Rozdział #13

Przez spowity nocą park oświetlony tylko latarniami, ustawionymi obok otulonych mgłą ścieżek przechadzała się młoda kobieta, co jakiś czas spoglądając w górę na usiany gwiazdami nieboskłon. Szła powoli, układając w głowie rozmowę, którą miała zamiar przeprowadzić tego wieczoru. Wiedziała, iż może ona nie być łatwa, a tym bardziej przyjemna, jednak musiała ją odbyć. Nie chciała dłużej okłamywać osoby, na której zaczynało jej zależeć, choć nie powinno, nie w ten sposób. W końcu zatrzymała się przy jednej z licznych ławek, usiadła na niej i zaczęła się rozglądać. Gdy po kliku minutach dostrzegła we mgle czyjąś sylwetkę zaczęła się jej przez chwilę przyglądać, a kiedy ten kto się do niej zbliżał podszedł bliżej udało jej się stwierdzić, iż był to Nate. Chłopak spojrzał w stronę kobiety i uśmiechnął się.

– Cześć – rzucił szatyn, gdy podszedł do ławki, na której siedziała Adira i zajął miejsce obok kobiety. – fajnie, że przyszłaś. Przez chwilę miałem ochotę się wycofać, ten park o tej porze jest przerażający.

Redwood uśmiechnęła się lekko rozbawiona, po czym ponownie popadła w zadumę. Musiała się zastanowić od czego powinna zacząć rozmowę. Miała mu bardzo dużo do powiedzenia, lecz nie wiedziała w jaki sposób chłopak zareaguje i właśnie to ją najbardziej stresowało.

– Ma klimat, to prawda.

– Podziwiam, że nie bałaś się tu siedzieć, czekając na mnie. – Mruknął chłopak.

– Wierz mi, że widziałam w życiu trochę za dużo, by bać się zamglonego parku. – Westchnęła brunetka.

– Co masz konkretnie na myśli? – zapytał Nate, kobieta spojrzała na niego, a ten uniósł ręce delikatnie. – to znaczy, jak nie masz ochoty, to nie musisz mówić.

– Mam na myśli swoją pracę. – Mruknęła kobieta, patrząc przed siebie.

Chłopak patrzył na nią mocno zdezorientowany, wilczyca wzięła głęboki wdech. W głowie na nowo zaczęła układać sensownie brzmiące zdania. Chwilę zajęło jej zebranie myśli, lecz gdy tylko ułożyła sobie to, co chciała przekazać chłopakowi sapnęła cicho i spojrzała na swojego rozmówcę nadal spięta. Nerwy Nate'a zdawały się jednak znacznie silniejsze, Adira spojrzała na niego z politowaniem.

– Mówiłam Ci już długi czas temu, iż zawieszono mnie w obowiązkach – zaczęła kobieta, na powrót przyciągając uwagę szatyna. – ale nigdy nie powiedziałam ci czym dokładnie się zajmuję.

– Zawsze mnie to zastanawiało. – Przyznał chłopak.

– Niedługo o tym opowiem, jednak teraz chce porozmawiać na nieco... Inny temat.

Adira westchnęła głośno i wstała z ławki, na co Nate popatrzył na nią zaskoczony. Kobieta wolała wstać, by móc rozładować nieco nerwy choćby poprzez chodzenie w kółko. Winters śledził każdy jej ruch, jak gdyby bał się, iż wilczyca za chwilę postanowi pójść sobie bez słowa wyjaśnienia. W końcu bursztynowooka zatrzymała się przed nim i spuściła głowę w dół, by móc spojrzeć na jego twarz.

– Wiesz o istnieniu istot nadnaturalnych, prawda?

– Masz na myśli wampiry, wilkołaki i co tam jeszcze jest?

– Owszem. – Mruknęła cicho kobieta.

– Trudno o tym choćby nie usłyszeć, jeśli się mieszka w tym mieście.

– Zatem przynajmniej tego nie muszę Ci tłumaczyć – westchnęła. – raczej domyślasz się, iż mówię o tym nie bez powodu.

Po usłyszeniu tych słów Nate zamyślił się na chwilę, zaczął się zastanawiać do czego zmierza jego nowa przyjaciółka. Przygryzł wargę, spuszczając głowę nieco w dół, kilka sekund później jednak na powrót wbił spojrzenie niebieskich tęczówek w Redwood, oczekując dalszych wyjaśnień.

