwolić!

Poprosiłam Kakashiego o wezwanie psa gończego, abym mogła pomóc drużynie 7. Po pokonaniu, właśnie szarżującego na niego, przeciwnika zgodził się i już kilka minut później pospiesznie skakałam z gałęzi na gałąź. Usłyszałam krzyk. Byłam pewna, że należał on do Gaary. Przyspieszyłam zostawiając pupila jonina za sobą. Wyczułam potężną czakrę. Schowałam się za jednym z drzew. Odetchnęłam i wyjrzałam z kryjówki. To co zobaczyłam zapamiętam do końca życia.

Magia czasu

Sakura została przygwożdżona, wielką piaskową łapą, do drzewa, Sasuke leżał na jednej z gałęzi. Z ust leciała mu krew. Było z nim źle. Naruto pewnie się spóźnił. Blondyn stał, patrząc przerażonym wzrokiem w błękitne oczy czerwonowłosego. A raczej oko.

Białko przybrało czarną barwę, a źrenica składała się z, również czarnej, czteroramiennej gwiazdy. Połowa jego tułowia została poddana przemianie w Shukaku. Była pokryta stwardniałym piaskiem. Przerażona zrozumiałaś, że stracił kontrolę nad Bijuu.

Magia czasu

Walka nadal trwała. Z Gaary wydostał się Shukaku i przejął władzę nad jego ciałem. Czerwonowłosy zapadł w "sen". Naruto udało się wezwać gigantyczną żabę, dorównującą wielkością jednoogoniastemu. Ja natomiast zajęłam się obolałym Sasuke i przeniosłam go dalej w głąb lasu.

Gdy czarnowłosy był już w bezpiecznej odległości wróciłam na pole bitwy. Jednak walka dobiegła już końca. Zobaczyłam, że z bardzo dużej wysokości spadają, Gaara i Naruto. Wykonałam Kage Bunshin no Jutsu. Ja złapałam czerwonowłosego, a mój klon blondyna. Nie zwlekając kazałam podróbce zanieść niebieskookiego do Konochy, a ja razem z Temari i Kankuro nieśliśmy, nieprzytomnego, Gaarę do Suny.

Dziękuje za przeczytanie. To jest jeden z krótszych rozdziałów, ale chciałam jak najszybciej wstawić następny. Bo to już koniec przerwy świątecznej i zaczyna się szkoła. Informuje, że rozdziały mogą się spóźniać ponieważ w tym miesiącu mam 4 sprawdziany.
Pozdrawiam!
Anonimek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top