28. Dyskrecja
Po rozmowie z Theo, Hayden nie od razu skierowała się z powrotem do mieszkania. Najpierw musiała się z tym wszystkim przejść i na spokojnie przemyśleć sytuację bez obecności osób trzecich. W głowie jej się nie mieściło to, czego się przed chwilą dowiedziała. Doktorzy nadal żyli... Co już samo w sobie kompletnie nie miało sensu i było szczerze przerażające. Dziewczyna miała z nimi większy kontakt co prawda tylko przez parę dni, małą chwilkę w porównaniu do Raekena, który spędził z nimi połowę życia, jednak doskonale pamiętała, że były to najstraszniejsze momenty, jakich kiedykolwiek doświadczyła. Oni byli bezwzględni, gorsi niż jakiekolwiek człowiek, czy inne stworzenie stąpające po tej ziemi. I zdecydowanie mieli Theo w garści. W końcu znali go od lat, a napędzani chęcią zemsty zarówno na nim, jak i na stadzie, musieli opracować sobie porządny plan działania. Wiedzieli, jak go podejść, aby go złamać i nie zawahali się użyć tej wiedzy. W dodatku potrafili działać bezwzględnie i nie posiadali żadnych oporów moralnych. Hayden na tym etapie nie dziwiła się wcale, że Raeken nie zamierzał w żaden sposób ryzykować. Ona sama zaczęła się bać... Świadomość, że w ciele jej najlepszego przyjaciela krąży śmiertelna trucizna, a ona nie może w żaden sposób pomóc była wprost przytłaczająca, ale jej uczucia nie mogły się równać z tym, co działo się z Theo. W końcu to od niego wszystko zależało... Jeden jego fałszywy ruch mógł zesłać na Liama śmierć. Brak powodzenia jego planów mógł sprawić, że Dunbar już zawsze będzie w niebezpieczeństwie, a sam Raeken spędzi resztę życia w napięciu i strachu. W dodatku jeśli nie uwolni się dostatecznie szybko, Doktorzy zapewne posłużą się nim, aby spróbować ponownie zniszczyć stado McCalla i tym razem może im się udać. Jeśli tylko odpowiednio zmanipulują ich uczucia i wykorzystają ich przywiązanie do Theo... Hayden aż rozbolała głowa, gdy uświadomiła sobie, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na barkach chłopaka. A najgorszy był fakt, że musiał sobie radzić praktycznie samemu. Wątpiła, żeby dwie pozostałe chimery były dla niego szczególną pomocą, a ona sama również miała związane ręce. Dopóki Raeken nie będzie chciał pomocy, nie mogła mu jej dać.
Przytłoczona całą tą nową wiedzą nie mogła wrócić do mieszkania od razu, dlatego ostatecznie zdecydowała się kupić kawę w automacie i jeszcze trochę powłóczyć się po mieście, dopóki nie uznała, że jest gotowa udawać, że nic nie zaszło. Nie mogła zachowywać się szczególnie podejrzanie przy Liamie, w końcu to on przede wszystkim nie mógł się dowiedzieć o tym, co mu grozi i co się dzieje z Theo. Wiedziała, że nie będzie łatwo, ale wydawało jej się, że jest w stanie podołać zadaniu. Przynajmniej dopóki nie weszła niepewnym krokiem do mieszkania i nie zobaczyła swojego przyjaciela skulonego na kanapie, dokładnie tam, gdzie go zostawiła. Wyglądał, jakby nie ruszył się z miejsca odkąd wyszła, mimo że minęły prawie trzy godziny. Trudno było nie zauważyć jego opuchniętych oczu, czerwonych policzków i drżących ust. Musiał płakać przez cały ten czas... I na ten widok Hayden poczuła, że jej również łzy napływają do oczu. Świadomość, że właśnie w tej chwili w żyłach Dunbara płynie trucizna była dobijająca. W każdej chwili mogła go stracić... I nie miała pojęcia, jak by to przeżyła. Mimo ciągłych kłótni, byli bliskimi przyjaciółmi. Cholera, kochała tego irytującego chłopaka jak tylko można kochać przyjaciela i była pewna, że gdyby tylko coś mu się stało, ukręciłaby łby wszystkim, którzy w jakimkolwiek stopniu byliby za to odpowiedzialni.
