29
Minął tydzień od kiedy wyznałem Harry'emu miłość. Można powiedzieć, że nawet inaczej się w stosunku do siebie zachowujemy. Ja jestem bardziej czuły i go nie odtrącam.
Dzisiaj do szkoły idę do szkoły razem z Louis'em na nogach. Nie będę przecież ciągle wykorzystywać Harry'ego do podworzenia mnie. Louis przyszedł do mnie o 8. O 8:30 zaczynają nam się lekcję. Więc dojedziemy pod szkołę w 15 minut.
-I jak u Ciebie i Harry'ego?-Spytał się Lou.
-Myślę, że jest okej.
- Ohh no już się bardziej wypowiedz. Przecież widzę jak bardzo jesteś w nim zakochany-Poczochrał moje włosy.
-Weź, zepsujesz mi włosy- Poprawiłem moją fryzurę.
- Nie zamieniaj się w Zayn'a-Zaśmiał się.
- Nie chcę Ci przypominać ile ty siedzisz w łazience- Podniosłem brew do góry.
- Na pewno krócej niż Zayn- Zaśmiał się. Przekroczyliśmy bramę szkoły i tak jak zawsze Zayn i Liam stali oparci o mur i rozmawiali. Nie było jeszcze Harry'ego. Przywitaliśmy się.
- Harry'ego jeszcze nie ma?- Spytałem się.
- Jest tam stoi- Zayn wskazał na niego palcem. Stał z tą małpą. Mam już dość tej Veronici. Nie było by dnia w którym by do niego nie podeszła i nie zagadała. Mama już pełne prawo by być zazdrosnym. Oparłem się o mur żeby mieć lepszy widok na nich. Stanąłem sobie koło Liam'a i zaczęliśmy rozmowe. Louis stanął na przeciwko mnie przez co ich nie widziałem.
-Lou mógłbyś się odsunąć?- Spytałem i próbowałem spojrzeć co oni robią.
-Emmm, Niall popatrz na mnie-! Liam złapał mnie za ramiona. Był dziwnie spięty i zestresowany. Za to Zayn i Louis wyglądali strasznie blado.
-O co wam chodzi? Louis przesuń się- Odsunałem Louis'a który tylko westchnął. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Oni się całowali.
-Ni-Niall?-Powiedział Lou i położył mi rękę na ramieniu. Łzy zaczęły lecieć mi z oczu. Wyrwałem się Louis'owi i wybiegłem za bramy bramy szkoły.
- Niall czekaj!- Krzyknął Lou i zabrał mi plecak. Pobiegł za mną.
Liam
-O kurwa- Powiedział jedynie Zayn.
-Zajebie go- Popatrzyłem na tą dwójkę. Skończyli się całować. Harry wyglądał na wkurzonego i wymachiwał rękami. Chwilę później do nas podszedł.
- Widzieliście to?-Spuścił głowę. Jak on mógł to zrobić?
-Co ty odpierdalasz Harry?! Wszyscy to widzieli!- Odpowiedział wkurzony Zayn.
-Czekaj jak to wszyscy? Niall tu był?- Pobladł.
-Tak i wszystko widział.
- Kurwa. Idę do niego- Miał już iść, ale złapałem go za ramię.
-Nigdzie nie idziesz. On potrzebuje teraz jego przyjaciela, czyli Lou, a nie gościa przez którego teraz pewnie tonie w łzach.
-Tonie... w łzach?- Przeraził się.
- Harry. Wszyscy dobrze wiemy jaki Niall jest czuły. A teraz to wszystko wytłumacz kretynie.
-To ona mnie pocałowała!
- Niall w to nie uwierzy.
- No, ale tak było!- był naprawdę przerażony.
- Ejj Harry spokojnie- Powiedziałem.
- Przecież widziałeś jaki byłem później wkurwiony.
-Widziałem.
- Przyjaźnimy się od podstawówki. Liam proszę uwierz mi- Potrząsnął mnie za ramiona. W jego oczach zaczynały się zbierać powoli łzy. On naprawdę tego nie chciał. Tylko jak udowodnić to Niall'owi.
Louis
Kurde, Niall to jednak potrafi biegać. Ja już zadyszki dostałem, a on dalej. Na 100% idzie do parku.
-Niall-Wziąłem oddech- Błagam Cię.. zatrzymaj. Się- Nadal dyszałem. W końcu się zatrzymał. Chyba nie wiedział, że za nim biegnę, wyglądał na ździwonego
-L-Louis?-Powiedział zapłakany. O boże, mój mały Ni. Co ten dupek mu zrobił.
-Oj chodź tu- Położyłem jego plecak na ziemię i rozłożyłem ręcę. Od razu się we mnie wtulił. Płakał mi w bluzę. Pierwszy raz widzę go w takim stanie on się prawie dławi łzami. Zajebie Harry'ego. Naprawdę.
-Ni proszę Cię nie płacz- Przytuliłem go jeszcze mocniej- Nie warto.
- J-ja go kocham Lou- Powiedział ledwo słyszalnie.
- Wiem kochanie, ale on nie jest Ciebie wart.
-Czemu on mi to zrobił?
-Nie wiem Ni-Miałem już mokre ramię. Jak on mógł mu to zrobić?! Tydzień temu mu miłość wyznał. Już nie zbliży się do niego. Odsunąłem się od niego i wytarłem mu policzki mokre od łez dłońmi. Wyjąłem chusteczki z plecaka i mu dałem. Wysiąkał się i przetarł oczy. Oddał mi ją, a ja włożyłem zużytą chusteczkę do plecaka. Wyglądał jakby znowu miał się rozpłakać. Aż mnie serce boli, gdy patrzę na niego w takim stanie.
- Chodź tu- Przytuliłem go znowu. To chyba nie była za dobra decyzj, bo znowu się popłakał.
- Idziemy do mnie? Mam lody. Zjesz sobie coś. Może zostaniesz u mnie na noc?- Spytałem cicho i zacząłem uspokajająco gładzić go po włosach. Uspokoił się. Pokiwał tylko głową. Zabrałem nasze plecaki. Objąłem go ramieniem i poszliśmy w stronę mojego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top