Epilog
Kiedyś byłaby zadowolona z faktu, że mój tata sam zaproponował mi pozbycie się Harry'ego. Teraz nie chcę nawet o tym myśleć. Samo to, że Harry mógłby umrzeć sprawia u mnie dreszcze. A to tylko oznacza, że jestem głupia i naiwna. Przywiązałam się do tyrana.
- Kochanie! - z zamyślenia wyrywa mnie głos mojego męża. Spoglądam na niego. - Ignorowałaś mnie, a ja tego bardzo nie lubię. Jedz też, bo ci wystygnie - patrzę na parującego łososia. Biorę go trochę na widelec i wkładam do ust.
Przeżuwam, i wpatruje się w kieliszki z winem. Miałam okazję żeby dodać do niego truciznę, ale tego nie zrobiłam. Kolejny raz zawiodłam. Ja po prostu jestem do tego za słaba. Nie jestem przystosowana do życia.
I tak umrę, to jest pewne, lecz nie chcę ciągle czekać na tę śmierć. Bać się każdej kolejnej chwili. Niech już się to wszystko skończy. Pragnę spokoju.
Odkładam widelec i spoglądam na Harry'ego. Życie z nim wtedy gdy jest miły wcale nie jest najgorsze, szkoda tylko, że było takie krótkie. Widocznie taki jest już mój los. Trzeba się z tym pogodzić.
- Nie mam pojęcia czemu, ale naprawdę cię polubiłam, a może nawet obdażyłam uczuciem - Harry jest mocno zdziwiony moim nagłym wyznaniem. Ja jednak przed tym jak podpiszę pod sobą wyrok śmierci chcę wyznać mu to co czuję. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie mi w to nie uwierzy. Trudno. - I naprawdę jest mi bardzo przykro, że to wszystko będzie miało taki koniec.
- Kochanie ty piłaś coś wcześniej albo brałaś jakąś tabletkę? - pyta zdezorientowany tym co ode mnie usłyszał. On nie podejrzewała tego co mogło mieć miejsce.
- Nie, ale żałuję, bo może szybciej bym umarła. Błagam przez to co nas wcześniej łączyło zabij mnie w miarę bezboleśnie. Możesz mnie zastrzelić, i tak zemścisz się na mnie.
- Viviane powiedz mi do cholery o co ci chodzi - podnosi głos, bo zrobił się już zdenerwowany, a ja zaczyna żałować, że przed wyznaniem mu prawdy sama nie wzięłam tych pastylek. Czasu już niestety nie cofnę.
- Znałam Adriana wcześniej niż ciebie. On nigdy nie pracował dla ciebie tylko dla mnie. Jak wtedy uciekłam to wcale go nie szantażowałam tylko on mi pomógł, bo nie chciał bym dłużej się z tobą męczyła... - chcę mówić dalej, ale on się gwałtownie podnosi, a następnie do mnie podchodzi.
Zaraz przyjdzie mi za wszystko odpokutować.
Harry jednak zamiast mnie uderzyć to bierze mnie w swoje ramiona i mocno przytula co jest dla mnie prawdziwym szokiem.
- Nie chcę słyszeć nic więcej. Nie interesuje mnie to co było wcześniej, ty zapominasz o tym co ci robiłem, tak samo jak ja. Może nie jesteśmy w sobie zakochani tak jak w jakimś romantycznym serialu, ale życie to nie jest bajka Viviane. Wystarczy nam to, że czujmy się przy sobie dobrze.
Uśmiecham się, a następnie mocniej w niego wtulam. On ma rację.
W naszym wypadku nie może być żadnego happy endu, lecz nasze życie może być znośne.
Nie walczę już ze swoim losem, a akceptuje go tak jest o wiele lepiej.
Uznałam, że takie zakończenie będzie najlepsze, w ich przypadku nie mogło być wielkiej miłości, lecz nie chciałam ich też rozdzielać. Mam nadzieję że chociaż trochę wam się podobało to opowiadanie.
Zapraszam też wszystkich na Chwilę zapomnienia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top