5
Drugi dzień szkoły czas zacząć. Wstałem z łóżka, wyciągnąłem sobie z szafy czarne rurki z dziurami na kolanach i takiego samego koloru podkoszulek na to jeszcze koszulę w czarno białą kratę, wykonałem poranną toaletę. Mówiąc krótko zrobiłem to co każdy nastolatek rano. Na śniadanie zjadłem jabłko, zostało mi jeszcze umyć zęby i byłem gotowy do wyjścia.
- Od jakiej lekcji zaczynamy ?- spytał się Louis w drodze do szkoły.
- Lou jak ty się pakowałeś ?
-Wszystkie książki mam !
- Bardzo się z tego powodu cieszę. Mamy chemię. Później dwa WF. Geografię i na koniec historię.
- Ja tak bardzo nie lubię histy...- powiedziałem
- Ja też, ja też.
- Błagam Niall zabierz mnie stąd- jęknął Louis kiedy już dochodziliśmy do budynku.
- Mi też się nie chce, ale pomyśl mamy 2 godziny WF. Jeeej !
-Przecież ty nie lubisz się męczyć.
- Wiem, ale cieszę się twoim szczęściem- powiedziałem
- Jak można nie lubić ćwiczyć ?- spytał się mnie Lou kiedy przekraczaliśmy bramy szkoły.
- A tak w ogóle będziesz chciał być w drużynie ?
- Jasne, że tak ! Będę musiał się zapisać na wybory. Będziesz na widowni. Prawda ?
- Oczywiście, jakbym mógł zostawić mojego przyjaciela- objąłem Louis'a i poszliśmy w stronę sali od chemii.
Lekcja minęła spokojnie. Mówiliśmy tylko o kryteriach oceniana i zapoznaliśmy się z tym co będziemy wkuwać . Jednym słowem nudy. Chemia nie należy do moim ulubionych przedmiotów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top