33.
💜perspektywa Victorii💜
Siedziałam przygnębiona przez sytuację z Felixem obok Namjoona.
Ten to zauważył i złapał mnie za rękę wyprowadzając z pokoju Jimina i Jina, bo tam wszyscy siedzieliśmy, wszyscy oprócz Hoseoka, Taehyunga i Camilli.
Właśnie.
Gdzie Camilla i Taehyung, skoro Hobi jest u siebie a nasz pokój jest pusty?
– o co chodzi? Czemu jesteś taka smutna? – powiedział prowadząc mnie do wyjścia z hotelu.
– pokłóciłam się z Felixem, chociaż nigdy się nie kłóciliśmy i nie wiem, jakoś mnie to dobiło..
– okej, jedziemy do wesołego miasteczka na molo.
– co? Joonie, jest 19:30.
– i co z tego? Muszę ci humor poprawić, bo twój uśmiech sprawia, że ja jestem szczęśliwy.
Zatkało mnie.
Wrzucił mnie do samochodu, który nagle się tu zrespawnił. Wcisnął gaz.
– maseczka i kapelusz dla ciebie. – podał mi z tylniego siedzenia.
Skąd on to wytrzasnął?
Założyłam białą maseczkę oraz w tym samym kolorze czapkę rybaczke.
Zaparkował na parkingu przy plaży i tak ruszyliśmy w stronę wesołego miasteczka.
Niespodziewanie złapał mnie za rękę dumnie idąc przed siebie.
Stresowałam się, bo nie chciałam by ktoś nas rozpoznał. Zaraz by było gadane..
Rap Monster i White są parą?!
Kim Namjoon i Victoria Levis, nowa para?!
Ile razy tak miałam jak spotykałam się ze stray kids praktycznie co tydzień.
– chodźmy tu. – zaciągnął mnie na diabelski młyn.
Usiedliśmy obok siebie podziwiając widoki.
– pamiętasz jak kiedyś wbiliśmy wam na lekcje kłócąc się z nauczycielką, że jesteśmy z twojej, Cami i Kooka klasy? – Joonie się zaśmiał.
– o matko, pamiętam to. Nie mogłam że śmiechu jak Tae się rozsiadł na tyłach za nami i nawet pani się nie skapnęła.
– to samo z Jinem, co z tego, że, wtedy był w 3 liceum haha.
– albo jak V wywalił kibel w damskiej..
– on ma łeb jak sklep..
– ale półki puste. – wybuchliśmy śmiechem.
– ah, ciekawe co by było gdybyście nie wyjechały. Jak by nasza historia się potoczyła.. – powiedział i spojrzał w górę.
– pamiętam, że obiecywaliśmy sobie, że jak się uda to będziemy jednym zespołem.
– dużo rzeczy sobie obiecywaliśmy.. powiesz mi, czy tęskniłyście za nami po wyprowadzce?
– z początku tak i to bardzo. Z czasem nie miałyśmy w ogóle czasu na nic, przez rozwój kariery i szkołę. Uczyłyśmy się tak wielu rzeczy na raz, że chodziłyśmy wykończone. Camilla dostała swoją szklaną gitarę od dziadka, ja pianino no i kolejne nauki gry. Uczyłyśmy się języków, robiłyśmy mini koncerty, dopiero po wydaniu pierwszego albumu wybiłyśmy się.
– haha, w 2019 jak dałyście koncert w L.A to my na nim byliśmy.
– CO?! I teraz tłumacz się dlaczego nie przyszliście na backstage?!
– szybko musieliśmy się zwinąć, bo wyruszyliśmy w trasę.
– jjjjaa.. bardzo często miałyśmy rozkminę kim są BTS, ale gdy miałyśmy sprawdzić to zawsze coś i zapominałyśmy. Znamy kilka waszych piosenek, i muszę przyznać, że dobrze, że w to brnęliście.
– wow, komplement od Victorii. Jak wam szły szkolenia? Po ile godzin?
– pięć lat po 13 godzin 6 dni w tygodniu. Myślałyśmy, że nie damy rady..
– widzisz, nie poddałaś się tak jak ja i stworzyłaś z Camillą coś niesamowitego.
– to tak jak ty z Yoongim, Jungkookiem, Jinem, Jiminem, Hoseokiem i Taehyungiem, naprawdę niesamowity z ciebie lider, Namjoon..
Chłopak spojrzał mi w oczy i się delikatnie uśmiechnął.
Między nami zapadła cisza, a Joon jedyne co zrobił to zsunął maseczkę z moich i swoich ust, pochylając się by mnie pocałować.
Posłuchałam się Camilli i nie będę tego przerywać.
