Castiel opiekował się Deanem odkąd pamiętał.

Był przy nim zawsze.

Kiedy ten wymówił pierwsze słowo,

kiedy stawiał pierwsze kroki,

kiedy pierwszy raz szedł do przedszkola,

kiedy pierwszy raz szedł do szkoły,

kiedy dostał pierwszą jedynkę,

kiedy miał pierwszą dziewczynę

i kiedy ona z nim zerwała,

kiedy pierwszy raz poszedł na wagary,

kiedy pierwszy raz poszedł na imprezę,

kiedy pierwszy raz spróbował alkoholu,

kiedy miał swój pierwszy raz,

kiedy stał się pełnoletni,

kiedy dostał pierwszy samochód,

kiedy miał pierwszą pracę,

kiedy go pierwszy raz wylali,

kiedy się wyprowadził,

kiedy podejmował najważniejsze decyzje,

jednym słowem

był przy nim zawsze.

A teraz co ma w zamian?

Złamane serce.

Dean go nie chciał.

A on nie chciał żyć bez Deana.

I tak oto moi mili ten zabójczo przystojny brunet o niebiansko niebieskich oczach popełnił samobójstwo. A Dean do końca życia nie mógł pozbyć się pustki jaką miał w sercu po stracie ex-anioła. Bo tak naprawdę Castiel był jego światem.