Musiała trochę za długo stać w progu i przyglądać się Liamowi, bo chłopak, który do tej pory uparcie wpatrywał się w ścianę (mimo że na pewno zdawał sobie sprawę z jej obecności) w końcu odważył się na nią spojrzeć. Nie było w jego oczach już ani odrobiny gniewu, jedynie smutek i poczucie winy. Hayden wiedziała, że chce się odezwać, ale kompletnie nie ma pojęcia, jak ubrać w słowa swoje uczucia. Zawsze tak miał... A ona nigdy go nie pośpieszała i tym razem również nie zamierzała tego robić. Odrzucając na bok wszystkie urazy, niepewności i lęki, podeszła do chłopaka, usiadła przy nim i przytuliła go mocniej, niż chyba kiedykolwiek w życiu, pozwalając w końcu swoim własnym łzom wypłynąć. Liam zawahał się zdezorientowany tylko przez ułamki sekund, zanim oddał uścisk i zaczął powoli się relaksować.
– Ale jesteś zimna – wymamrotał po dłuższej chwili, kiedy wyraźnie odczuł chłód bijący od Hayden. Dziewczyna zaśmiała się przez łzy.
– Już prawie grudzień – zauważyła, starając się panować nad głosem, który jak na złość jej się łamał – Na dworze jest chłodno.
Ta prosta wypowiedź zdawała się na dobre wyrwać Liama z odrętwienia, ponieważ gdy tylko Romero skończyła mówić, chłopak wyplątał się z jej uścisku i praktycznie zerwał się z kanapy.
– Przyniosę ci koc – zaoferował – Co chcesz do picia? Kakao się skończyło, może być herbata? Trzy godziny w takim zimnie, jeszcze się przeze mnie przeziębisz...
Hayden uśmiechnęła się pobłażliwie.
– Po pierwsze, to sama chciałam wyjść na dwór, więc nie przez ciebie, a po drugie, jestem cholernym wilkołakiem i nie mogę się przeziębić.
Liam jednak nie do końca jej słuchał, zbyt zajęty poszukiwaniem koca. Romero postanowiła więc najpierw pozwolić mu uciszyć sumienie i się nią zaopiekować (z resztą nawet, jeśli nie mogła zachorować, to nadal była rzeczywiście zmarznięta). Dopiero, kiedy już siedzieli razem na kanapie pod ciepłym kocem z kubkami herbaty w dłoniach, Dunbar zdawał się zdolny do wysłuchania, co ma mu do powiedzenia.
– No już nie rób takiej miny, jakbyś szedł na skazanie – zaśmiała się, próbując rozluźnić atmosferę – Nic się nie stało. Oboje sobie coś przemyśleliśmy i teraz musimy tylko dojść do tego, jak to rozwiązać, żebyśmy byli zadowoleni.
Dla niej to było oczywiste, ponieważ po rozmowie z Theo już wiedziała, co powinni zrobić. Tylko jak przekonać do tego Liama? Widziała, że chłopak żałuje przykrych słów, które powiedział i swojej postawy w ich rozmowie, ale nie miała pojęcia, co myśli o samej sytuacji. Czy doszedł do wniosku, że nie może pozwolić Raekenowi kierować swoim życiem, czy może nadal upierał się przy swoim poprzednim założeniu, że powinien odrzucić relację z Hikari dla chłopaka?
Na szczęście tym razem zdawał się bardziej chętny do sensownej i w miarę spokojnej rozmowy, a tylko w takim stanie potrafił określić wprost, o co mu chodzi i jak widzi daną sytuację. Teraz udało mu się to o wiele lepiej, niż jeszcze trzy godziny temu.
