8-Sciaasac•Halloween
od autorki: nie mogę cię oznaczyć ;-; nwm why :( sciasasac dla mrs_skywalker_watson
- Isaac? - zawołał dziesięcioletni Scott. Było halloween, a jego przyjaciel - Isaac Lahey - chciał pokazać mu coś ciekawego w opuszczonym domie, w którym teraz był. Cały trząsł się z strachu, a kiedy usłyszał jakieś skrzypienie, albo podmuchy wiatru cicho piszczał i biegł do rogu, gdzie się kulił. Przyciągnął nogi do klatki piersiowej i zaczął cicho łkać. Usłyszał jak deski skrzypią, ale nie miał odwagi spojrzeć kto do niego podchodzi. Był pewny, że to jakiś potwór, który chce go zabić. Kroki były coraz głośniejsze, a on coraz szybciej oddychał i głośniej łkał, choć przyłożył sobie dłoń do ust.
- Scotty - usłyszał głos przyjaciela. Blondyn podszedł do niego i złapał go za ramię. - Spokojnie, to był tylko głupi żart. Myślałem, że będziesz się śmiał. Przepraszam.
Brunet podniósł głowę. Przed nim stał Isaac, który wyraźnie był spięty. Jego niebieskie oczy wpatrywały się troskliwie w niego, a blond loki straciły swój połysk. Na sobie miał pelereynę, a pod nią garnitur jak jeden z wamiprów, z ich ulubionej kreskówki. Scott uśmiechnął się słabo i przytulił się do o dwa lata starszego chłopca (wiem, że Isaac był w jego wieku normalnie, ale chciałam, aby było tak słodko). Cicho łkał w jego ramię, a Lahey delikatnie przejeżdżał dłonią po jego plecach. Następnie pomógł wstać McCallowi i kiedy z oczu chłopca zniknęły łzy uśmiechnął się do niego.
- Jeszcze raz przepraszam - mruknął, patrząc na podłogę. Scott nie odpowiedział, ale wiedział, że pokiwał głową, uśmiechając się lekko. Zawsze to robił, gdy Isaac coś zrobił. - Ale mam dla ciebie niespodziankę. Za to, że byłeś na tyle odważny, aby tu w ogóle przyjść.
Na twarzy blondyna wykwitł wielki uśmiech. Chłopiec z nieregularną szczęką się wgapiał w niego, nie mogąc się doczekać niespodzianki.
- Spójrz samolot! - wykrzyknął, wskazując na swoją lewą stronę. Scott zainteresowany spojrzał w tamtą stronę, a Isaac szybko pocałował go w polik i uciekł z domu.
Scott do końca dnia nie mył twarzy, uśmiechając się do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top