26. Oskarżenia
Tuż przed poniedziałkową przerwą, Hayden dowiedziała się, że pilnie potrzebuje książki z biblioteki, więc zdecydowała się załatwić to od razu, zostawiając na moment Liama i Hikari samych w świetlicy. To była kwestia kilku minut, nie więcej, ale kiedy tylko pojawiła się z powrotem we wspomnianym pomieszczeniu, zdołała wyczuć wokół siebie jakieś napięcie. Nie pochodziło jednak od jej przyjaciół, ponieważ ci byli tak zajęci rozmową i śmiechami, że nawet nie zwracali uwagi na otoczenie. Romero jednak nie musiała długo się rozglądać, aby zorientować się, kto jest źródłem tych zdecydowanie negatywnych emocji wypełniających całe wielkie pomieszczenie. Wystarczyło, że jej wzrok na ułamki sekund skierował się na Theo, żeby zrozumiała, że chodzi o niego. Chłopak wpatrywał się w Liama jak zaczarowany tak intensywnie, że Hayden nie była pewna, czy w ogóle mrugnął odkąd zaczął to robić, a na jego twarzy malowały się irytacja i zmęczenie. Nietrudno było stwierdzić, że po prostu nie wypoczął, przez co łatwiej poddawał się emocjom. Dziewczyna nie musiała się również zastanawiać, co było bezpośrednią przyczyną jego złości. Sama zauważyła, że Dunbar był tak zajęty, że po raz pierwszy od dawna nie zwracał na starszego szczególnej uwagi... I to mu się ewidentnie nie podobało.
Hayden nie chciała oczywiście czekać, aż sytuacja zrobi się nieprzyjemna, ale nie mogła również podejść do Liama i powiedzieć mu, że Theo ma chyba jakiś niedobór uwagi, ponieważ starszy na pewno by to usłyszał. Dlatego właśnie podeszła do swoich przyjaciół i usiadła z nimi, ale zamiast dołączyć do rozmowy wzięła telefon i szybko napisała wiadomość. Zamierzała najpierw wysłać ją do Dunbara, ale dotarło do niej, że są niewielkie szanse, że teraz zauważy, że do niego pisała, dlatego wpadła na lepszy pomysł.
– Liam, musisz to zobaczyć – wtrąciła z lekkim, prawie swobodnym uśmiechem, podsuwając mu telefon pod nos. Dunbar przeczytał wiadomość i z największym trudem powstrzymał się przed natychmiastowym spojrzeniem na Raekena. Musiał przyznać, że treningi zachowywania się na misjach pod okiem Theo przyniosły jakiś efekt... Nadal nie był mistrzem dyskrecji, ale przynajmniej nie odwracał się już w najmniej odpowiednich momentach jakby dostał skrętu szyi. Teraz również, zamiast spojrzeć od razu na starszego, odezwał się ze zdziwieniem do Hayden.
– Naprawdę?
Romero pokiwała głową. Liam odczekał jeszcze chwilę i dopiero potem zmienił pozycję i odwrócił się w miarę dyskretnie jak na swoje możliwości. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby zrozumieć, że dziewczyna miała rację. Raeken wyglądał, jakby miał zamiar zaraz skręcić komuś kark i tym kimś prawdopodobnie miał być sam Dunbar. A kiedy młodszy uśmiechnął się i pomachał, otrzymując w odpowiedzi jedynie prychnięcie i przewrócenie oczami, zrozumiał, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. Theo zachowywał się tak w dwóch przypadkach – gdy był albo o coś obrażony, albo cholernie zazdrosny. I Liamowi coś się wydawało, że w tym wypadku chodzi o obie te sprawy...
