34.

💜perspektywa Camilli💜

Po skończonym biegu po Santa Monica w prześcieradle z Tae wróciliśmy do hotelu.

- chodź do mnie do pokoju, przebiorę się i pójdziemy do ciebie. - powiedział zadowolony ciągnąć mnie za rękę.

On ma pokój z Hoseokiem, prawda?
Z nim nie zamieniłam słowa od jakiś dwóch tygodni.

Przekroczyliśmy próg pokoju.
Ja dalej w prześcieradle i okularach przeciwsłonecznych mimo godziny 21:40.

Znowu się strasznie źle poczułam. Głowa mnie bolała, katar mnie złapał, gardło rozbolało..

Stanęłam sobie pod ścianą udając, że patrzę coś na telefonie, jednak mój wzrok wisiał na leżącym na łóżku Hobim.

- pójdę nam po coś do jedzenia na dół, okej? Zaraz wracam. - Tae wyszedł a ja kichnęłam.

Głupi katar.

No świetnie, teraz kaszel.

Dalej udawałam, że scrolluję Instagram.

Usłyszałam jak Hoseok nabrał głęboko powietrza.

Spojrzałam na niego.

Usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach.

- jesteś chora.. - odezwał się a mi serce stanęło. Poczułam jak bladnę.

- no i co z tego. - mówię wyłączając telefon i chowając go do kieszeni spodenek pod prześcieradłem.

Wstał i podszedł do mnie.

Ja dalej sobie kaszle.
Przestań kaszleć.

Już sięgał by mi prześcieradło ściągnąć, ale go powstrzymałam. Znaczy.. chciałam powstrzymać. Siłą ze mnie zerwał ten kawał materiału.

Gdy zobaczył jak byłam ubrana przeleciał po mnie wzrokiem od góry do dołu.

Czułam jak się trzęsę z zimna, a wzrok wbiłam w podłogę. Moje plecy już prawie stykały się ze ścianą.

Przyłożył mi swoją dłoń do czoła.

- ty masz gorączkę i tak ubrana byłaś biegać po mieście? Masz.. - ściągnął z siebie bluzę podając mi ją.

- nie trzeba, naprawdę. - spojrzałam mu zmęczona w oczy.

- ubieraj, nie marudź.. - sam mi ją założył.

- uh.. zaraz Tae wróci to pójdziemy do mnie i nie będę ci przeszkadzać.

Wtedy szybkim ruchem jego ręce wylądowały po obu stronach mojej głowy, a ja całkowicie zetknęłam się z zimną ścianą.

- ale ja nie powiedziałem, że mi przeszkadzasz. - przybliżył się do mnie mówiąc to niskim głosem.

Pomocy.

- wróciłem. - V zrobił z buta wjeżdżam

Alleluja.

Hoseok szybko się ode mnie odusnął.

- masz żarełko, ja pójdę się wykąpać i wbije do ciebie. - podał mi całe menu chyba z kuchni hotelowej.

- okej. - wyszłam z ich pokoju, wtedy zobaczyłam pod drzwiami moją siostrę.

- TY! - wskazała na mnie palcem.

- tyyyyyy! - również na nią wskazałam palcem i się zaśmiałam idąc w jej stronę.

- co ty tam robiłaś? - zapytała zabierając ode mnie frytki z reklamówki.

- ah byłam tam bo Tae mi żarełko przyniósł.

- widziałam go jak wybierał jedzenie z kuchni hotelowej. Czyli byłaś tam sama z Hoseokiem. – stwierdziła.

- no tak. Przez jakieś 10 minut.

- tell me more. - powiedziała siadając ze mną na łóżku.

Opisałam jej całą sytuację.

- teraz idę się wykąpać i spać bo zaraz umrę. - wzięłam z walizki spodenki, wysokie skarpety do kolan, koszulkę i bluzę Hobiego.

Wykąpałam się pod gorąca wodą a gdy wróciłam do pokoju mojej siostry już nie było. Zapewne poszła do chłopców.

