36


Pov Viviane

Jestem cholernie wkurwiony na Harry'ego. Sam się zgłosił do tego, że ma miejsce gdzie można ukryć Alicie, a teraz wiem, że jemu chodziło o to by dręczyć moją córkę. Ja mu na to nie pozwolę. Wysiadam z auta i zmierzam do jego domu, wchodzę bez problemu i dostrzegam go w salonie, siedzi na fotelu, a na kolanach ma laptopa.

- Gdzie Viviane? Miała jechać do ciebie? - pyta zupełnie tak jakby ona go obchodziła. Ja jednak wiem, że tak nie jest. Coraz bardziej żałuję, że zdecydowałem się na ten układ. Teraz już czasu nie da się cofnąć.

- Jesteś kretynem skoro nie zauważyłeś w jakim ona była stanie gdy do mnie jechała. A co najważniejsze nie miałeś prawa pokazywać jej gdzie jest Alicia. One nie powinny się w ogóle spotkać! - wydzieram się na niego. Pogorszył jeszcze moje relacje z córką. Nie żeby wcześniej one byłby doskonałe.

- Sam zabroniłeś mi jej bić, więc musiałem znaleźć inny sposób by była mi posłuszna. Ten jest chyba najbardziej humanitarny - nie obchodzi go to, że dręczy ją psychicznie.

- Alicia musi stąd zniknąć i już nigdy nie spotkać się z Vivi.

- A co znowu córeczka się na ciebie pogniewała? Ona jest naprawdę głupia skoro sądzi, że jesteś po jej stronie - gdybyś ty kretynie wiedział, że to Viviane jest dla mnie najważniejsza. Jego życie już długo nie potrwa.

- Nie interesuj się moimi relacjami z córką i lepiej zrób jej dziecko,  bo teraz to wasze małżeństwo to można rozwiązać tak szybko jak zostało zawarte.

Pov Viviane
Leżę z głową opartą o tors Aidena. Znajdujemy się w moim pokoju. To znaczy, w tym którym się obudziłam zaraz po uprowadzeniu przez ojca.

- Nie to, że narzekam, ale nocami praktycznie nie sypiam cały czas sobie wyobrażam co on w danym momencie z tobą robi. Mam ochotę do was iść i raz na zawsze uwolnić cię od tego potwora.

Teraz i tak jest znośnie, gdyby tylko blondyn był wtedy gdy Harry za wszelką cenę uprzykrzał mi życie. To jednak pewnie niedługo wróci, bo jak tylko mama będzie bezpieczna to ja przestanę godzić się na seks. Mam dość tego, że nie mogę spojrzeć w lustro bez uczucia odrazy do mojej osoby przez to co robię.

- Nigdy nie waż się tego robić, twoje życie jest najważniejsze - łączy nasze dłonie. Szkoda, że na takie proste i niewinne możemy sobie tak rzadko pozwolić.

- Vi to ja jestem mężczyzną i to moim obowiązkiem jest dbanie o ciebie - przewracam oczami na jego słowa.

- A ja cię kocham i nie zamierzam pozwolić by stała ci się krzywda.

Nagle mój telefon wibruje, a ja biorę go do ręki. Odblokowuwuje i widzę, że dostałam wiadomość od ojca.

Od Tata:
Zaraz przyjedzimy, udawaj, że się źle czujesz to może uda mi się wyegzekwować byś jeszcze kilka dni ze mną została.

- Jednak ten twój tata wcale nie jest taki najgorszy - komunikuje Aiden zaglądając mi na ekran komórki.

- Robi to tylko dlatego bym nie przeszkodziła mu w jego planie - mówię i opieram się o klatkę piersiową blondyna.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

A i chciałabym się zapytać czy macie pomysł na jakieś nowego opowiadanie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top