I
- I ostatnie. - Sapnęłam ciężko odkładając na podłogę ostatnie już pudełko z moimi rzeczami.
Dość niedawno znalazłam mieszkanie w dość okazyjnej cenie jak na lokalizację praktycznie w sercu miasta. Nie miałam na co czekać, była to szansa jedna na milion aby w końcu wyrwać się z tej zapyziałej wiochy i znaleść lepsza pracę z perspektywami i udowodnić wszystkim, że stać mnie na coś więcej niż wykładanie chemii na półkach w sklepie!
Zaczęłam pomału rozpakowywać kartony, kiedy usłyszałam brzęczenie mojego telefonu.
- Hallo?
- Emilia? Mogę wiedzieć gdzie ty się do diaska podziewasz?? Nie ma mnie w domu tylko przez trzy dni, a ty znowu coś odpierdalasz!? - Ah... Kochana mama zadzwoniła. Jakże miło zaczynamy dziwiejszy wieczór.
- Poprostu się wyprowadziłam, mówiłam ci już, że zrobię to prędzej czy później.
- Niby jak to zrobiłaś? Za te nędzną pensje?
- Tak, odkładałam i kupiłam mieszkanie w mieście. - Będąc dokładnym, aby całkowicie opłacić pierwszy miesiąc musiałam prosić moją przyjaciółkę o dołożenie się do kwoty, a tak bardziej dokładnie to ja dołożyłam do kwoty.
- zobaczymy jak długo pożyjesz tym swoim durnym pomysłem. Jeszcze zobaczysz, że wrócisz do domu z Płaczem. - to powiedziawszy rozłączyła się.
Ona poważnie myśli, że wróce? Jej niedoczekanie, prędzej świnie zaczną latać niż ja wrócę dobrowolnie do tego domu.
Przez nią odechciało mi się ogarnąć te wszystkie kartony. No cóż, poprostu włączę laptop i obejrzę jakiś film, najwyżej jutro się tym wszystkim zajmę kiedy przyjdzie X.
***
Następnego dnia obudziły mnie nie promienie słońca, a dźwięki porządnego walenia do drzwi. Niechętnie zwlokłam się z kanapy na której usnęłam i poszłam zobaczyć, kto się do mnie dobija tak wcześnie z rana.
- Dzień dobry. - przywitał się ze mną właściciel mieszkania zaraz po tym jak Otworzyłam drzwi na może 5 centymetrów.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam lekko zaspanym głosem.
- Widze, że Panią obudziłem, ale musimy omówić parę kwestii. Można?
- Oczywiście, proszę. - odsunęłam się z przejścia, aby mężczyzna mógł wejść do środka. - przepraszam za te kartony, ale nie miałam wczoraj już chęci tego ruszać.
- To nie stanowi problemu, przychodzę tutaj bo jest Pani bezrobotna.
- Ale jaki jest problem? Bo trochę nie rozumiem? - Odpowiedziałam lekko zmieszana. Dopiero dzisiaj miałam czegoś szukać, nawet nie wiedziałam, że już dziś stanie się to problematyczne.
- Jeśli nie znajdzie Pani pracy do następnego miesiąca to jak ma Pani zamiar opłacić czynsz? - mężczyzna podał mi parę kartek. - To jest kwota jaka została pokryta przez znajomego na ten miesiąc, nie sądzę, że będąc bezrobotnym jest Pani to w stanie opłacić.
Powoli przestudiowałam kartki, które zostały mi podane i cena jaką zobaczyłam mnie zaskoczyła. Mieszkanie było wystawione za znacznie mniejsze pieniądze, jakim cudem czynsz jest dw arazy droższy?!
- Daje Pani tydzień na znalezienie pracy, w innym przypadku będę zmuszony prosić o wyniesienie się z budynku. - podsumował krótko i wyszedł.
- Nie no to są jakieś żarty. - powiedziałam sama do siebie. W tydzień mam znaleść pracę, no dobre sobie. W tydzień to ja może zdarzę z dwa podania złożyć, a nie zacząć pracę za dobre pieniądze!
Usiadłam bezradna na ziemi. Miałam ochotę ryczeć, to dopiero pierwszy dzień, a ja już mam pod górkę.
