36.
Leżałam sobie z Hoseokiem na moim łóżku, kiedy nagle zadzwonił mój telefon.
– kto to Victor? – zapytał patrząc na wyświetlacz.
– odbierz, a się dowiesz.. – zamknęłam oczy.
– halo? Aaaa, to ty jesteś Victor? Jak tam u ciebie? Camiś zasypia już. Tak zrobiłem jej herbatę, podałem leki, opatuliłem kocem. No dobra. Trzymaj się Vicko. Papa..
– co tam u niej?
– rozwala parkiet ze swoimi ziomami, kazała przekazać od tamtejszych, że cię kochają. – spojrzał na godzinę. – kurczę, muszę do Tae zadzwonić.
– dam sobie radę bez niego. – zaśmiałam się.
– on ma cię pilnować byś nigdzie nie wyszła.
Zadzwonił.
Czarnowłosy zjawił się tutaj po 20 minutach.
Odprowadziłam Hobiego do drzwi, gdzie ten pocałował mnie w czoło.
– pilnuj jej, błagam. – powiedział mijając się z nim w drzwiach. – hej Yeontan. – pogłaskał psa, którego V przyniósł.
Czarnowłosy zamknął drzwi.
– no Yeontan, poznaj Camillę, oraz poznaj swój 8 dom.
– jaki słodki.. – uklęknęłam przy piesku, który się na mnie rzucił.
– ta bardzo, demon mały. Co robimy?
– czemu ja go wcześniej nie poznałam? – zapytałam.
– bo był w moim rodzinnym domu, ze względu na to, że czasu nie mieliśmy kompletnie. Chodź Yeontan, Camilla ma wygodną kanapę. – oboje pobiegli do salonu.
Siedzieliśmy sobie we trójkę, bawiąc się z psiakiem, którego pokochałam od razu.
Nagle dostałam telefon od Victorii.
– co tam?
Dałam na głośnomówiący.
– stara, weź powiedz V, żeby tu przyjechał po mnie, bo jestem sobie w kiblu a przed nim stoi jakiś gość, który gapił się na mnie pół wieczoru.
– daj mi 10 minut i adres.
– ten bar w którym byłyśmy przed wyjazdem, gdzie spotkałyśmy fanów.
– już jadę.
– czekaj ty masz w domu siedz..! – rozłączyłam się.
– jedziemy. – wyszłam w piżamie trzymając Yeontana na rękach i wybierając numer do Sugi. – Yoongi, będę za 3 minuty, wychodź jedziemy po Victorię.
– wariatko głupia, wracaj do domu. – powiedział Tae kiedy już siedziałam za kierownicą z Yeontanem na kolanach.
– spoko loko, gościu. Tylko odbierzemy Vicko.
Zajechałam drifta przed dom chłopców, Yoongi wsiadł i wtedy przemierzyłam miasto w 10 minut.
Wyszłam z samochodu kierując się do baru.
Miałam na sobie dresy, bluzę Hoseoka, wyglądałam jak trup i miałam na sobie trapery.
Połączenie idealne.
Wbiłam tam widząc przy jednym ze stolików Felka, Hyuna, Mingiego, Hongiego, Chanyeola, Baekhyuna i Kaia.
– gdzie jest Victoria? – zapytałam.
– poszła do toalety, ale co ty tu robisz? – zapytał Kai.
– a nic takiego, sprawy załatwiam. – pobiegłam w stronę toalet.
Nie zapomnijmy, że wciąż mam Yeontana na rękach.
Rzeczywiście stał tu jakiś facet wyglądający jakby na kogoś czekał.
Za mną szedł Suga oraz V.
Weszłam do środka, gdzie przy lustrze stała dziewczyna.
– wychodzimy. – powiedziałam.
– miałaś w domu siedzieć. Ooo jaki słodki piesek, kogo to?
– to jest Yeontan, pies Tae. Dawaj dawaj.
Wyszłyśmy z toalety, kiedy ręka tego typa miała lądować na Victorii.
– ej, ej. – stanęłam przed nią.
– odsuń się. – powiedział, a ja oddałam Yeontana Taehyungowi.
– jakiś problem? – Suga odsunął mnie za siebie.
