Butelka

Ughh, nienawidzę mieć kaca. To najgorsze uczucie na świecie, kiedy resztki alkoholu buzuja w organizmie, a w głowie włącza się młot pneumatyczny. Stałem w kuchni robiąc sobie kawę, która miała postawić mnie na nogi, kiedy Park zawołał mnie do salonu.
- Oh, rusz te swój skacowany tyłek i chodź do nas!
Wziąłem kawę w dłonie i z westchnieniem udałem się do pokoju. Oparty o framuge obserwowałem salon. 7 chłopaków rozsiadła się na dywanie, skupiając się wokół butelki. Brakowało tylko Kai'a, który każdy wolny moment przeznaczał na randki z Krystal.
Chen spojrzał na mnie i machnął głową.
- Siadaj, grasz z nami.
Spojrzałem na niego sceptycznie, ale wiedziałem, ze kłótnia nie ma sensu. Usiadłem między D.O., a Baekhyunem uśmiechając się do starszego. Ten odwzajemnił uśmiech spuszczając wzrok na swoje kolana. Zauważyłem, że jego włosy znów zmieniły kolor. Z czarnych stały się złote, w sumie tak złoty blond czy coś *media*. Nie znam się, jestem tylko facetem. Zawsze lubiłem jego włosy, więc i tym razem wsunąłem palce w jego włosy bawiąc się kosmykami. To u nas normalne, każdy okazuje sobie czułość, jesteśmy jak rodzina. Ja jednak byłem taki tylko w stosunku do Byuna. Jego niski wzrost i nieśmiały śmiech wzbudzały we mnie dziwne uczucia. Byłem opiekuńczy i delikatny, co rzadko się zdarzało. Nie, żebym narzekał. Baekhyun naprawdę był tego wart, a jeden jego szczery uśmiech tylko dla mnie poprawiał zawsze humor. Może i byłem zakochany, ale kogo to obchodzi?
Hyung uśmiechnął się i w zamian pomasował moje kolano. Moje ciało jak zawsze zareagowało na jego dotyk, czułem jak wszystkie mięśnie spinają się, a palce mocniej zacisnąłem na kubku z kawą. Puściłem jego włosy, chwytają obiema rękoma kubek. Baekhyun nadal masował moje kolano, co nie pozwalało mi się skupiać na tym, co od kilku minut mówił Chanyeol.
- Więc gramy w butelkę. Prawda czy wyzwanie, wszystkie chwyty dozwolone! Ja zaczynam. - powiedział z uśmiechem kręcąc butelką. Pierwszy wypadł Xiumin wybierając pytanie. Kilka jęków zawodu i śmiechy, a gra toczyła się dalej. Po kilku rundach Chen wylosował Baekhyuna. Spojrzał na mnie, następnie na reke chłopaka na moim kolanie.
- Baekhyun... Pocałuj Sehuna. Z języczkiem.
Chłopcy zaczęli się śmiać, a ja spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Żartuje, prawda? Jego mina świadczyła o tym, że mówił całkowicie poważnie. Spojrzałem na Baekhyuna, który patrzył na mnie pytającym wzorkiem. Naprawdę chce to zrobić? Co tam, raz się żyje. Kiwnąłem głową na znak zgody, co wywołało uśmiech na ustach niższego. Wstał z ziemi i patrząc na mnie z góry z uśmiechem rozsiadł się na moich kolanach. O. Matko. Ręce wplątał w moje włosy i naparł na mnie tak, że musiałem położyć się na ziemi. Zawisł nad moim ciałem, powodując mój przyśpieszony oddech i szybkie bicie serca. Kubek z kawą, który nadal znajdował sie w moich rękach postawił obok i zaplotl je wokół swojego ciała. Był tak mały i chudy, że spokojnie byłem w stanie go objąć. Jego ręce oparły się o moje barki, a nasze usta dzieliły centymetry. Czułem jego oddech i bicie serca pod żebrami. W końcu starszy nachylił się i złączył nasze usta. W tym momencie przejąłem kontrolę nad pocałunkiem i natarlem na jego miękkie wargi. Oderwalem sie od niego, gdy zabrakło mi powietrza i usiadłem unosząc go do góry. Chłopcy zaczęli się śmiać, a Baekhyunem oparł głowę o mój bark uspokajając oddech. To było dopiero coś. - Musimy to powtórzyć hyung. - nieświadomie wypowiedziałem to głośno.
- Dobrze - uśmiechnął się tylko spoglądając mi w oczy, po czym zszedł z moich kolan. Usiadł na swoim miejscu, a gra toczyła się dalej. W pewnym momencie poczułem jak splata swoje palce z moimi. Uśmiech sam pojawił się na moich ustach i mocniej zacisnąłem nasze dłonie.
Och, kocham Cię mały hyungu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top