– Nate... – Adira westchnęła głośno, serce zaczęło walić jej w piersi. Sama przestawała rozumieć dlaczego tak właściwie do tego stopnia stresuje się tą rozmową. – prawda jest taka, że należę do jednej z ras nadnaturalnych.

– Czekaj... Chcesz powiedzieć, że...

Wilczyca nie odezwała się słowem, zamiast tego cofnęła się o krok, pozwalając swoim pazurą wysunąć się, a oczom przybrać kolor jaskrawożółty. Winters popatrzył na nią zszokowany. Redwood widziała coraz większy szok malujący się na twarzy szatyna, sprawiało to, iż z jednej strony miała ochotę powiedzieć, że to nic takiego, a wilkołaków w mieście jest mnóstwo, lecz z drugiej nie chciała go spłoszyć jeszcze bardziej. Odczekała więc chwilę, a gdy tylko jej wygląd wrócił do normy usiadła obok Wintersa. Wzrok chłopaka powędrował na nią, widząc w nich obawę Adira nieco niepewnie chwyciła Nate'a za rękę. Ku jej zdziwieniu nie zaprotestował, nie wyrwał ręki z jej uścisku i nie cofnął się. Porucznik odetchnęła z ulgą.

– Przepraszam, że zdradzam ci taką tajemnice dopiero teraz.

– Nie mam Ci tego za złe – mruknął chłopak. – i w zasadzie to się nie dziwię. W końcu powiedzieć o czymś takim nie jest raczej łatwo.

– Mogłam to zrobić wcześniej, ale nie byłam pewna czy powinnam.

– Rozumiem, serio. Rozumiem, iż mogłaś mieć obawy, ale mimo wszystko doceniam, że byłaś w stanie zaufać i mi o wszystkim powiedzieć. – Rzekł Nate, patrząc prosto w oczy wilczycy.

Brązowowłosa patrzyła prosto w oczy młodziaka. Nate nie zorientował się nawet, że nieco za długo wpatrywał się w oczy, jak już zdążył się dowiedzieć, wilczycy. Spuścił więc wzrok, tym razem patrząc na ich wciąż splecione dłonie i zarumienił się lekko. Adira dostrzegając rumieniec zalewający twarz szatyna puściła jego dłoń, śmiejąc się przy tym cicho. Kilkanaście minut później oboje postanowili, iż dobrym pomysłem będzie ruszyć w drogę powrotną. Pokonywali kolejne metry parkowych ścieżek, umilając sobie czas rozmowami.

– Nigdy bym nawet nie pomyślał, iż będę miał do czynienia z wilkołakiem, zwłaszcza w taki sposób. Co prawda parę osób mówiło mi, że to miasto jest nieco popieprzone, ale nigdy bym nie sądził, że aż tak. – Mruknął Nate.

– Wierz mi, że to dopiero przedsmak.

– Ta – szatyn rozejrzał się dookoła, gdy poczuł delikatny podmuch wiatru, zignorował to jednak, gdy nic nie dostrzegł. – jak to właściwie jest?

– Z czym?

– No z wilkołakami.

– Cóż. Od razu ci powiem, iż nie przybiegamy na gwizdnięcie, nie robimy siad w zamian za przysmaki, a prób rzucania piłki czy patyka bym odradzała, bo grozi to tym, że sam za tym polecisz, i to dosłownie.

Winters zaśmiał się głośno, obiecując, że zapamięta słowa kobiety. Adira również uśmiechnęła się rozbawiona, lecz uśmiech zszedł z jej twarzy, gdy poczuła dziwnie znajomy zapach. Niebieskooki popatrzył na Redwood nieco zdziwiony. Dopiero gdy doszedł do niego odgłos cichego powarkiwania, dobiegający od Adiry spiął się nieco, czując jak jego serce zaczyna mocniej bić. Porucznik rozejrzała się ostrożnie wokół siebie, lecz przez wszechobecną mgłę miała nieco ograniczone pole widzenia, co gorsza charakterystyczny dla wampirów zapach stawał się coraz wyraźniejszy.

– Stań za mną. – Poleciła Nate'owi.

Chłopak wiedziony strachem bez gadania wykonał polecenie kobiety i skrył się za jej plecami. Oboje działali zgodnie z tym, co podpowiadał im instynkt. Adira ponownie rozejrzała się wokół, jednak tym razem do walącego serca Nate'a przyłączyło się jej własne, które postanowiło spróbować wyskoczyć z jej piersi, gdy do jej uszu dobiegł czyjś szyderczy śmiech, co gorsza nie wyglądało na to, by był to śmiech tylko jednej osoby.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top