39


Pov Viviane

Siedzę na fotelu, a Harry sobie śpi. Zamknął drzwi na klucz i ma go przy sobie. Powiedział, że chce mieć pewność, że ja nigdzie nie pójdę. Mam przy sobie telefon, ale zdecydowałam, że na razie nie ma potrzeby żeby dzwonić do taty. Sądzę, że dziś już nic złego mi nie zrobi, a do jutra może złość mu jakoś przejdzie. Na to jest bardzo małe prawdopodobienstwo, ale tata tylko nagada Harry'emu, a ja z nim zostanę. I będę zmuszona odpowiedzieć za to.

- Chodź tu - odwracam głowę w stronę Harry'ego. Byłam tak pogrążona w swoich myślach, że nawet nie zauważyłam kiedy on się obudził.

Niechętnie się podnoszę i podchodzę do niego. Bez pytania siadam na brzegu łóżka.

- Łeb mnie napierdala, ale jest już znośnie. Bądź jednak pewna, że jeśli jeszcze raz zrobić coś takiego to gwarantuje, że ty oberwiesz dużo mocniej - czyli będę musiała go następnym razem zabić.

- Rozumiem. Po prostu się przestraszyłam i... - chcę mówić dalej, ale on mi przerywa.

- Niby czym się przestraszyłaś? Jesteś moją żoną i do wszystkiego co z tobą robię mam prawo. A to, że byłem trochę ostrzejszy jest winą tego, że ciągle się na mnie skarżysz swojemu ojcu. Masz z tym skończyć - zchylam głowę i wpatruje się w podłogę. Myślałam, że mnie przeprosi za to jak mnie potraktował, a ten ma same pretensje. My nigdy nie nawiążemu przynajmniej nici porozumienia.

- Jest już po siódmej wieczorem mogę iść coś zjeść, bo już zgłodniałam?

Już od co najmniej dwóch godzin burczy mi w brzuchu. Wolałam jednak go nie budzić z tak błahego dla niego powodu. Jego nigdy nie interesowało to czego potrzebuję.

- Idź, ale ma ci to zająć nie dłużej niż pół godziny, bo mimo wszystko mam ochotę na seks.

Podaje mi klucz, a jago biorę, następnie otwieram drzwi i wychodzę. W salonie natykam się na Aidena. Nie powinien się tak odważnie poruszać po domu.

- I co, skrzywdził cię?

- To nie jest miejsce ani czas na takie rozmowy. Wracaj do siebie, dziś już nie będziesz mi potrzebny - wiem, że oprócz Ewelyn po tym domu kręcą się także i inni ludzie. Nie chcę jeszcze bardziej pogorszyć swojej sytuacji. Poza tym muszę też myśleć o mamie, która jest całkowicie zdana na łaskę Harry'ego.

Kieruję się do kuchni i tam siadam przy stole. Ewelyn zaczyna się krzątać i po kilku minutach podaje mi ciepłe ravioli z sosem pomidorowym i parmezanem.

- Popełniła pani dziś błąd, lepiej go nie atakować - łatwo jest kogoś pouczać.

- Nie chciałam pozwolić by znowu mnie gwałcił, nie masz pojęcia ja się wtedy czuję - biorę do ust jednego pierożka. Jest przepyszny.

- W bezpośrednim ataku nie ma pani szans. Trzeba użyć czegoś innego - ciekawią mnie jej słowa. Jestem wstanie zrobić wiele by się uwolnić.

- Co chcesz przez to powiedzieć?

Przybliża się do mnie.

- Mogę załatwić truciznę, która zabije powoli, nikt nie będzie pani podejrzewać.

Liczę na waszą opinię.

Przez tę awarie wattpad sam zmienił mi hasło, a ja nie mogę się dostać do mojej dawnej poczty, więc jak się wyloguje to zapewne stracę to konto. Na razie nie wiem jak tego uniknąć.

Na moim profilu jednak dałam link do mojego nowego konta jeśli coś się stanie z tym to tam będę publikować. Radzę wam byście zaobserwowali ten profil.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top