Dopiero po zajęciach miał szansę porozmawiać z Hayden sam na sam o tym dziwnym zdarzeniu. Wówczas dziewczyna zrobiła to, co niedługo później miała uznać za swój wielki błąd – zasugerowała mu, że chłopak może być zazdrosny o Hikari. Dunbar początkowo ją wyśmiał, jednak po paru chwilach zaczął się nad tym zastanawiać i myślał tak intensywnie, że kosztowało go to niemal nieprzespaną noc. Nad ranem jednak w końcu doszedł do logicznego wniosku, że jego przyjaciółka mogła mieć rację i postanowił to sprawdzić.
Tego dnia umyślnie zbywał Hikari. Starał się nie udzielać w rozmowie z nią, a na pytania odpowiadał najkrócej, jak to możliwe, praktycznie nie patrząc na dziewczynę. Bolała go świadomość, że sprawia jej przykrość, ale równocześnie poczuł się wniebowzięty, kiedy Theo wydawał się być o wiele bardziej skłonny do nawiązywania z nim kontaktu. Przez praktycznie całą przerwę wymieniali ukradkowe spojrzenia i uśmiechy, co sprawiło, że pod koniec Liam zebrał się na odwagę, aby cicho się odezwać, ściągając na siebie zaskoczone spojrzenia swoich przyjaciółek i samego Raekena.
– Czy jeśli zapytam, co u ciebie, to uznasz to już za wtrącanie się?
Próbował brzmieć na swobodnego, jednak nie wychodziło mu to za dobrze w takiej sytuacji. Nie wiedział w końcu, czego może się spodziewać po Theo... Na szczęście po pierwszych kilku sekundach szoku, starszy uśmiechnął się lekko i odpowiedział w sposób, który od razu uspokoił Dunbara.
– Nie, jeśli nie będziesz wchodził w szczegóły.
Liam również się uśmiechnął, przyjmując najbardziej zrelaksowaną pozę, na jaką mógł się zdobyć.
– Dobra, w takim razie co u ciebie?
Theo zaśmiał się lekko, zanim odpowiedział.
– Jak na moje obecne warunki, to nie jest źle. A u ciebie?
– Ta sama odpowiedź.
Raeken skinął głową ze zrozumieniem, nie próbując kontynuować rozmowy. Wiedział, że nie powinien się do tego przyzwyczajać, że sama odpowiedź na pytanie Liama nie była najmądrzejszą opcją, ale nie mógł się powstrzymać. Musiał jednak zachować jakieś resztki dystansu... Chociaż trochę, zanim powie coś, czego nie powinien.
Dunbar jednak uważał tę wyjątkowo krótką wymianę zdań za swój osobisty sukces. Wiedział, że Theo nie będzie chętny do prowadzenia długich rozmów, dlatego nawet te parę słów było dla niego bardzo ważne. Jednocześnie potwierdziła się jego teoria... Gdy tylko ignorował Hikari, zyskiwał pozytywną uwagę Raekena. A to było dla niego ważniejsze niż koleżanka, którą znał dopiero dwa miesiące.
Oczywiście nie zamierzał całkowicie urywać z nią kontaktu, nie był przecież aż taką świnią. W dodatku Hayden wydawała się z nią dość zżyta i za nic w świecie by mu na to nie pozwoliła. Planował więc jedynie trochę się odciąć, ignorować dziewczynę w miarę możliwości, nie poświęcać jej więcej uwagi, niż to konieczne, tak żeby dać Theo do zrozumienia, że nie ma się o co martwić. Działało przez jeszcze dwa dni... Dopóki Romero nie zauważyła, że niewyjaśnione zachowanie jej głupiego przyjaciela sprawia Hikari dużą przykrość i nie połączyła faktów. Szybko domyśliła się o co chodzi i niemal zabroniła przyjaciółce rozmawiać na ten temat z Liamem, obiecując, że sama załatwi sprawę. Wiedziała, że Dunbar nic by nie powiedział ich znajomej, ale ona przecież już znała powód jego zachowania... Pozostało jej jedynie skonfrontować z tym faktem chłopaka.