Położyłam się tyłem do wyjścia na ogromnym łóżku i okryłam się kołdrą.

Ktoś wszedł do środka.
To pewnie TaeTae.
Wtuliłam się bardziej w bluzę Hobiego wtedy też usłyszałam jego głos.

- jaki słodziak, jeju.. - z prędkością światła usiadłam.

- co ty tu robisz?

- Tae gra z nimi w chińczyka, więc ja przyszedłem zobaczyć czy wszystko w porządku.

- idę spać, bo czuję się jeszcze gorzej niż wcześniej. - powiedziałam i przetarłam oczy rękoma.

- okej, to śpij dobrze, dobranoc.. - już miał wychodzić.

Not Today, Hobi.

Złapałam go za rękę a on momentalnie się zatrzymał.

- zostań ze mną, proszę.. - delikatnie się uśmiechnęłam, co on oddał.

- okej. - przeczesał ręką włosy i wtulił się chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.

Znowu ten przyjemny dreszcz.

Po 3 minutach w końcu postanowiłam zakończyć tą całą wojnę między nami. Nasza relacja teraz jest jakaś nierozumiała, a ja go chcę mieć ciągle przy sobie..

- Hobi..

- hmm?

- przepraszam..

- ale za co? - zapytał.

- za to, że zlewałam cię, oraz tak źle cię traktowałam. Przecież ty zasługujesz na najlepsze traktowanie..

- ej, Camiś. - spojrzał mi w oczy. - ja też cię przepraszam. Błagam oboje przestańmy siebie zlewać, bo bez ciebie już nie daję rady.. - wrócił do poprzedniej pozycji.

- zgadzam się.. Dobranoc Hobiś..

- dobranoc Camiś..

💜perspektywa Victorii💜

Siedziałam z chłopakami już jakieś 30 minut. Joona z nami nie było, bo pracował. Chłopcy już raz u niego byli, zatem teraz mi kazali po niego iść.
Dumnie wstałam kierując się do jego pokoju.

Zapukałam i usłyszałam ciche "proszę." zatem weszłam.

Namjoon siedział tyłem do mnie przy biurku wypełniając jakieś papiery.

- dawaj do nas. - powiedziałam idąc w jego stronę.

- nie mogę, pracuję.

- nawet tutaj? Joonie, masz te trzy dni wolnego to odpocznij.

- możesz tutaj ze mną zostać, jeżeli chcesz. - mówi nieprzejęty.

- ale chłopcy czekają..

- i tak zaraz kładę się spać, więc.

- no dobra, to ja pójdę też się już położyć do chłopaków, skoro nie idziesz. - ruszyłam w stronę drzwi.

- czekaj, czemu u chłopaków? Ty nie masz pokoju z Cami?

- no mam, ale ona się rozchorowała i Hoseok z nią śpi, więc ja pójdę do Tae.

- w snach, śpisz u mnie.

- haha, jasne. Na podłodze chyba.

- nie, ja śpię na podłodze.

- nie ma mowy, mój drogi.

- zakład? - wstał i zaczął sobie szykować miejsce na podłodze obok łóżka.

Po tym poszedł do łazienki a ja ułożyłam się na tej podłodze.

- no wypad na łóżko. - wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko.

- no weź!

- dobranoc. - położył się na podłodze.

Nie ma tak łatwo, panie Namjoon.

Zeszłam z łóżka i położyłam się obok niego.

- no ty wredny goblinie. Dobra. Jeżeli tego chcesz to chodźmy razem na łóżko. - wstał a ja tuż po nim.

Ułożyłam się na samym skrawku materacu okryta kołdrą.

Długo tak nie poleżałam bo Joon złapał mnie w pasie i siłą przyciągnął do siebie wtulając się.

Aż poczułam motylki w brzuchu.

Te jego perfumy mnie zabijają, plus to, że ściągnął koszulkę..

Chłopie, jak ty na mnie działasz?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top