VI

Popatrzyłam na zagerak zanim przekroczyłam drzwi firmy. Punk 8, dzisiaj bez spóźnienia.
Rozejrzałam się po recepcji mając nadzieję, że zobaczę jakąś znajomą twarz, jednak nikt z oczekiwanych osób się nie pojawił. Zdziwiłam się trochę, ponieważ teraz już raczej wszyscy powinni być w pracy, zwłaszcza po wczorajszej rozmowie.

Przywitałam się z paroma regularnymi pracownikami i pokierowałam do biura w którym zastałam Jumina podczas dość burzliwej rozmowy telefonicznej. Skinęłam tylko głową i odwiesiłam swoje rzeczy na wieszak. Może pracuje tutaj stosunkowo, krótko ale jestem w stanie stwierdzić, że brunet z pewnością nie jest osobą, która łatwo traci swoje opanowie, więc patrzenie na niego w tym momencie było trochę niepokojące.

- Wszystko w porządku? - zapytałam, kiedy połączenie zostało zakończone.

- Nie, dalej głowni pracownicy robią zamieszanie. - Mężczyzna opadł na fotel w akompaniamencie przeciągłego westchnięcia. - Gdyby tak łatwo było znaleść kogoś na ich miejsce, już dawno bym ich pozwalniał.

- A nie mówiłeś ostatnio, że nie są niezastąpieni?

- Mówię to tylko dlatego by się nie opierdalali, nie znajdziesz teraz bezrobotnej osoby z ich doświadczeniem, a nikt z firmy się jeszcze nie nadaje aby zająć ich miejsce.

- To dlatego ich nie widziałam... Ale zwolnili się??

- Nie, stwierdzili, że robią sobie przerwę i pracują w domach... W każdym razie, skoro ich nie ma to chociaż będzie parę dni spokoju... Skupmy się więc na twoich praktykach, spędzisz parę godzin z Jaehee.

No chyba żarty. Czemu akurat ona?! Ona mnie zabija wzrokiem jak tylko mnie zobaczy i ty mi mówisz, że mam z nią pracować? Jednak jak bardzo bym tego nie chciała, polecenia szefa trzeba wykonywać, więc posłusznie udałam się do miejsca pracy kobiety.

- ... Witaj. - jak zawsze uraczyła mnie swoim spojrzeniem, wyrażającym nic więcej jak tylko czystą odraze do mojej osoby. - co chcesz?

- Jumin kazał mi przyjść i pomóc tobie w pracy. - odpowiedziałam z uśmieszkiem.

Okularnica westchnęła ciężko na moje słowa i wróciła do swojej roboty dając mi do zrozumienia, że mam poprostu stać i patrzeć. Przez większość czasu panowała niezręczna cisza, Jaehee mamrotała tylko pod nosem za każdym razem jak chociaż kątem oka mnie zobaczyła. Naprawdę chciałabym wiedzieć jaki ona ma problem, nawet mnie nie zna... Może chodzi o to, że znam X? Jak bardzo napięte są ich relacje, że nienawiść przechodzi też na mnie? Po kolejnej serii jej mamrotów postanowiłam coś powiedzieć.

- Jaki jest Twój problem? Ciągle tylko na mnie mamroczesz i próbujesz zabić spojrzeniem.

- Mój problem? - popatrzyła na mnie kątem oka. - mój problem jest taki, że nie robisz tutaj nic, a kiedy reszta przemęczą się w nadgodzinach i uzerajac się ze współpracownikami ty sobie latasz w okół szefa i rozbierasz go wzrokiem. Może jeszcze podwyżkę co już dał?

- A czego ty ode mnie oczekujesz, że od razu będę fakturki za ciebie wypełniać? Jestem tutaj dopiero trzy dni, co więcej mogę zrobić niż stanie obok i patrzenie? - uniosłam lekko głos na co kobieta podniosła się ze swojej pozycji i obróciła do mnie przodem.

- Możesz też wypełniać mniej znaczące papiery. - wepchala mi w ręce jakieś koperty. - wiedziałam, że osoba polecona przez X będzie do niego podobna.