– Nie chcę zasmucać Hikari – wyznał – Ale nie mogę sobie pozwolić, żeby znowu stracić Theo. On na pewno przechodzi przez coś strasznego i po prostu muszę mieć z nim kontakt, aby mieć pewność, że się trzyma, bo inaczej zwariuję. I nieważne, jak bardzo on sam nie chce tego przyznać, wiem, że on też tego chce i potrzebuje. A oboje widzimy, jak zazdrosny jest o Hikari... Naprawdę starałem się tylko wybrać mniejsze zło...
– Wiem, że Theo jest dla ciebie o wiele ważniejszy od Hikari – zapewniła Hayden – Ale... Nie potraktowałeś jej w porządku. Jeśli o mnie chodzi, to myślę, że powinieneś dać Theo jeszcze jedną szansę się przyzwyczaić i zobaczyć, że nic się nie dzieje między wami i może być spokojny.
Miała nadzieję, że Liam postanowi posłuchać jej rady... Chociaż przez jeden dzień. Doskonale wiedziała, że teraz już Raeken nie będzie robił scen. Jednak Dunbar wciąż jeszcze musiał się o tym przekonać...
– Mam jeszcze jeden pomysł – odparł chłopak po chwili namysłu, a Romero z trudem powstrzymała się od przewrócenia oczami. Nie może być za łatwo...
– Słucham.
Liam uśmiechnął się w sposób, który wyraźnie sugerował, że jego plan będzie albo bardzo dobry, albo bardzo zły, nic pomiędzy.
– Wiesz... Theo nie będzie mógł być zazdrosny, jeżeli Hikari będzie zajęta.
Hayden zrozumienie tej wypowiedzi zajęło zdecydowanie za dużo czasu, jednak kiedy już dotarło do niej, co chłopak powiedział, na jej twarzy pojawił się szczery, szeroki uśmiech.
– Poważnie? – zapytała ni to z rozbawieniem, ni to z onieśmieleniem – Czyli twój plan to zeswatanie mnie z Hikari?
– A co? Ty będziesz szczęśliwa, ja będę szczęśliwy... Theo przestanie robić sceny, a Hikari będzie miała najlepszą dziewczynę na świecie. Wszyscy zadowoleni. To jest plan idealny.
Tym razem zaśmiali się oboje, ale Hayden musiała przyznać, że jak raz Liam miał trochę racji. Gdyby tylko zdobycie dziewczyny było takie łatwe...
– Dobra, to byłoby idealne, ale nie wiemy nawet, czy ona jest mną zainteresowana.
– Żartujesz w tym momencie, prawda? – zapytał z oburzeniem Dunbar – Jeśli nie tobą, to kim niby? Gdzie ona znajdzie sobie lepszą dziewczynę?
Romero pokręciła z pobłażaniem głową.
– No wiesz, ona nie jest zbyt wylewna jeśli chodzi o takie sprawy...
– Mogę ją podpytać ‐ zasugerował Liam, a zanim Hayden zdążyła się przestraszyć, dodał – Na spokojnie, będę dyskretny.
To zapewnienie absolutnie nie uspokoiło jego przyjaciółki.
– Potrafisz? – zapytała z powątpiewaniem, otrzymując w odpowiedzi oburzone spojrzenie.
– No weź – zaśmiał się chłopak – Coś tam się nauczyłem.
Hayden wahała się jeszcze przez chwilę, tylko dla zasady. Decyzja już dawno została podjęta... To rzeczywiście była najlepsza opcja dla nich wszystkich, a jeśli Liam przy okazji chciał jej pomóc zdobyć dziewczynę, którą była zainteresowana... To czemu nie?
– No dobra – zgodziła się – Ale błagam, nie wygadaj nic. Tylko się dowiedz, czy mam szansę.
– Jasne, szefowo – zapewnił Dunbar z pełną swobodą, jednak Romero nie była pewna, czy wszystko pójdzie tak gładko, jak mu się wydawało... W końcu to był Liam. Dyskrecja nigdy nie była jego mocną stroną.