Uśmiechnęłam się szczerze, akurat wtedy wysiadaliśmy z diabelskiego młynu idąc za rękę przez tłum.
Czułam takie szczęście w środku, że zapomniałam o całym smutku związanym z kłótnią z Felixem.
Wtedy zauważyłam gigantyczną szarą pluszową koalę.
– Jezu, jaką cudowna koala. – zatrzymałam się by na nią popatrzeć.
– zdobędę ją dla ciebie. – zaczął iść w tamtą stronę.
– czekaj, co? Nie, nie trzeba!
Trzy trafne rzuty - koala.
Nie uda mu się na bank.
– jeden trafiony.
Cziter.
– drugi.
Teraz przegra.
Ta, napewno.
– proszę jej dać tą koale. – powiedział obejmując mnie ramieniem.
– masz bardzo kochanego chłopaka. – powiedziała dziewczyna ściągając z wieszaka miśka.
– wiem, dziękuję. – uśmiechnęłam się pod maseczką i mogliśmy iść dalej.
– chodźmy na gofry. – powiedział nie puszczając mnie.
– okej. – przytuliłam koale mocniej do siebie.
Joon zamówił nam po czym stanęliśmy sobie z tymi goframi patrząc się na siebie.
– rozpoznają nas jak ściągniemy maseczki. – powiedziałam nie bardzo wiedząc co zrobić.
– trudno, zrobimy dasi run run run przez całe molo wtedy. – RM odkrył twarz stojąc tyłem do ludzi.
Zrobiłam to samo.
Będę żałować, no ale cóż..
Nie minęło 5 minut.
– WHITE?!
– ofuck.. – złapałam za miśka szybko zakładając maseczkę.
– RAP MONSTER!
– to co? Dasi run run run? – zaśmiał się zakładając maseczkę.
– yes sir. – złapaliśmy się za ręce biegnąc ile sił w nogach.
Ludzie za nami krzyczęli a my w śmiech.
Szybko dobiegliśmy do samochodu, wrzuciłam misia na tyły i sama, szybko zapięłam pasy oraz zdjęłam maseczkę.
– to było szybkie. – zaczęliśmy się śmiać wyjeżdżając z parkingu.
– hahaha, kocham naszych fanów.
– ja też.. nie mogę się doczekać tych koncertów znowu.
– jakby same, tylko na ten World Tour czekam.
– ile was nie będzie?
– 4 miesiące. Odwiedzimy sporo miejsc i będą to koncerty z innymi artystami, naszymi znajomymi.
– uua. To ciekawie widzę. Co ja będę bez ciebie robić tyle czasu?
– wrócę to spędzę z tobą tyle czasu ile będziesz chciał. – położyłam dłoń na jego ramieniu.
– dobra, jedziemy na dach najwyższego budynku. Musimy znowu po tych 10 latach gwiazdy obejrzeć.
– jeju, jak nie byliśmy pokłóceni, co było rzadkością to ciągle razem gwiazdy oglądaliśmy. – uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
Niedługo po tym wysiedliśmy z samochodu kierując się do wnętrza jakiegoś bardzo wysokiego budynku i następnie do windy.
Przejrzałam się w lustrze, było w windzie i poprawiłam włosy.
– pięknie wyglądasz, nie musisz się poprawiać. – zagrodził mi drogę opierając ręce na barierce po obu moich stronach.
Nie mogłam nic z siebie wydusić.
Czemu on tak pociągająco wygląda w tym momencie?
Czemu on jeszcze nie jest mój?
Nagle ktoś wszedł do windy a my od siebie prawie, że odskoczyliśmy.
Była to jakaś młoda dziewczyna, która gdy nas zauważyła zakryła usta dłońmi.
– RM, White? – zapytała powoli wchodząc.
– tak. – zaśmialiśmy się.
– m-mogę zdjęcie?!
– pewnie. – Namjoon zabrał jej telefon robiąc sobie z nią jak i ze mną zdjęcie.
– dziękuję bardzo.. – powiedziała przytulając nas i wychodząc z windy trzy piętra wyżej.
– nawet tutaj nas znajdą. – zaśmiałam się wraz Joonem.
Wyszliśmy na dach siadając na jego środku.
Było bezchmurne niebo.
Oparłam się o Joona i tak gadaliśmy przez godzinę.
Postanowiliśmy wrócić do domu kiedy się naprawdę zimno zrobiło.
Namjoon odprowadził mnie pod mój pokój..
Miałam łapać za klamkę, kiedy spojrzałam na niego.
Joon się już odwrócił i miał iść do siebie, kiedy ja postawiłam koale na podłodze i przytuliłam go od tyłu.
– dziękuję Namjoon..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top