34 Koniec

-Mamo wychodzę!-Krzyknąłem zakładając buty. Nie czekając na jej odpowiedź wyszedłem z domu, byłem już spóźniony, a chłopaki pewnie dawno są w domu Harry'ego. Mieliśmy świętować urodziny Harry'ego. Jak można spóźnić się na urodziny własnego chłopaka?! Tylko ja tak potrafię. Zapiąłem zamek od kurtki aż pod szyję. Było baardzo zimno. Szybkim krokiem szedłem chodnikiem do domu Hazzy. Miałem być tam już 10 minut temu. Samo dojście tam zajmie mi z dziesięć minut. Gdy zobaczyłem już dom mojego chłopaka zacząłem biec. Szybko podszedłem do drzwi wejściowych i dzwoniłem dzwonkiem. Otworzył mi Liam.

-Niall, gdzieś ty do cholery był?-Spytał się wkurzony.

-Przepraszam!-Zdejmowałem kurtkę i buty-To przez jogurt który jadłem przed wyjściem. Ubrudziłem sobie koszulkę.

-Zaraz wróci Harry więc chodź do salonu- Mieliśmy robić mu taką niespodziankę. Tylko my w piątkę. Harry uparł się, że żadnych urodzin na razie nie chce i mieliśmy po prostu wyjść gdzieś wszyscy razem na pizzę jutro, ale my jako idealni przyjaciele uznaliśmy, że co to za urodziny bez tortu, a takie już porządniejsze 18 urodziny urządzi w następną sobotę W salonie siedzieli Louis i Zayn.

-Hej chłopaki-Przywitałem się z nimi.

-Niall siadaj, zgaszę światło- Tak jak mówił, tak zrobił.

-Zaraz powinien być. Dobra to kto będzie trzymał tort?-Spytał się Zayn.

-Niall, bo to on jest jego chłopakiem- Powiedział Liam.

-Nie! Ja go upuszczę!-Powiedziałem od razu- Ja mogę zapalić świeczki.

-Nie Niall. Ty jesteś jego chłopakiem.

-Ale ja upuszczę!

-Ugh.. Niall nie panikuj! Harry na pewno by chciał, abyś to był ty!- Wtrącił się Louis.

-Dobra, już dobra- Usłyszeliśmy otwieranie zamka, wszyscy ucichliśmy, a ja wziąłem już tort który był na talerzyku do rąk. Louis który miał zapalać świeczki stanął obok mnie to samo zorbili chłopaki. Wszyscy staliśmy po cichu na środku salonu i czekaliśmy aż wejdzie do pokoju. To była tylko chwila kiedy chciałem się przysunąć i potknąłem się o nogę Louis'a. Tort wylądował na ziemi, a talerzyk zrobił duży huk, przez co Harry chyba aż przybiegł do salonu i zapalił światło. Ja strzeliłem sobie dłonią w czoło. Louis patrzył w podłogę na tort. Harry patrzył na nas w szoku.

-O kurwa-Ciszę przerwał Louis.

-Louis! Jak ty się wyrażasz! W dodatku w obecności solenizanta!-Skarcił go Liam.

-Nie no Louis ma rację. Dobrze to ujął-Przerwał Zayn.

-Bożeeee. Czemu my zawsze musimy coś zjebać-Jęknąłem.

-Emmmm chłopaki?-Powiedział zakłopotany Harry- Co wy tu robicie?

-No bo masz urodziny-Przerwałem- Chcieliśmy Ci zrobić niespodziankę i tak jakby tort mi z rąk wyleciał, bo się potknąłem- Patrzyłem ze łzami w oczach na podłogę. Chciałem, żeby Harry miał idealne urodziny, a ja jak zawsze muszę coś zepsuć. Harry do mnie szybko podszedł i mocno przytulił.

-Dziękuję Nini- Ja się w niego wtuliłem.

-Wam też dziękuję chłopcy. Jesteście kochani-Podszedł do wszystkich i ich przytulił-Nie musieliście tego robić.

-Jasne, że musieliśmy-Odezwał się Liam.

-Ughh, ale miałem ochotę na to ciasto-Louis patrzył na tort z bólem w oczach.

-Ja też Louis, ja też-Położyłem mu dłoń na ramieniu i się zaśmiałem.

-Yyyy, to może zamówmy pizzę?-Powiedział Liam.

-Taaak! Trzy duże!-Powiedział Louis.

-To my pójdziemy po coś do picia- pociągnąłem Harry'ego do kuchni.

-Przepraszam Harry. Chciałem żeby było idealnie, ale wszystko zepsułem.

-Ejj Niall. Nie mów tak. Najważniejsze dla mnie jest to żebyś był ty i oczywiście chłopaki. Niczego więcej nie potrzebuję.

-Kocham Cię Haz-Przytuliłem się do niego.

-Ja Ciebie też Ni. Najbardziej na świecie.

-Ejj chłopaki! Co z tym piciem!?- Krzyknął z salonu Louis.

-No już! Poczekaj moment!-Krzyknąłem-Ughh, czemu on zawsze przerywa najważniejsze momenty.

-Haha. To jest właśnie Louis Ni- Po kilku minutach przyszliśmy już z alkoholem.

-To jak gotowy na wieczór swojego życia?-Zapytał Lou.

-Wieczór życia będzie miał w następną sobotę-Powiedział Zayn.

-Nie. Mój wieczór jest dziś-Odezwał się.

-To co zaczynamy?

-Zaczynamy!

-----------------------------

No i mamy koniec. Bardzo dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze. Przepraszam jeszcze, że tyle musieliście czekać na kolejny rozdział, dwa tygodnie to jednak dużo. Starałam się jeszcze coś wymyślić, aby nie kończyć tego teraz, no, ale jak widać nie udało mi się. Zapraszam na resztę moich opowiadań <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top