***
Następnego dnia Hayden postanowiła dać Liamowi szansę i pozwolić mu na rozmowę sam na sam z Hikari. W końcu nie bała się pójść do biblioteki z koleżanką z kierunku, z którą miała omówić szczegóły wspólnej prezentacji i zostawić ich samych w świetlicy. Widziała, że Dunbar zamierza się zrehabilitować za to, co robił przez ostatnie dni, a Theo nie stanowił już problemu. Jej przyjaciel nie miał jednak pojęcia o tym ostatnim fakcie, dlatego też czuł się okropnie spięty na samą myśl, że Raeken będzie zapewne obserwował i podsłuchiwał jego rozmowę z Hikari. Z drugiej strony dało mu to jednak kolejną szansę na udowodnienie, że dziewczyna jest dla niego tylko przyjaciółką. Wystarczyło odpowiednio dobrać słowa... Co w wypadku Liama Dunbara stanowiło duże wyzwanie.
Kiedy już usiadł na swoim stałym miejscu w świetlicy obok Hikari, która sprawiała wrażenie, jakby chciała uciec jak najdalej, zdał sobie sprawę, że faktycznie zachował się jak idiota (co, jak sądził, w jego wypadku nie było niczym nowym, ale nadal nie napawało go dumą). Posłał jeszcze Theo lekki uśmiech i pomachał mu na powitanie, aby upewnić się, że chłopak nie poczuje się ignorowany, a następnie zwrócił się do dziewczyny, która słysząc jego głos aż podskoczyła z zaskoczenia.
– Hej... Chciałem z tobą pogadać – wymamrotał nieśmiało, bawiąc się palcami – A właściwie, to po prostu chciałem przeprosić. Za to, jak się zachowywałem przez ostatnie dni. Po prostu stało się coś, co mnie przytłoczyło i mój durny mózg uznał, że muszę wybierać... Pomiędzy tobą, a... Czymś, na czym mi bardzo zależy. I jakoś nie był w stanie wpaść na pomysł, że można to połączyć. Wiem, że tłumaczenie się nie zmieni tego, że zachowałem się jak osioł, który ignorował przyjaciółkę, bo nie mógł sobie poradzić z własnym problemem, ale właśnie tak było, więc... Przepraszam.
Czekał, mając nadzieję, że Hikari zrozumiała dokładnie, o co mu chodzi. Nie chciał wymieniać imienia Theo, bo wiedział doskonale, że chłopak podsłuchuje, jednak nie było to w tej chwili konieczne. Zarówno Raeken, jak i dziewczyna doskonale wiedzieli, o co mu chodzi...
– W porządku – odparła Hikari z lekkim, pokrzepiającym uśmiechem – Wiem, ile dla ciebie znaczy... Chociaż to było głupie.
– Wiem – przyznał Liam – Ale wiemy, że nie należę do najbardziej myślących ludzi. Bez wsparcia mentalnego w mojej głowie jest gorszy chaos niż w spożywczym naprzeciwko podczas przerwy.
Dziewczyna prychnęła z rozbawieniem. Tylko raz poszła z Dunbarem i Hayden do najbliższego sklepu w czasie przerwy i po tym, jak niemal została stratowana przez tłum stwierdziła, że nigdy więcej nie powtórzy tego błędu.
– To musi być tam naprawdę głośno – odpowiedziała, a następnie, bardziej poważnym tonem, dodała – Nie gniewam się. Po prostu myślałam, że zrobiłam coś nie tak, że jakoś cię uraziłam... Więc następnym razem... Po prostu bądź szczery. Razem łatwiej wykombinować rozwiązanie...
Liam skinął głową ze smutnym uśmiechem. Zdawał sobie sprawę, że jego zachowanie musiało przysporzyć dziewczynie niepotrzebnego stresu. Wiedział doskonale, że sam zaczynał się zastanawiać, czy zrobił coś źle, gdy tylko zauważał jakieś niecodzienne zachowania u jego przyjaciół. Co musiała pomyśleć Hikari, kiedy praktycznie nie odzywał się do niej przez parę dni?
– Tak zrobię – obiecał, a następnie przygryzł wargę i dodał nieśmiało – Przytulas na zgodę?
Ledwo zdążył skończyć pytanie, a już był przytulany przez dziewczynę. Z ulgą odwzajemnił uścisk i nie puszczał przez dłuższą chwilę, ponownie zapominając na moment o obecności Theo, który w tej właśnie chwili mierzył go wzrokiem. Tym razem nie z zazdrości...
