19

Dzień rozpocząłem jak każdy zwyczajny nastolatek, czyli poranna toaleta. Byłem już gotowy do wyjścia i tak jak wczoraj miałem iść na nogach. Jakieś 20 minut później byłem już przed szkołą gdzie stali Louis i Liam. Chciałem pójść się przywitać, spojrzałem na Lou który szczerzył się do Li. Naprawdę bardzo się zakumplowali.
- Hej- Powiedziałem kiedy do nich podszedłem.
- Cześć Ni- Powiedział Liam i mnie uścisnął. Louis cały czas nas obserwował.
- Co tam u Harry'ego ? Jak się czuje ?-
Dopytywał.
- Myślałem, że byłeś u niego- Odpowiedziałem.
- Miałem zamiar, ale napisał mi, że ty do niego przyjdziesz- Uśmiechnął się. Liam'a zaczęli wołać jacyś chłopcy. Przeprosił mnie i do nich poszedł. Staliśmy obaj w niezręcznej ciszy. Louis najwyraźniej nie miał zamiaru się odezwać więc ja zacznę rozmowę.
- Czemu mnie olewasz ?- Spytałem prosto z mostu.
- Wcale Cię nie olewam.
- Olewasz i to bardzo. Louis co się dzieje ?- Spytałem się zmartwiony.
- Naprawdę tego nie widzisz ?
- No... nie- Odpowiedziałem zmieszany.
- Chodzi o Liam'a, podoba mi się- Patrzył się na swoje buty.
- To super !- Ucieszyłem się.
- Było by super gdyby on ciągle nie gadał o tobie- Powiedział z złością.
- Ohhh. Lou nie przejmuj się. Musisz mu pokazać, że jesteś dla niego idealny- Położyłem mu rękę na ramieniu na co on od razu ją strącił.
- Łatwo Ci mówić ! Harry za tobą ciągle lata, a ty tego nawet nie docenisz !- Powiedział zły
- To nie jest tak, że nie doceniam- Nigdy Louis nie był na mnie aż tak zły.
- To przez ciebie Liam mnie nie chce- Poszedł do wejścia szkoły. Zadzwonił dzwonek na lekcję, a ja nadal stałem ze łzami w oczach na dziedzińcu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top