Rozdział 1 - „Wypadek"

Dla mnie był to normalny dzień. Siedziałam sama w domu, skończyłam właśnie swoje zajęcia online.

-Do widzenia...-powiedziałam, po czym wyszłam z zakończonej lekcji języka polskiego.

Odłożyłam słuchawki na bok i wyłączyłam komputer. Przez 8 godzin praktycznie siedziałam wpatrzona w ekran.

-Matko, moja głowa...-mruknęłam sama do siebie trzymając się za bolące miejsce.

Łyknęłam ibuprom, który trzymałam na biurku by złagodzić ból, popiłam go zwykłą wodą i przeniosłam się z krzesła na łóżko. Nie miałam ochoty na nic. Lekcje online wykańczały mnie już psychicznie i fizycznie. Przywykłam już do codziennego brania proszków przeciwbólowych, które i tak nic nie dawały.

Położyłam się na łóżku, po czym popatrzyłam w lustro szafy, stojącej na przeciwko mnie. Odbijało się w nim okno, widziałam więc doskonale co dzieje się na zewnątrz. Nic. Puste podwórko, słońce świeciło jak mniej więcej każdego dnia. Nic szczególnego, znudziło mnie to szybko. Zaczęłam więc rozglądać się po pokoju. Nie był on za wielki, stało tam łóżko, duża szafa, mała podwieszona szafka, biurko, którego tak nie nawidziłam przez lekcje, zwykłe krzesło, na ścianie trzy półki i telewizor.

Wszystko wydawałoby się takie samo, gdyby nie jeden leżący pod szafą czarny przedmiot.

-A to co?-spytałam, po czym zwlekłam się z łóżka i podniosłam to coś. Okazała się być to książka.- Mitologia? Jan Parandowski... Nie miałam tego wcześniej... Skąd to tu?

Zdziwiona usiadłam na zimnej podłodze i otworzyłam książkę. Przeleciałam strony aż dojechałam do mitu o Prometeuszu.

-Prometeusz, huh...-szepnęłam poprawiając swoje brunatne włosy.

Nagle widok przed oczami rozmazał mi się gdy powiedziałam to imię. Zaczęło mi się dziwnie kręcić w głowie. Spanikowałam, na początku pomyślałam, że to od leków, które zażyłam. Upadłam na podłogę bezwładnie obok książki. Mówiąc potocznie, urwał mi się film...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top