Pod wieczór, kiedy oboje już byli w domu, załatwili swoje sprawy i mogli na spokojnie spędzić razem trochę czasu, postanowiła poruszyć temat, na początku delikatnie, mimo swojego zdenerwowania.
– Wybacz, że tak bezpośrednio pytam, ale... Wydarzyło się coś ostatnio między tobą a Hikari? Mam wrażenie, że jakoś mniej się do siebie odzywacie – zapytała udając, że wcale nie ma pojęcia, co jest przyczyną. Może jeszcze trzymała się resztek nadziei, że powód okaże się inny... Ale kiedy Dunbar uniósł brew w wyraźnie udawanym zdziwieniu, nie mogła się już dłużej oszukiwać.
– Słucham? Nie... Wszystko jest w porządku. Normalnie przecież rozmawiamy, nie pokłóciliśmy się ani nic – odparł Liam, właściwie nie kłamiąc. Między nim a dziewczyną wszystko było okej i naprawdę byli w stanie normalnie ze sobą rozmawiać. Problem w tym, że robili to tylko wtedy, gdy Hikari sama zaczynała jakiś temat i ciągnęła go do końca, a Dunbar jedynie łaskawie jej odpowiadał. A Hayden zdołała to zaobserwować przez ostatnie dni, dlatego też słysząc odpowiedź chłopaka, jedynie przewróciła oczami, doskonale rozumiejąc, co się kryje pod tymi pozornie uspokajającymi słowami.
– Liam, nie udawaj głupszego, niż jesteś – poprosiła ostrym tonem – Wiem, że ignorujesz Hikari, praktycznie się do niej nie odzywasz, chyba że cię o coś zapyta, ale nawet wtedy łaskawie odpowiadasz jednym słowem. Nie przytulasz jej na powitanie i pożegnanie, chociaż zwykle się pierwszy kleiłeś. Cholera, prawie na nią nie patrzysz! Zachowujesz się, jakby ci nie wiadomo jaką krzywdę zrobiła. Chyba nie sądzisz, że tego nie zauważyła, co?
– Jeżeli ma problem do mojego zachowania, to czemu sama do mnie nie przyjdzie? – odparł Dunbar, przechodząc na defensywny ton. Mimo że jeszcze nic nie zostało powiedziane wprost, w jakiś sposób zrozumiał, że Romero przejrzała go na wylot i w dodatku teraz była na niego zła. Może jakaś część jego umysłu rozumiała, że ma do tego pełne prawo i że zachowywał się wyjątkowo głupio... I ta świadomość złościła go chyba jeszcze bardziej.
– Bo jej nie pozwoliłam – odparła dziewczyna ze złością – Bo wiem, że byś ją zbył, nic byś jej nie wyjaśnił, a ona by dalej chodziła jak struta. Wolałam załatwić to z tobą sama, bo mi nic nie musisz tłumaczyć. Już wiem, dlaczego to robisz. Właściwie nie było trudno się domyślić, bo wszystkie twoje głupie zachowania sprowadzają się do jednego.
Wystarczyło, że spojrzała na Liama, aby zrozumieć, że trafiła w czuły punkt. Chłopak zacisnął zęby tak mocno, że Hayden zaczęła się bać, że rozwali sobie szczękę. Zamknął oczy, nie chcąc ryzykować, że zrobią się złote, mimo że Romero już nie raz widziała go w tym stanie. Był na nią cholernie wściekły... Nie za to, co powiedziała, ale za to, że miała rację. Zdemaskowała go. Pokazała mu jego własną głupotę. Ale nie rozumiała, jak to jest, gdy ktoś, kto znaczy dla ciebie wszystko nie zwraca na ciebie uwagi. W takich sytuacjach robisz każdą możliwą głupotę, aby zyskać chociaż jedno spojrzenie lub uśmiech. I tak właśnie postępował Liam... Jeśli warunkiem kontaktu z Theo było zaniedbanie relacji z Hikari, był w stanie ją poświęcić. Nawet, jeśli wiedział, jak bardzo to idiotyczne.
