69
Pov Viviane
- Nie możesz mnie dręczyć jeśli chcesz by twoje dziecko urodziło się zdrowe - dobrze pamiętam, że wszystkie testy pokazały negatywny wynik, ale do tej pory nie dostałam miesiączki, więc albo naprawdę jestem w ciąży lub na coś zachorowałam.. Nawet gdyby stało się tak jak drugie to Harry chyba ma jakieś uczucia wyższe i nie będzie pastwić się nad chorą osobą.
- A czemu nic o tym wcześniej nie wspominałaś? Louis w ogóle się nie chwalił.
- Bo nie ma o niczym pojęcia. Nie sprawdzałam nawet tego, ale od dłuższego czasu nie mam okresu i co jakiś czas napadają mnie mdłości. Bałam się zyskać pewność - staram się by mój głos brzmiał jak najbardziej naturalnie.
- Dla ciebie będzie lepiej jak naprawdę okaże się, że jesteś w ciąży. Wezwę ginekologa - spoglądam na zegar, który wskazuję trzecią w nocy. Przecież żaden ginekolog nie pofatyguje się o takiej porze bez nagłej potrzeby.
- Teraz?
- Tak, nie ma czasu do stracenia, a ja chcę jak najszybciej poznać prawdę - komunikuje, a następnie wychodzi. Skoro wezwie lekarza to będę już mieć pewność w stu procentach. Siadam na łóżku i staram się opanować drżenie rąk.
Czemu ja się nie uparłam by stąd odejść? Albo przynajmniej mogłam nie reagować na niedolę Harry'ego. Teraz przyjdzie mi zapłacić za swoją litość.
Pani ginekolog, bo nawet nie spodziewałam się, że wezwie do mnie mężczyznę zjawia się po niecałej godzinie. Pewnie zażąda za tę wizytę fortuny, bo wygląda na bardzo elegancką kobietę. Harry pomaga jej wnieść mini urządzenie do usg. Szczerze to nawet nie miałam pojęcia, że takie coś istnieje.
- Zgadza się pani by ten pan był obecny przy badaniu - wypowiadam ciche tak, bo nie chcę mieć u niego jeszcze bardziej przewalone. Rozsmarowuje pewien żel na moim brzuchu i przykłada do niego urządzenie. Spoglądam na ekran, ale i tak nic tam nie rozpoznaje.
- Wszystko wskazuje na to, że to dziesiąty tydzień - no to teraz to naprawdę nie mam pojęcia kto jest ojciem. - Lecz mimo wszystko zalecam dużo odpoczynku i oczywiście trzeba wykonać badania krwi. Proszę jak najszybciej przyjść do mojego gabinetu z wynikami, a przepisze wszelkiego rodzaju witaminy.
- Niech pani już jedzenie, pieniądze są na koncie, a aparaturę jutro któryś z moim pracowników odwiezie - mówi do niej, a ona nic nie odpowiadając wychodzi, chwytam za ręczniki papierowe, on mi jednak je zabiera i sam wyciera mój brzuch.
- Bądź spokojna, nie uderzę cię teraz ani nie zrobię nic co mogłoby zaszkodzić tobie albo naszemu dziecku. Nie jestem aż takim potworem.
- A co z moim ojcem? On nie jest święty, ale mimo wszystko go kocham - jedną rękę trzyma nadal na moim brzuchu, ale drugą za to przenosi na mój policzek. Przez chwilę mrożę oczy tak jakby chciał mnie uderzyć. On jednak tak nie robi.
- Kochanie nie nadwyrężaj mojej cierpliwości, owszem uszczęśliwiłaś mnie informacją o dziecku, ale nie przeginaj, bo ja mam swoje granice.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top