– tak, ty jesteś tym problemem. – powiedział a Yoongi wziął zamach i przywalił mu w twarz.
Taki waleczny..
Ten mu oddał.
Wtedy ja wkroczyłam do akcji, zawaliłam mu z buta i wspólnie uciekliśmy z baru wręcz wskakując do samochodu.
– wszystko okej, Suga? – odpaliłam silnik.
– tak tak.
– do szpitala od razu, bo oberwał i mu krew leci. – powiedziała Victoria.
– powiedz mi Vickuś jak to jest, że ty zawsze masz jakieś akcje kiedy wychodzisz?
– stara ja nie wiem, przepraszam Suga.
Co z tego, że zasypiałam już przed za tą kierownicą..
Momentalnie mój stan się pogorszył.
V zadzwonił do Namjoona, który też już jechał do tego szpitala z Jinem.
Jimin z Hobim byli w studiu, no i dobrze bo Hoseok i mnie i V by powiesił, za to, że ruszyłam się z łóżka.
Zrobiłam ładny drift na parkingu, gdzie Victoria i Tae pobiegli z Sugą do środka.
Ja sobie zostałam z Yeontanem.
– wypad na tylnie siedzenie. – aż Yeontan ze mną podskoczył.
Joon otworzył drzwi od samochodu.
– ja poprowadzę.. – powiedziała Vicki.
– zesrasz się. – powiedziałam i wyszłam z pieskiem siadając na tylnie siedzenie z Victorią oraz V. – gdzie Jin i Suga?
– pojadą moim samochodem. Jacy wy jesteście nieodpowiedzialni. Camilla, prowadzisz a jesteś do cholery ledwo przytomna?!
Wcisnął gaz.
– bo jak nie ja to kto? Mam Tae powierzyć swój samochód? Yeontan lepiej od niego prowadzi.
– zaraz cie przez okno wyrzucę. – powiedział czarnowłosy.
– powiedz, jak ty się czujesz? – zapytał RM.
– strasznie głowa mnie boli i spać mi się chce.. – powiedziałam tuląc psiaka.
– dobra poczekajcie, idę do apteki. – powiedział wychodząc z samochodu.
– co tam się działo? – pytam siostry, do póki cokolwiek pamięta.
– tańczyłam z chłopakami, wypiliśmy trochę.. no generalnie było fajnie. Nagle ten typ się zaczął obok mnie kręcić. Wcześniej był z typem, który przypominał Deana.
– kto to Dean? – zapytał V.
– taki jeden.. – nie chcę o nim mówić.
– frajer. Kutas. Szmaciarz. – Victoria zaczęła wymieniać.
– ej ej, spokojnie. – Tae się zaśmiał. – chyba nie może być aż tak złą osobą.
Dla mnie największym koszmarem byłby jego powrót.
Przypomniało mi się pewna sytuacja..
– a może my po prostu ze sobą zerwijmy. Widzisz, że nie jesteśmy odpowiednimi osobami dla siebie. – zaczęłam.
– zerwijmy? Słucham? – podszedł do mnie. Był o jakieś 20 centymetrów wyższy. Nie raz podnosił na mnie rękę, zatem i tym razem się skuliłam. – przecież my się kochamy.. poza tym.. gdy ze mną zerwiesz popamiętasz.
– grozisz mi?
– nie, ja cie ostrzegam, Camilla. Pożałujesz.
– oh, jak bardzo się boję. Nie, ja tak żyć nie mogę. To koniec Dean.
– tak? Okej. Zobaczymy.
Do teraz się nie odezwał.
Boję się, że mógłby wrócić, bo będąc z nim przeżyłam koszmar jakiego nikomu nie życzę. Nie mogłam się od niego uwolnić przez dwa lata.
Kiedy zaczęłyśmy karierę pięć lat temu nie miałam czasu dla niego, dlatego znęcał się nade mną psychicznie.
– Camiś! – V mnie uderzył w ramię.
– auaa! Coo?!
– wszystko okej? Tak się zamysliłaś. – powiedział Joon.
– tak, tak. – akurat podjechaliśmy pod nasz dom.
– chodź. – Tae wziął i mnie i Yeontana pod rękę.
RM pomógł mojej siostrze.
A ja nie mogę przestać myśleć o Deanie..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top