Raeken czuł się winny. Dopiero teraz, widząc jak spokojny i zadowolony wydaje się Liam, zdał sobie sprawę, jak toksyczne było jego zachowanie. Był zazdrosny o Hikari i może miał prawo się tak czuć, ale to nie upoważniało go do tego cichego szantażu, jaki stosował na młodszym. Jego zachowanie było równoznaczne z postawieniem ultimatum: albo przestaniesz z nią rozmawiać, albo to ja zacznę cię ignorować. Nie było to zdrowe... Tym bardziej, że dziewczyna nie zrobiła nic złego, nie wykazywała również zainteresowania Dunbarem (co po tym, czego Theo dowiedział się od Hayden wydawało się bardzo logiczne). Raeken nagle poczuł się bardzo źle z tym, jak ich potraktował. Czyżby jego stara wersja manipulatora i szantażysty znów próbowała ujrzeć światło dzienne? Czy tak wpływał na niego kontakt z Doktorami? Wyciągali z powrotem na świat tego Theo, którym był przez lata spędzone z nimi, pogrzebując równocześnie tego, którym stał się przez te kilka miesięcy szczęścia?
Przyjrzał się dokładnie Liamowi, który w tym momencie rozmawiał radośnie z Hikari o zajęciach, starając się nadrobić ten czas, przez który nie zamienił z nią ani słowa. Wydawał się o wiele szczęśliwszy, niż przez ostatnie dni... Jak Theo mógł nie zauważyć, że rani go każąc mu wybierać? Okropnie się zachował. A mimo to Dunbar nie miał mu niczego za złe i pokazał mu to bardzo szybko, odwracając się w końcu w jego stronę i posyłając mu lekko przestraszone spojrzenie. Raeken szybko zrozumiał, czego chłopak się obawia... Bał się, że Theo się zdenerwuje przez jego rozmowę z Hikari. Cóż, faktycznie był zły, ale tylko na samego siebie, a tego nie zamierzał pozywać Liamowi. Wysilił się więc na uśmiech i lekkie skinienie głową, co w zupełności wystarczyło, aby uspokoić Dunbara. Zdziwił się nawet, że tak łatwo poszło, że Raeken zdawał się po prostu... Przestać być zazdrosny, ale oczywiście nie zamierzał narzekać na taki rozwój sytuacji. Zamiast tego wrócił do rozmowy z Hikari, która na szczęście sama pośrednio sprowadziła ich ma temat, na który chłopak planował przejść.
– Widzisz? Dało radę... Rozmawiasz ze mną, a dalej jesteście sobie razem przesłodcy – zażartowała, odnosząc się do dyskretnych spojrzeń i gestów wymienianych przez Liama i Theo. Chłopak uśmiechnął się.
– Dobra, przyznaję się, można było łatwiej. Szkoda tylko, że potrzebowałem pokłócić się z Hayden, żeby to zrozumieć. Ona jest dosłownie moją ostatnią szarą komórką.
– Pokłóciliście się? – zapytała z lekkim niepokojem dziewczyna. Dunbar skinął głową.
– Wczoraj wieczorem, ale pogodziliśmy się – uspokoił koleżankę – Dała mi porządnego kopa w tyłek, żeby z tobą porozmawiał. Martwiła się, że nie czujesz się najlepiej przez tą sytuację.
Po ostatnim zdaniu zauważył, jak oczy Hikari rozbłyskują na chwilę podekscytowaniem.
– Martwiła się o mnie? – upewniła się z takim rozmarzeniem w głosie, że Liam nie potrzebował dalszych pytań. Wszystko już było jasne. Wiedział jednak, że jego zapewnienie nie wystarczy Hayden, dlatego pokiwał twierdząco głową i kontynuował.
– Prawie by mnie rozniosła, bo cię zasmuciłem – zaśmiał się, obserwując, jak charakterystyczny błysk w oczach Hikari staje się coraz jaśniejszy – Walczyła o ciebie tak zacięcie, jak ja o Theo.