– Ty nic nie rozumiesz – warknął po chwili ciszy – Po tych wszystkich miesiącach w końcu mam wrażenie, że między mną a Theo jest lepiej, a sama widziałaś, jak reaguje na Hikari.
– Ale to chore, ona nawet nie lubi chłopaków – odparła Romero.
– Ale on o tym nie wie.
– To jak już tak dobrze wam się rozmawia, to nie możesz mu powiedzieć?
– Co mam mu powiedzieć? – zapytał Liam – "Hej Theo, wiem że w sumie to nie jesteśmy już razem, ale nie musisz być chorobliwie zazdrosny o moją przyjaciółkę, bo woli dziewczyny"?
Hayden pokręciła głową, maszerując w tę i z powrotem po pokoju, będąc wyraźnie na skraju cierpliwości. Dała sobie parę chwil na ochłonięcie, zanim odpowiedziała.
– Dobrze wiesz, że byłbyś w stanie to ubrać w lepsze słowa. Naprawdę rozumiem, że on jest dla ciebie ważniejszych, niż ktokolwiek, ale nie możesz urządzać sobie z nim pogawędek kosztem uczuć innych osób. On nie może kontrolować każdego aspektu twojego życia, skoro nawet nie jesteście już razem i nie wiadomo, kiedy do siebie wrócicie. Musi się pogodzić z tym, że poznajesz nowych ludzi.
Liam wiedział, że dziewczyna ma stuprocentową rację i nie wygra tej dyskusji, dlatego zrobił jedyną rzecz, jaka przyszła mu do głowy. Odwrócił kota ogonem.
– Czemu ty to bierzesz tak do siebie, co? – zapytał – To sprawa między mną, Theo i Hikari. Ciebie dotyczy najmniej, więc może wytłumaczysz mi, po co ta szopka?
Tym razem Hayden nie odpowiedziała od razu i Dunbar mógł zauważyć, że pytanie ją zaskoczyło. Dopiero po paru chwilach zdołała wymyślić odpowiedź i odzyskać zdolność mówienia.
– Bo nie mogę patrzeć, jak Hikari cierpi i zastanawia się, co zrobiła źle – wyjaśniła – Nie zasłużyła na takie traktowanie.
– Czyli co, laska, którą znasz dwa miesiące jest nagle ważniejsza od Theo, z którym niby się tak przyjaźniłaś przez ostatni rok? – zadrwił Liam. Liczył, że dziewczyna się w jakiś sposób odgryzie, ta jednak tylko spuściła wzrok, jakby nie wiedziała, co ma powiedzieć. Dopiero wtedy do niego dotarło... Przecież powód jej zainteresowania sprawą był oczywisty. Taki sam, jak powód, dla którego on ignorował Hikari. Mocniejsze uczucie...
– Czekaj, czekaj... – wymamrotał, jeszcze raz analizując w głowie swoją tezę, zanim wypowiedział ją na głos – Ona ci się podoba...
To nie było pytanie. W tym momencie chłopak już doskonale wiedział, że taka jest prawda, a spojrzenie, jakie posłała mu Hayden potwierdzało wszystko. Nie musiała nawet nic mówić ani robić. Sprawa była jasna.
Wiedział, że to wyjaśnia nastawienie dziewczyny i że absolutnie nie ma prawa jej winić za stanowczą reakcję, w końcu sam niedawno przechodził etap zauroczenia i robił wtedy o wiele głupsze rzeczy, jak choćby zaproszenie byłego wroga na nocowanie, ale w tym stanie nie mógł myśleć jasno. W jego głowie było miejsce tylko dla Theo, który wyraźnie nie czuł się dobrze z obecnością Hikari. Denerwowało go, że Hayden go zdemaskowała, że odkryła jego głupi plan i jeszcze ośmieliła się mu wytknąć błąd, dlatego zrobił to, co zazwyczaj w mocnym gniewie. Uderzył tam, gdzie bolało... Tam, gdzie sięgały najsilniejsze emocje.
