23
Pov Viviane
To źle, że Harry tak szybko się pojawił, wolałabym jeszcze trochę pobyć sam na sam z ojcem.
- Obiecałem Vivi, że będę ją bardzo często odwiedzać - tata dotyka mojego ramienia by dodać mi trochę otuchy. Nie spodziewałam się po nim czegoś takiego. Jeszcze trochę to pomyślę, że ma względem mnie jakieś pozytywne uczucia.
Odwraca głowę w moją stronę.
- Ty sobie tutaj nie przeszkadzaj, a my pójdziemy omówić kilka spraw - mówi, a następnie obaj gdzieś wychodzą. Biorę jedynie kubek do ręki, bo nie dam rady nic przełknąć. Boję się, że mimo wszystko to ja poniosę konsekwencje. A znając możliwości Harry'ego to mógłby być one straszne.
Chociaż to nierozsądne to po ciuchu idę pod pokój Harry'ego, w którym on ciągle przesiaduje. Pewnie załatwia tam te swoje dziwne interesy. Staje obok drzwi i próbuję coś usłyszeć. Mam szczęście, bo rozmawiają dość głośno, a drzwi ani pokój nie są wyciszone.
- Miałeś ją dobrze traktować, a wystarczy się jej dokładnie przyjrzeć i od razu widać siniaki, a minęły zaledwie cztery dni. Nie chcę nawet myśleć co będzie dalej! - mój ojciec krzyczy. A prosiłam go by nie poruszał tej kwestii. Czemu mnie nie słucha?
- Bez przesady, oberwała raz i dlatego, że zasłużyła. Krzywda jej się tu nie dzieje - jak on może tak kłamać? Ma odwagę mnie katować, ale przyznać się do tego to już nie. Chociaż zawsze szanowałam ludzkie życie to jego kiedyś zadźgam w nocy. I wtedy raz na zawsze pozbędę się problemu. I nawet nie będę miała wyrzutów sumienia, bo uwolnię świat od tego potrwora.
- Aż taki głupi to nie jestem. Zacznij lepiej dbać o Viviane, bo jej matka robi wszystko żeby mi zaszkodzić. Jeszcze trochę to ją zamorduje tak by moja córka myślała, że nastąpił wypadek - rozszerzam oczy na te słowa. Nie chcę by mojej mamie stała się jakaś krzywda. Wystarczy, że ja muszę cierpieć.
Coś mi każe tam wpaść i zakomunikować ojcu, że jak to zrobi to nie będę chciała go znać. Powstrzymuje się jednak przed tym, nie mogę się zdradzić. Mama wtedy byłaby w wielkim niebezpieczeństwie.
- Już dawno powinieneś się jej pozbyć. Jest dla nas zagrożeniem skoro wie o naszym układzie.
- Zostawmy temat Alicii i wróćmy do Viviane, ona nie chce mi powiedzieć co dokładnie między wami jest i może dobrze. Zależy mi jednak na tym by moja córka była chociaż minimalnie zadowolona z tego małżeństwa. Kupuj jej prezenty, wszystkie kobiety uwielbiają dostawać drogie rzeczy - logika mojego ojca. Sądzi, że pieniędzmi da się radę kogoś uszczęśliwić. Owszem cieszyły mnie te wszystkie upominki które przez lata dostawałam, ale gdybym tylko wiedziała, że to ojciec je opłaca to na pewno bym ich nie przyjmowała.
- Dobrze postaram się być trochę bardziej wyrozumiały dla tej twojej rozpieszczonej i kapryśnej córki - i to ja niby jestem ta nie znośna. Oczekuje jedynie tego by traktować mnie jak człowieka, ale widocznie dla Harry'ego Stylesa to jest zbyt wiele.
Mam już dość słuchanie tej rozmowy, więc odsuwam się od drzwi i odwracam. Zauważam, że za mną stoi Ewelyn. Kurwa, przyłapała mnie na podsłuchiwaniu i pewnie teraz o wszystkim doniesie Harry'emu.
Postarajacie się, a dodam jeszcze dziś następny
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top