- Pierwszy dzień w świecie i już problemy, Huh? - usłyszałam obok siebie jakiś głos.
- X...? Co ty tutaj robisz tak wcześnie? - zapytałam po uniesieniu głowy i zobaczeniu już dobrze mi znanej czerwonej czupryny
- Wcześnie? Jest 9, a ja mam być w biurze o 10, jak już to jestem za późno.
- Jakie biuro... Od kiedy ty robisz w korporacji?! Myślałam, że przyjechałeś tutaj na studia!
- To było dobre 7 lat temu, jestem już dawno po studiach. Pracuje teraz w jednej z najlepszych korporacji w państwie. - Odparł z bardzo dobrze wyczuwalną dumą w głosie.
W tym momencie w mojej głowie narodziła się myśl. Skoro X pracuje w jednej z lepszych korporacji to może da radę polecić mnie szefowi, aby mnie zatrudnił! Tam napewno dostanę dość pieniędzy na czynsz nawet będąc sprzątaczką!
- Słuchaj... A nie możesz powiedzieć o mnie trochę swojemu szefowi?
- Że w sensie mam ciebie polecić? Można by spróbować, ale to nie jest najlepsza osoba do przekonywania. - Osoba obok mnie chwilę pomilczała intensywnie nad czymś myśląc, po czym wyciągnęła telefon i do kogoś zadzwoniła. - Um... Hallo? Pan Han? Tak, to ja. Dzwonię aby zapytać czy nie potrzebowalibyśmy dodatkowej sekretarki? Bo mam tu pewna kandydatkę i.. - Tak, wiem, że Jaehee sobie radzi, ale ona sama nie może pracować dla całego zespołu, a dodatkowa para rąk zawsze się przyda, zwłaszcza, że będziemy startować z nowym projektem. Rozumiem, dziękuję.
- I co?? - zapytałam od razu jak połączenie się zakończyło.
- Ubieraj się w jakieś formalne ciuchy, jedziesz na rozmowę o pracę.
Wstałam z podłogi jak poparzona od razu ustawiając cel na pudło z ubraniami, x widząc mój pośpiech tylko zaśmiała się krótko i pokierowała się za drzwi.
Po ok. 20 minutach zamknęłam mieszkanie i poszłam za przyjacielem do samochodu, którym przyjechał aby razem pojechać pod korporacje.
- Jezu, stresuje się. - powiedziałam stojąc już pod wielkim i oszklonym budynkiem
- Nie masz czym, poprostu udawaj udawaj pracowitą i ułożoną osoba, która jest gotowa na nadgodziny z 4 razy w tygodniu, potem doślesz cv, a z twoim wykrztałcenien pokombinuję się później. - Odparł X poprawiając swoją koszule. Jak tak teraz o tym pomyślę to faktycznie wygląda w tym momencie jak inna osoba, zupełnie jagby sama starała siebie przekonać, że jest osobą, która przed chwilą opisała. Przełknęłam ślinę i poszłam za pracownikiem firmy. Z każdym kolejnym krokiem myślałam, że padnę na zawał. Oczywiście miałam już parę rozmów o pracę, ale żadna nie była aż tak poważna, ale z drugiej strony... Skoro x tutaj pracuje to chyba mają niskie standardy... Ale też nie widzieliśmy się te 7 lat, nie wiem jak wygląda jego cv.
- Jesteśmy. - oznajmił, kiedy stanęliśmy pod drzwiami z napisem "dyrektor". Parę sekund później weszłyśmy do środka. - Miałam pojawić się u Pana Jumina o 10. - powiedział w kierunku dziewczyny w krótkich brązowych włosach z okularami, która tylko skinęła głową na te słowa i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia.
"A więc nadeszła godzina próby." przez myśl zaczeły mi przebiegać różne scenariusze z tej rozmowy i co będzie jak ją zawale, jakimś cudem mój mózg nie chciał przyjąć do wiadomości, że może się to skończyć pomyślnie. W efekcie tego wszystkiego byłam tak pochłonięta myślami, że nie zauważyłam, kiedy moje wsparcie emocjonalne zniknęło z pokoju i zostałam sam na sam z moim możliwe, że przyszłym szefem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top