– Przesadzasz – uznała dziewczyna, ale takim tonem, jakby błagała Liama, żeby zaprzeczył. I to właśnie zrobił.
– Nie przesadzam – zapewnił – Bardzo jej zależało. Aż dziwne... Znam ją parę lat i nigdy nie widziałem, żeby tak szybko się do kogoś przywiązała.
Wystarczyło jedno spojrzenie na Hikari, aby zorientować się, co jest grane. Wyglądała, jakby miała prosić go, aby mówił dalej, żeby tylko mogła zdobyć więcej sygnałów, że Hayden się nią interesuje w taki sposób, w jaki by chciała. Liam wiedział, że teraz to tylko kwestia paru chwil, zanim wyciągnie z niej prawdę. Wiedział, że musi teraz zacząć stąpać po cienkim lodzie i jeśli coś pójdzie nie tak, to Romero prawdopodobnie skręci mu kark, ale rzeczywiście nie potrafił być dyskretny.
– Nie wiem, czy powinienem o tym mówić... Ale dla mnie to wygląda, jakby... Ciebie lubiła jakoś szczególnie. Jeśli wiesz, co mam na myśli.
Wiedziała, ale nie chciała robić sobie za dużej nadziei. Hayden od początku wpadła jej w oko, a kiedy okazała się świetną przyjaciółką, zauroczenie to stało się jeszcze silniejsze. Była praktycznie taka, jak Hikari sobie wymarzyła... Ta idealna dziewczyna ze scenariuszy tworzonych w głowie o drugiej w nocy. Dlatego właśnie uważała, że nie ma u niej szans... Aż do teraz. Bo przecież Liam znał ją dobrze. Jeśli podejrzewał, że może być zainteresowana Hikari, to mógł mieć rację... Prawda?
– Tak uważasz? – zapytała niemal ze strachem. Dunbar z trudem powstrzymał się, żeby nie wykrzyczeć, że Hayden sama mu powiedziała o swoim zainteresowaniu dziewczyną, ale wiedział, że takie wyznania już nie leżą w jego zakresie obowiązków. Zamiast tego wzruszył ramionami.
– Mogę się mylić, ale tak mi to wygląda... A co? To źle?
Hikari trochę zbyt gwałtownie pokręciła głową, po czym zaraz spuściła wzrok onieśmielona.
– Nie... Właściwie, to nie...
Po drugiej stronie pomieszczenia, przyglądający się wszystkiemu Theo z trudem powstrzymywał śmiech. Widocznie nie tylko on wiedział już o zauroczeniu, jakie Romero żywiła wobec przyjaciółki. W przeciwieństwie do dziewczyny, od razu zauważył, że Liam kombinuje... Po prostu chciał je zeswatać. I nawet całkiem nieźle mu szło.
– Czyli rozumiem, że...?
Nie musiał kończyć tego pytania, żeby Hikari zrozumiała, o co mu chodzi. Pokiwała głową z lekkim uśmiechem.
– No to na co czekasz? – zaśmiał się chłopak – Próbuj szczęścia.
– Zwolnij... Nawet nie mam pewności, czy też jej się podobam. Mówiłeś, że tylko przypuszczasz...
Liam z największym trudem powstrzymał się od przewrócenia oczami. Na szczęście taki problem był do obejścia. Najważniejsze, że miał pewność, że uczucia Romero są odwzajemnione. Jeśli Hikari bała się zrobić pierwszy krok, to w takiej sytuacji Hayden na pewno nie będzie miała z tym problemu.
– Mogę podpytać – zasugerował – Dam ci znać, jeśli coś mi powie.
Doskonale wiedział, że Hayden sama "da znać" co czuje do Hikari, gdy tylko zrelacjonuje jej przebieg tej rozmowy. Jego propozycja zdawała się jednak uspokoić dziewczynę.
– Mógłbyś? – upewniła się – Byłabym bardzo wdzięczna.
– Żaden problem – zapewnił z uśmiechem Liam, nie mogąc się już doczekać, aż wróci z Hayden do mieszkania i powie jej, że może zacząć działać...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top