- Niby jak jesteśmy podobni? On przecież nie jest sekretarka. - i jest po studiach, ale tego już na głos mówić nie muszę, zwłaszcza jej.

- Oby dwoje zawracacie głowę swoim przełożonym, tylko Ty jeszcze nie jesteś aż tak zła.

- "aż tak zła."? Co to niby ma znaczyć? - zapytałam zdziwiona.

- Nie muszę Ci odpowiadać na to pytanie, zapytaj swojej drogiej przyjaciółki jak tak ciebie to ciekawi, a teraz możesz się zająć tymi kopertami, chociaż trochę popracuj zanim wybierzesz krótszą drogę do awansu. - Kobieta uśmiechnęła się wrednie i wróciła do swojej pracy.

- Słucham?! Nie pozwalaj sobie na za dużo tylko dlatego, że tutaj dłużej pracujesz! - Jaehee nic mi nie odpowiedziała, tylko udawała, że mnie nie słyszy. Odwróciłam się urażona w strone blatu aby przeglądnąć koperty, które dostałam. Nie wyglądały na jakieś ważne, więc stwierdziłam, że je otworze. Okazało się, że są to plany i rozpiska przyszłych jak i obecnych projektów firmy. Studiowałam w skupieniu kartki. Połowę rzeczy jeszcze średnio rozumiałam, jednak wywnioskowałam tyle, że w większości są to jakieś zwykle ulepszenia istniejących już produktów i pozostała część to pomysły na rzeczy dla kotów.

Kobieta była na tyle łaskawa, aby powiedizec mi, że mam posortować to na plany nowe, ulepszone i zwykle stworzone pod wpływem nudy i inspiracji pracowników, w skrócie: te które trzeba wyrzucić. Zastanawiałam się, dlaczego te z ostatnie kategorii nawet nie są brane pod uwagę, ponieważ niektóre były naprawdę dobre! Szczególnie spodobał mi się pomysł na wrotki i konsole do gier dla kotów.

- Zanieś to do biura i włóż do segregatora. - Nakazała mi Jaehee zaraz jak skończyłam z kopertami. - a tą trzecia kategorie możesz wrzucić do niszczarki.

Kiwnełam jej tylko głową na znak, że zrozumiałam i pokierowałam się od razu do miejsca docelowego. Radość ogarnęła mnie od razu jak złapałam za klamkę, nareszcie chociaż na chwilę odpocznę o niej.
Podeszłam do szafek z segregatorami, aby znaleść te odpowiednie.

- Na cholere tu tyle tego, skoro większość nawet nie jest zapełniona... - mruknęłam pod nosem przy kolejnym przelatywaniu wzrokiem po grzbietach przedmiotów. Po czasie mój wzrok może nie znalazł dobrego segregatora, ale za to namierzyłam zniszczarkę i siła rzeczy najpierw wzięłam się za nieszczenie pomysłów pracowników.

- Czas na rundę drugą... - jękłam przeciągle podchodzą ponownie do szafek. Wlepiłam wrok w naklejki z opisami zawartości segregatorów, nie było ich dużo, więc dlaczego tak trudno mi jest znaleść te właściwe?!

- Czego szukasz? - podskoczyłam jak oparzona, kiedy usłyszałam obok siebie głos bruneta.

- Szukam segregatora do którego mogę włożyć te koperty. - odpowiedziałam po chwili uspokojenia się.

- Miałaś go pod nosem. - Mężczyzna nawet dobrze nie popatrzył na koperty czy półkę obok siebie i od razu mi odpowiedział. Popatrzyłam się w tamtym kierunku i faktycznie było to tym czego szukałam, jednak nie dziwię się, że tyle mi to zajęło skoro jest to podpisane jakimiś dziwnymi skrótami!

- Dziękuję. - wyciągnęłam segregator i poukładałam wszystkie trzymane w rękach dokumenty.

- A teraz zbierz swoje rzeczy, trochę pracy jest jeszcze u mnie w domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top