Zaśmiał się szyderczo, ściągając na siebie spojrzenie dziewczyny pełne gniewu i bólu... Nie obchodziło go to. Nie teraz.
– No tak, to wszystko wyjaśnia... Zauroczyłaś się w Hikari i teraz wszystko kręci się wokół niej, co? I ty śmiesz mi wypominać, że stawiam Theo ponad wszystkimi... Może i masz rację, ale ja przynajmniej wiem, że go kocham. A ty? Spodobała ci się, nawet nie wiesz, czy z wzajemnością i już jest ważniejsza ode mnie i Theo, od przyjaciół ze stada?
Dziewczyna na dobrą chwilę zaniemówiła. Zabolało, i to bardzo, bo Liam nie zawahał się uderzyć w czuły punkt. Rzeczywiście nie miała pojęcia, czy jej zauroczenie Hikari jest odwzajemnione. I rzeczywiście czuła się nieco rozdarta, bo chciała szczęścia zarówno jej, jak i chłopaków.
– To kompletnie nie tak... – odparła, ale zanim zdążyła wyjaśnić swój punkt widzenia, Dunbar wszedł jej w słowo.
– A jak? Bo ja widzę, że odpowiedź jest prosta. Wystarczy, że trzeba podjąć trudną decyzję, a stare przyjaźnie przestają być ważne, myślisz tylko o sobie i o niej. Myślisz że dla mnie to wszystko takie łatwe? Zaskoczę cię, ale to mi jest tu naprawdę ciężko i wsparcie przyjaciółki byłoby mile widziane, wiesz?
Hayden wiedziała, że w tym stanie Liam mówi wszystko, co mu ślina na język przyniesie, a jednak te słowa były jak nóż wbity prosto w serce. Nie chciała, żeby kiedykolwiek tak odebrał jej zachowanie, ale równocześnie wiedziała, że nie zrobiła nic złego. I może właśnie dlatego, że oskarżenie było fałszywe, raniło jeszcze bardziej.
– Nie mogę cię wspierać, jeśli robisz coś, co rani innych – odpowiedziała pewnym głosem, mimo całego swojego smutku.
– Ale kiedy moje zachowanie rani Theo, to nie masz problemu, co? – odgryzł się chłopak. Romero pokręciła głową.
– Mam problem i właśnie dlatego mówiłam, że powinieneś z nim porozmawiać lub jakoś inaczej to rozwiązać, a nie ignorować Hikari.
– Tego się nie da inaczej rozwiązać! – wrzasnął Liam, wstając z kanapy i błyskając żółtymi oczami. Hayden, mimo że ten widok nie był jej obcy, cofnęła się ze strachem. To zdawało się nieco otrzeźwić chłopaka na tyle, że z powrotem usiadł i przymknął oczy, starając się z powrotem zmienić ich kolor, ale Romero wiedziała, że to nie znaczy, że przestał się złościć. Dla własnego dobra postanowiła więc zrobić to, co zwykle w takich sytuacjach. Oddalić się.
– Idę się przejść. Nie wiem, kiedy wrócę – oznajmiła sucho, biorąc swój telefon, zakładając kurtkę i opuszczając mieszkanie tak szybko, że Dunbar nawet nie zdążył nic powiedzieć. Nie spojrzała na niego nawet przez chwilę...
Liam patrzył na nią cały czas odkąd się odezwała i jeszcze długo po tym, jak wyszła, wpatrywał się w zamknięte drzwi, a po jego policzkach powoli zaczęły płynąć łzy. Wiedział, że schrzanił, ale jak zwykle zrozumiał to dopiero wtedy, gdy został sam. Teraz musiał poczekać chwilę na możliwość naprawienia błędów... A tego napięcia przy oczekiwaniu nienawidził najbardziej na świecie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top